Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Dziecko 0-2 > Dzieci bały się przechodzić koło TEGO domu. Żona Piotra G. próbowała ostrzec sąsiadów
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 18.09.2023 14:33

Dzieci bały się przechodzić koło TEGO domu. Żona Piotra G. próbowała ostrzec sąsiadów

Zbrodnia w Czernikach
Fot. Wikipedia Commons

W ostatni weekend całą Polską wstrząsnęła historia rodziny G. z Pomorza. Ojciec sypiał z córką, ta rodziła mu dzieci i wspólnie je zabijali. Ciałka zakopywali w piwnicy. Z każdą godziną pojawiające się nowe informacje, przerażały wszystkich coraz bardziej. Co wiemy o mężczyźnie, który zgotował piekło rodzinie?

Jeszcze w sobotni poranek, przed znalezieniem ciałka trzeciego dziecka sąsiedzi mówili o G., że to inteligentny człowiek, nie pił i dziećmi się zajmował, jakby przedszkole prowadził. Z czasem zmienili narrację. O Piotrze wiadomo coraz więcej. Aż dziw, że nikt wcześniej nie reagował na to, co działo się w domu w Czernikach. Nawet jego żona ostrzegała ludzi przed śmiercią.

Został sam z dziećmi

Rodzina G. sprowadziła się do Czernink około ćwierć wieku temu. Wtedy Piotr i jego żona mieli już całkiem liczną gromadkę dzieci. Ostatecznie mieli się doczekać 12 pociech. Żona G. piła za dużo i alkohol w końcu ją zabrał. Zmarła 15 lat temu, on został sam z dziećmi, miał 39 lat. Aresztowana razem z nim w ostatni weekend córka Paulina miała wtedy 5 lat. Była jednym z młodszych dzieci.

Jeszcze przed śmiercią żona Piotra G. jak wypiła, mówiła we wsi, że mąż się do dzieci dobiera. Wszyscy milczeli. Krótko po śmierci matki 15-letnia wówczas córka G. miała chodzić z brzuchem, nikt nie widział na pewno, kto jest ojcem, ale szeptali wszyscy. Potem kolejne dziewczyny z tego domu miały być w ciąży.

Dziś rodzeństwo Pauliny w większości jest dorosłe, kto może nie utrzymuje z ojcem kontaktu. Ale o tym nawet sąsiedzi nie chcą mówić. Ożywiają się w komentarzach w internecie. "Nie pracował nigdy, żył z tych dzieci i zasiłków, Bóg wie, co się w tym domu działo" - piszą. A działo się wiele, bo G. nie był najspokojniejszym ojcem.

Jeszcze w sobotę rano jeden z sąsiadów mówił, że jest w szoku, bo G. był spokojny, inteligentny, nie pił, z dziećmi na spacery chodził, troszczył się, jakby przedszkole prowadził. Po południu pojawiły się już inne głosy. "Krzyki od nich było słychać" - mówili mieszkańcy, ale podobno tylko czasami. W rozmowie z Polsat News jeden z mieszkańców mówi wprost: "Może i był inteligentny, ale on diabła miał pod skórą. Wszyscy wiedzieli, co tam się działo".

Wszyscy wiedzieli, nikt nie reagował

Czerniki to mała wieś raptem 250 mieszkańców. W takiej społeczności nic się nie ukryje. Dziś mówią, że wszyscy wiedzieli, że Piotr G. sypiał z córkami. Z iloma? Nie wiadomo, bo o pozostałych dzieciach niewiele wiemy, bo w tej sytuacji oczywistym jest, że chcą pozostać anonimowi. Wiemy, że starszą siostrę Pauliny zmuszał do współżycia, wykorzystując władzę rodzicielską. Kobieta urodziła mu co najmniej jedno dziecko. Zamordował je i zakopał w piwnicy. 

Młoda kobieta nic nie powiedziała, bo się bała. Ale we wsi mówiło się o dziecku. Była nawet opieka społeczna i policja, nic nie znaleźli i sprawę umorzono. Są tacy, którzy mówią, że próbowali zgłosić, że ojciec ma niezdrowe relacje z córkami, ale nikt im nie wierzył. Co się działo w zaniedbanym domu, nikt poza jego mieszkańcami do końca nie wie. Śledczy nie wykluczają, że na posesji mogą być ukryte inne zwłoki.

