Czarnek w niedzielę zabrał głos ws. nowego przedmiotu. „Będziemy przekazywać prawdę"
Jakiś czas temu rząd zapowiedział wprowadzenie nowego przedmiotu do programu nauczania — "Historii i teraźniejszości". Według Przemysława Czarnka zmiana ta jest konieczna. Nie każdy jednak się z nim zgadza. Niektórzy uważają, że na takie reformy nie ma już miejsca w programie nauczania.
Niedawno Czarnek pojawił się na antenie radiowej Jedynki i wypowiedział się w sprawie planowanych reform. Wytłumaczył, dlaczego przedmiot "Historia i teraźniejszość" musi zostać wprowadzony, a także wytłumaczył jaki zakres wiadomości będzie obejmował.
Przemysław Czarnek zapowiada zmiany
Według ministra młodzi ludzie mają bardzo duże braki w wiedzy. Wszystko przez to, że w szkołach historia nowoczesna jest ucinana i pomijana.
- Przez wiele lat, wiele roczników dzieci i młodzieży uczyło się historii mniej więcej do drugiej wojny światowej, a jeśli była druga wojna to także nie do samego końca. Jeśli ktokolwiek uczył się historii drugiej połowy XX wieku, przejścia Polski przez komunizm, dojścia do niepodległości, to byli ewentualnie tylko ci, którzy zdawali maturę z historii, ale też w bardzo ograniczonym zakresie — stwierdził szef MEiN podczas rozmowy na antenie radiowej Jedynki. "Historia i teraźniejszość" ma być przedmiotem, który wszystko zmieni. Według ministra edukacji i nauki ma on zagościć w planach lekcji już od przyszłego roku.
- Chcemy dotrzeć do wszystkich z informacjami, prawdą, na temat tego, co działo się od drugiej wojny światowej do początku XXI wieku, bo znajomość najnowszej historii jest warunkiem rozumienia rzeczywistości — tak Czarnek zapowiedział nowy przedmiot.
Przemysław Czarnek w ogniu krytyki
Nie wszyscy jednak akceptują planowane zmiany. Opozycja zwraca uwagę na światopogląd ministra i ostrzega przed możliwością indoktrynacji uczniów. Przeciwnicy boją się, że wiedza przekazywana podczas lekcji "Historii i teraźniejszości" będzie stronnicza i okrojona tylko do wybranych faktów. Przemysław Czarnek podczas rozmowy w radiu całkowicie temu zaprzeczył.
- Opozycja krzyczy o indoktrynacji, nie wiedząc jeszcze, co tam będzie. Ja też nie wiem, co tam będzie. Zwracam się więc do opozycji: proszę nie mierzyć innych swoją miarą. My będziemy przekazywać prawdę — powiedział szef MEiN. Kolejny problem miałby dotyczyć zmieszczenia "Historii i teraźniejszości" w programie nauczania. Obecnie nauczyciele już nie nadążają z materiałem, a uczniowie uczą się po nocach. Justyna Suchecka z TVN24 przypuszcza, że ofiarą nowej reformy staną się lekcje WOS-u. Według najczarniejszego scenariusza mogą one zostać nawet całkowicie usunięte.
Źródło: tvp.info