Wdowa urodziła dziecko nieżyjącego męża. Zmarł 14 miesięcy wcześniej: "Musiałam sprowadzić je na ten świat"
Gdy dziecko przychodzi na świat, życie świeżo upieczonych rodziców wywraca się do góry nogami. Życie Sary Shellenberger zmieniło się o 180 stopni jeszcze przed zajściem w ciążę, niestety, w nienajlepszym tego znaczeniu. Po śmierci jej męża nic nie było takie samo. Do czasu...
Urodziła dziecko 14 miesięcy po śmierci ukochanego. Wbrew pozorom, nie był to owoc miłości z jej nowego związku, ani ciąża "przenoszona" pięć miesięcy, co zresztą z medycznego punktu widzenia wydaje się raczej niemożliwe.
Nagle straciła ukochanego
Nauczycielka z Oklahoma City, Sarah Shellenberger, wiele przeszła w swoim życiu. Razem ze Scottem marzyli o powiększeniu rodziny, ale niestety, długie starania o dziecko nie przynosiły efektów. W końcu lekarz doradził im metodę in vitro, a ci od razu poddali się całej procedurze.
Podczas prowadzonych serii zabiegów udało się stworzyć dwa embriony. Sarah i Scott wiedzieli, że są coraz bliżsi założenia rodziny, dlatego szybko też, jeszcze nim doszło do zapłodnienia, wybrali imiona. W lutym ubiegłego roku 40-latka miała udać się na kolejne pobranie jajeczek, ale ponieważ Scott nie mógł jej towarzyszyć, w podróż zabrała swoją mamę.
W tym czasie doszło do potwornego zdarzenia, które na dobre zmieniło jej życie - mężczyzna zmarł wskutek poważnego ataku serca.
- Kiedy wylądowałam w Toronto i w końcu połączyłam się z Wi-Fi, mój telefon oszalał. Przychodziły do mnie te wszystkie wiadomości ze słowami wsparcia. Zadzwoniłam do mamy Scotta, a ona powiedziała mi, że miał zawał serca. Został przeniesiony na OIOM i nie odzyskał przytomności - wspominała w rozmowie z "The Mirror"
Urodziła dziecko 14 miesięcy po śmierci męża
Świat Sary runął w jednej chwili, nie zdołała nawet pożegnać się z ukochanym.
- Nie mogłam w to uwierzyć. Nie ma słów, by opisać to uczucie. Zdecydowałem, że chcę oddać jego narządy, więc wypełniłem wszystkie dokumenty. W piątek 21 lutego musiałam się z nim pożegnać. To była najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam - mówiła. Czas żałoby był dla 40-latki niewyobrażalni trudny. Mimo rozpaczy i tęsknoty za mężem, z którymi ledwo sobie radziła, podjęła ważną decyzję - chciała dokończyć procedurę in vitro.
- Dla mnie nie było innej opcji. Wiedziałam, że te dwa embriony to nasze dzieci. Musiałam spróbować zajść w ciążę i sprowadzić je na ten świat - dodała.
W sierpniu tego samego roku udało się spełnić marzenie jej i Scotta, a już 9 miesięcy później na świat przyszedł ich syn. Sarah ze wzruszenie przyznaje, że narodziny dziecka "wyleczyły jej serce". Co więcej, zamierza zajść w drugą ciążę.
Artykuły polecane przez redakcję Portal Parentingowy:
Brytyjka będąc w ciąży po 3 tygodniach zaszła w kolejną ciążę
Kobieta podczas porodu dowiedziała się, że ma podwójny system rozrodczy
Mama znalazła w łóżku dziecka nietypowe robaki. Okazało się, że nie były to pluskwy
źródło: Fakt