Zdaniem niektórych, córki Piotra rodziły więcej niż trzy razy, porody miał odbierać on sam. - Nie wiem, gdzie była pomoc społeczna, przecież oni wiedzieli, że część porodów była odbierana w domu przez Piotra? Przyjeżdżało tylko pogotowie po porodzie, żeby zabrać do szpitala. Dobrze, że ktoś w końcu za to się zabrał i zgłosił sprawę na policję - mówił w rozmowie z PAP jednym z mieszkańców wioski. 

Kazirodcze związki wykazują dużą umieralność noworodków i wysoki odsetek poronień. Ile razy w ciążę zachodziły córki Piotra G. z własnym ojcem - najpewniej nie dowiemy się nigdy. Wiemy, że 20-letnia Paulina nie zachowywała się, jakby ją do czegoś zmuszano. - Oni żyli jak para, wszyscy to widzieli - mówili mieszkańcy okolicy. W ostatnim czasie z ojcem mieszkało tylko dwoje z rodzeństwa.

Ona była inne od rodzeństwa

- Nie była zahukana, pyskata raczej - mówią o niej kobiety, z którymi pracowała w sklepie. Jej chorą relację z ojcem dostrzegali klienci. Piotr za ręką przyprowadzał ją do pracy, gdy kończyła zmianę, odbierał. - Złego słowa na niego nie dała powiedzieć, jak w Boga zapatrzona była - mówiły potem. Nie mają wątpliwości, że z ojcem w związku była dobrowolnie. Nie to, co starsza siostra.

Paulina zawsze chodziła z głową zadartą wysoko, nawet kiedy ojciec ogolił ją na łyso, żeby innym mężczyznom się nie podobała. Przygasła trochę po ostatnim porodzie. Trzy tygodnie temu poszła na urlop, wróciła po tygodniu. Nie była już taka przebojowa, szybko się męczyła i często siadała. Koleżanki wcześniej podejrzewały, że jest w ciąży, ale ona zaprzeczała.

Po urlopie zobaczyły, że próbuje zakrywać piersi, ukryć, że leci jej z nich pokarm. Tego było za wiele. Ktoś zajrzał jej do telefonu. Wiedzieli, żeby szukać Piotra, bo Paulina do ojca mówiła po imieniu. Ostatnia wymiana SMS-ów patologicznych kochanków zmroziła tej osobie krew w żyłach. "I co robi?" - pisała ona. "Ciągle ryczy" - odpisał. Tego było za wiele, zawiadomiono służby.

Makabryczny finał kazirodczego romansu

Paulina była z ojcem w związku od co najmniej 4 lat. Czy od początku dobrowolnie - wykaże śledztwo. Co do tego są wątpliwości. Początkowo mógł ją przymuszać, potem - zadecydować mogły jej cechy osobowości. Mogła być podatna na wpływy, mógł ją zmanipulować. A może oboje byli chorzy. Tego dowiemy się w czasie procesu, który czeka tę dwójkę, na pewno nie będzie on krótki.

Już w niedzielę zarówno 20-latka jak i jej 54-letni ojciec-kochanek usłyszeli zarzuty. Ona za dwa zabójstwa i czyny kazirodcze. On za trzy zabójstwa i dwa czyny kazirodcze, jeden polegający na przymusie wobec córki z wykorzystaniem władzy rodzicielskiej. Ta niekrótka lista może się jeszcze wydłużyć. Śledczy wciąż przeszukują posesję, wciąż nie wiadomo, czy wszystkie ciałka noworodków zostały już odkryte.

Póki co zastosowano wobec tej dwójki środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Wstępna sekcja zwłok noworodków nie dała wielu odpowiedzi. Wiadomo jedynie, że dzieci umarły w różnych okresach. Wyniki badań histopatolicznych poznamy nie wcześniej, niż za kilka tygodni. Piotrowi G. i Paulinie G. grozi dożywocie (a art. 148 KK grozi kara od 8 do 25 lat lub dożywocie, za kazirodztwo art.201 KK prawo przewiduje od 3 miesięcy do 5 lat więzienia). 

Zobacz także:

Ojciec i córka ukrywali zwłoki noworodków. Makabryczne odkrycie na Pomorzu

Dzieci zaczepiają OBCYCH kierowców na parkingach. To niebywałe, o co proszą

W takim domu nie chce się żyć. Terapeuta wylicza błędy rodziców