Od takiego płaczu aż boli serce. Wszystko przez bezmyślność rodziców
Zaproszenia na urodziny przedszkolaka zwyczajowo wkłada się do szafeczek jego kolegów. Tak jest najprościej. Rodzice często nie znają się nawzajem i nie posiadają swoich numerów telefonów. Wystarczy więc przygotować bileciki i wsunąć je do odpowiednich półeczek – te zawsze przecież są podpisane.
Jaka to radość, gdy dziecko znajdzie w swojej szafce zaproszenie! Wyciąga je, ogląda, razem z rodzicem cieszy się i planuje, co tu kupić w prezencie jubilatowi. Tymczasem inne dziecko siedzi smutne – nie dostało zaproszenia... Łzy napływają do oczu.
Zaproszenia na urodziny warto przemyśleć
Zaproszenia na urodziny to temat, który prędzej czy później podejmuje większość rodziców młodszych dzieci. Chętnie urządzamy im przyjęcia nie tylko we własnych domach, ale często w salach zabaw. Te miejsca maluchy wprost uwielbiają. Zresztą, gdzie by nie było – to nie o miejsce tu chodzi.
Dzieci, które znają się już dzięki temu, że chodzą razem do przedszkola, lubią się i chcą spędzać ze sobą dużo czasu. Często jest tak, że mama, która odbiera po południu swoją pociechę z placówki, słyszy wyrzuty: „Czemu tak wcześnie przyszłaś?”. Cóż, przerywamy w najlepszym momencie zabawy!
Więc kiedy tylko jest okazja, przeważnie urodziny, organizujemy dzieciom możliwość wspólnej zabawy, także poza przedszkolem. Zbliża się święto, robimy więc zaproszenia i... jak by tu je przekazać? Najłatwiej, po prostu włożyć je do szafek w przedszkolnej szatni. Tam każdy je znajdzie. No właśnie – każdy?
Jedne się cieszą, inne płaczą
Niedawno mój synek znalazł w swojej półeczce zaproszenie na urodziny koleżanki. Był wprost zachwycony. Radośnie oglądał kolorową kartkę i wykrzykiwał, że Zosi będzie trzeba kupić ładny prezent. Kątem oka zobaczyłam innego chłopca, który solidarnie z moim synem też się ucieszył, ale jego mama wyjaśniła mu, że on nie idzie na tę imprezę, bo nie ma zaproszenia.
To, co wymalowało się wtedy na jego buzi, trudno opisać. Aż mi łzy napłynęły do oczu, bo to jest jednak bezradność. Chłopczyk jeszcze dopytywał: „Ale ja też mogę iść?”. Usiłowałam uspokoić moje dziecko i jakoś zmienić temat, ale trudne to było. Chociaż my dostaliśmy zaproszenie, wkurzyłam się, że rodzice Zosi nie pomyśleli.
Rodzice, róbcie to na gruncie prywatnym
Później na skrzynkę mailową przyszedł mail od wychowawczyni, następującej treści: „Drodzy rodzice, jeśli zamierzacie urządzać wspólnie urodziny lub inne imprezy waszych dzieci, róbcie to na gruncie prywatnym. Nie wykorzystujcie szatni przedszkolnych do przekazywania zaproszeń, bo dzieciom niezaproszonym jest przykro”. Widocznie mama tamtego chłopca, a może także rodzice innych dzieci, mieli pretensje. I wcale się im nie dziwię.
Rodzicu – pomyśl. Kiedy urządzasz urodziny, to masz dwie opcje. Pierwsza to zaprosić całą grupę. A jeśli nie masz na to ochoty, albo możliwości finansowych, nie wrzucaj zaproszeń do szafek. Znajdź sobie numery telefonów i umów się z tymi kilkoma osobami bez pośrednictwa przedszkola.
Czytaj także:
Przedszkola powstały dla rodziców, nie dzieci. To wymyślone instytucje
Nie pozwól na to nigdy więcej. Pani z przedszkola nie ma prawa wyrywać ci dziecka
40 minut siedziałam pod salą przedszkola, bo syn nie chciał mnie puścić. Było warto