Rodzice biorą udział w projekcie, który wymaga podania danych w sieci. Czy to na pewno bezpieczne?
W ostatnim czasie dużą popularnością w mediach społecznościowych cieszy się zabawa, do której rodzice zgłaszają siebie i swoje pociechy. Wszystko wygląda niewinnie, ponieważ chodzi o czytanie książek. Czy to na pewno bezpieczne?
Biorę udział w projekcie czytania z dziećmi i z tego co wiem, ten projekt przynosi dużo dobroci — przeważnie tak zaczyna się wpis zachęcający do udziału w zabawie. Wszystko polega na podaniu swojego adresu, wysłaniu książki i wyczekiwaniu na przyjście lektur dla naszej pociechy. Biorąc udział w tej zabawie, sprawisz, że Twoje dziecko i dziecko, któremu wyślesz może otrzymać 36 książek — czytamy.
Internetowa zabawa. Czy na pewno jest bezpieczna?
Internet co jakiś czas zalewają różnego rodzaju łańcuszki. O ile w większości przypadków kończy się na spamowaniu i wklejaniu tekstu gdzie popadnie, niektóre z nich mogą okazać się niebezpieczne.
Zdobycie ponad trzydziestu książek dla własnej pociechy i sprawienie radości obcemu dziecku wydaje się niegroźnym, wręcz wspaniałym pomysłem. Trzeba tylko podać adres w wiadomości prywatnej, ten może krążyć dalej. Niektórzy rodzice zwrócili uwagę na ryzyko związane z podawaniem dokładnego adresu swojej rodziny.
– Zamieściłam ten wpis, ale teraz zastanawiam się, czy go nie usunąć. Moi znajomi znają mój adres, ale chyba nie chcę, żeby był podawany dalej. Po co obcy ludzie mają wiedzieć, gdzie mieszka moje dziecko? – mówi nam Ola, mama 3-letniego Karola.
Bezpieczeństwo w sieci
O konsekwencje nierozważnego podawania swoich danych w sieci zapytaliśmy Annę Rywczyńską, Kierownik Zespołu Edukacji Cyfrowej z Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie.
- Musimy zważyć plusy, minusy i potencjalne ryzyko. Wszędzie tam, gdzie publicznie podajemy nasze dane, potencjalnie wystawiamy się na możliwą kradzież czy wyłudzenia bazujące na naszych danych.
Anna Rywczyńska zauważa, że nie ma dużej różnicy pomiędzy wpisaniem naszych danych w sieci, a podanie ich ''na żywo'' obcej osobie.
- Podawanie informacji o naszym dziecku , gdy w sieci upubliczniamy imię, nazwisko i adres niesie ze sobą wszystkie ryzyka, które niesie mówienie otwarcie o tym, gdzie mieszkamy. Na takie dane ktoś może już potencjalnie próbować zaciągnąć kredyt. W sieci, nie tylko w tym łańcuszku, to się pojawia bardzo często, na przykład w przypadkach kiedy ktoś ma chore dziecko i chce, żeby ludzie wysyłali do tego dziecka kartki. Z jednej strony mamy plus w postaci bardzo dobrego, pozytywnego wrażenia dla dziecka, a z drugiej strony wystawiamy się całkowicie ludziom.
Ekspertka w rozmowie z Portalem Parentingowym zaznacza, że uważni powinniśmy być też w momencie, gdy przyjmujemy zaproszenia do grona znajomych na portalach społecznościowych.
- Pilnujmy ustawień prywatności, czyli wiedzmy, kogo mamy w znajomych, nie akceptujmy ludzi zupełnie przypadkowych. A po drugie ustalajmy posty tak, żeby faktycznie nie miały dostępności publicznej.
Nasza rozmówczyni podkreśliła, że jeśli publikujemy cokolwiek na grupach tematycznych, na przykład parentingowych, to nasze informacje trafiają do tysięcy osób . Podawanie imienia, nazwiska i pełnego adresu na forach internetowych, tylko po to, by dziecko otrzymało książkę, jest zachowaniem ryzykownym.
Artykuły polecane przez redakcję Portal parentingowy:
-
Uczniowie boją się włączać kamerki podczas lekcji. Czy są obowiązkowe podczas zajęć?
-
Zaczęła karmić dziecko w czasie zakupów. Reakcja klientów zaskoczyła kobietę
-
Kiedy starsi uczniowie wrócą do szkół? Ministerstwo Edukacji musiało zmienić swój plan
Źródło: własne