Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Gwiazdy > Mama Madzi z Sosnowca skarży się na warunki w więzieniu. Ujawniła, co działo się w zakładzie karnym
Martyna Kucharczyk
Martyna Kucharczyk 23.03.2022 04:24

Mama Madzi z Sosnowca skarży się na warunki w więzieniu. Ujawniła, co działo się w zakładzie karnym

Katarzyna W,
fot. MACIEJ GILLERT/East News

Swego czasu sprawą Madzi z Sosnowca żyła cała Polska. Obecnie Katarzyna W. odsiaduje wyrok 25 lat więzienia za upozorowanie porwania oraz zabójstwo swojego dziecka. Pomimo ciężkiego przewinienia, kobieta skarży się na warunki w zakładzie.

Podczas rozmowy dla jednego z tabloidów mama Madzi z Sosnowca poskarżyła się na warunki panujące w więzieniu. "Na obiad jakieś kiełbasy i mięso mielone. W kółko. I bardzo popularna jest soja, kotlety sojowe. Ja tego na pewno nie polubię" - mówi.

Sprawy mamy Madzi z Sosnowca

24 stycznia 2012 roku Katarzyna W. miała zostać napadnięta podczas spaceru ze swoją 6-miesięczną córeczką. Policja od razu przystąpiła do poszukiwania zaginionego dziecka. Z czasem jednak prawda wyszła na jaw. Katarzyna W. w trakcie rozmowy z Krzysztofem Rutkowskim wyznała, co tak naprawdę przydarzyło się jej dziecko.

Mama małej Madzi przyznała, że jej pierwsze zeznania są nieprawdziwe. Twierdziła, że dziecko wyślizgnęło jej się z kocyka i uderzyło głową w próg. Ciało Madzi matka postanowiła schować i przykryć gruzem. Śledczy szybko dowiedzieli się, że śmierć dziecka nie była przypadkowa. Katarzyna W. wcześniej zaplanowała całą zbrodnię. Przed zabójstwem przeglądała strony o tuszowaniu morderstwa i ustalała koszt pogrzebu dziecka oraz wysokość zasiłku.

Mama Madzi z Sosnowca skarży się na warunki w więzieniu

Katarzyna W. została skazana za zabójstwo swojego dziecka na 25 lat pozbawienia wolności. Po kilku latach serwis "Super Express" postanowił dowiedzieć się, jak wyglądał jej pobyt w areszcie. Mama Madzi opowiedziała o swoich relacjach ze współwięźniarkami.

- Jeść mogłam tylko po tym, jak one zjadły. Codziennie to ja sprzątałam… Później, po dwóch-trzech dniach, gdy już się przekonały, że nie mam zamiaru robić tu żadnych awantur, normalnie rozmawiałyśmy. Wychodziłam na spacery, ale tylko z osobami z mojej celi. W tym samym czasie w areszcie przebywała ta… nie wiem, nie pamiętam, jak ona miała na imię. Kobieta, matka Szymona z Będzina. Poznałam ją. Bardzo ciepła, sympatyczna osoba. Pogadałyśmy. Dałam jej kilka rad, ona też mi coś poradziła… Miałyśmy łączone cele — przyznała.

Katarzyna W. poskarżyła się także na więzienne jedzenie. Uznała, że nigdy go nie polubi.

- Wiem, że wyżywienie aresztanta kosztuje ponoć więcej, niż wyżywienie pacjenta w szpitalu. Ale naprawdę w szpitalu można zjeść obiad lepiej i zdrowiej niż w areszcie, przynajmniej w tym katowickim. Tam się robi wszystko z niczego. Nic się nie może zmarnować. Ogólnie dają tzw. pawiany, czyli wszystkie mortadele, konserwy itd. Jeśli jakiś mężczyzna jest ich miłośnikiem, to pewnie ma jak w raju. To na śniadanie i kolację, a na obiad jakieś kiełbasy i mięso mielone. W kółko. I bardzo popularna jest soja, kotlety sojowe. Ja tego na pewno nie polubię.

Artykuły polecane przez redakcję Portalu Parentingowego:

1. Ważna informacja dla każdego rodzica. Chodzi o 500 plus 2. Jest komunikat z rządu. Dotyczy uciążliwych obostrzeń, Polacy powinni wiedzieć 3. Dziewczynka ciągle dotykała swojej głowy. Porażające, co jej mama usłyszała od lekarza

Źródło: popularne.pl