Twoje dziecko skończyło 6 miesięcy? To czas na wprowadzenie go do świata smaków
Najlepszym momentem na rozszerzenie diety Twojego dziecka jest czas, kiedy potrafi sztywno trzymać główkę, a jego fizjonomia pozwala na wprowadzenie do diety pokarmów stałych. Zdania co do czasu rozszerzenia diety są jednak nieco podzielone.
Polskie Towarzystwo Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci wydało zalecenia dotyczące wprowadzania pokarmów stałych do diety niemowlaka. Według tych zaleceń rozszerzanie powinno nastąpić pomiędzy 17 a 26 tygodniem życia dziecka. Jednocześnie zachęcają do wyłącznego karmienia piersią przez pierwsze 6 miesięcy życia dziecka oraz zwracania uwagi na oznaki gotowości niemowlaka do rozszerzania diety. W polskich zaleceniach mowa jest także o tym, że większość niemowląt wymaga wprowadzania pokarmów uzupełniających od około 6. m.ż. Z kolei Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), jak i Amerykańska Akademia Pediatrii jednogłośnie mówią o tym, że organizm dziecka jest gotowy na rozszerzanie diety dopiero po ukończeniu 6 miesiąca życia.
No ale… od czego zacząć?
Najbezpieczniejsze są produkty „z naszego ogródka”. W przenośni i dosłownie. Warto zadbać o ekologiczne produkty, które miały najmniejszą styczność z nawozami i środkami ochrony roślin. Najlepiej nadają się do tego jabłka, marchewki i ziemniaki z przydomowego sadu lub po prostu zaufanego warzywniaka. Dlaczego akurat te produkty? Bo rosną wokół nas i są stałym elementem naszej diety. Dlatego podając je dziecku najmniej ryzykujemy alergią pokarmową, gdyż dziecko jest „genetycznie” na nie przygotowane.
Tłuszcz ważnym elementem diety
Dziecko już na etapie rozwoju potrzebuje kwasów Omega-3. Są one w składzie mleka matki, a później należy je dostarczać „zewnętrznie”, ponieważ nasz organizm ich nie wytwarza. Najszybciej znajdziemy je w tłuszczach, owocach morza – zwłaszcza tłustych rybach morskich - i w orzechach. Ale nie podamy przecież półrocznemu dziecku orzechów czy owoców morza. Przy rozszerzaniu diety, a na pewno na samym jej początku, też powinniśmy wstrzymać się z rybami. Pozostają nam zatem tłuszcze. A tak się składa, że żyjemy w kraju, gdzie za oknami rośnie nam „płynne złoto” bogate w kwasy Omega – 3 i Omega – 6, które są tak ważne w diecie każdego człowieka. Mowa oczywiście o rzepaku.
Nie jest przypadkiem, że olej rzepakowy został nazwany „oliwą północy”. W swoim składzie zawiera aż 10 razy więcej kwasów Omega-3 niż oliwa z oliwek, a dodatkowo kwasy te występują w nim w idealnej dla nas proporcji w stosunku do kwasów Omega-6 tj. 1:2. Olej rzepakowy uznawany jest jako bogate źródło tych kwasów.
Dlaczego akurat rzepakowy?
Olej rzepakowy jest wręcz oczywistym wyborem. Zawiera najmniej (spośród olejów roślinnych) niekorzystnych dla zdrowia nasyconych kwasów tłuszczowych, przyczyniających się do chorób układu krążenia, jest za to cennym źródłem NNKT (ALA i LA). Kwasy te wspierają prawidłowy rozwój i wzrost - kwas ALA wpływa na rozwój komórek nerwowych i mózgu. Poza tym jest on w naszym organizmie prekursorem kwasu dokozaheksaonowego - DHA, a ten przyczynia się do prawidłowego funkcjonowaniu mózgu – najważniejszego narządu ośrodkowego układu nerwowego. Olej rzepakowy to nie tylko kwasy z rodziny Omega-3. To także źródło witamin E i K. Są one tłuszczorozpuszczalne, co znaczy, że to właśnie tłuszcz pomaga w ich transporcie oraz wchłanianiu do organizmu. Dlatego tak ważne jest, aby warzywa spożywać w towarzystwie tłuszczu – dzięki temu mamy pewność, że to, co najważniejsze w posiłku, zostanie przyswojone przez spragnione nowych smaków brzuszki. Dlatego, jeśli przygotowujemy przecier warzywny dla swoich brzdąców, wzbogaćmy go koniecznie odrobiną oleju rzepakowego.
Przepis na przecier warzywny z marchewki i korzenia pietruszki
Marchewkę i pietruszkę gotujemy na parze do miękkości. Następnie ugniatamy lub blendujemy z odrobiną oleju rzepakowego. Gotowe.