Menu jak w restauracji, a na deser tęcza z owoców. Zgadniecie, w jakim kraju tak karmią dzieci?
Omlet ze szpinakiem, mnóstwo warzyw i owoców, a na deser batonik daktylowy lub z płatków owsianych. Fajnie brzmi i jak się okazuje, są takie przedszkolaki, które tak się odżywiają. A mieszkają tuż za naszą zachodnią granicą.
Jeśli chodzi o kuchnię, Niemcy kojarzą się nam przede wszystkim z kiełbasą, klopsami, boczkiem i kartoflami. Ach te stereotypy! Okazuje się, że niemieckie dzieci odżywiają się naprawdę zdrowo, a opowiada nam o tym Polka, której córeczka chodzi właśnie do niemieckiego przedszkola.
W Polsce nudne kanapki, a w Niemczech?
Gdy widzę niemal co rano wózek ze śniadaniem pchany przez panią z kuchni w przedszkolu mojego syna, cieszę się, że zjadł już coś w domu. Na tym wózku jest ciągle to samo: kanapki z białego pieczywa z błyszczącą wędliną, często jakąś podejrzaną kiełbasą, na tym plaster pomidora wsiąkający już do połowy w chleb.
Niedobrze to wygląda i zapewne tak samo smakuje. A już zdecydowanie – nie jest to zdrowe. Nie chcę oceniać ogólnie polskich przedszkoli, bo wierzę, że nie w każdym jest tak samo, no ale jednak w naszym menu pozostawia sporo do życzenia. Są obiadki, które mój synek lubi – np. makaron z polewą truskawkową, ale czy to jest pełnowartościowy obiad dla dziecka?
W tym cyklu sprawdzamy, co ciekawego jedzą dzieci w innych krajach. Tym razem rozmawiałam z Mają, Polką od 13 lat mieszkającą w Niemczech. Maja jest historykiem sztuki i socjolożką, a prywatnie mamą 4-letniej Idy. Opowiedziała, co je na co dzień jej córeczka.
O menu przedszkolne dbają rodzice
Niemieckie przedszkola działają inaczej niż polskie. Co ciekawe, tam wiele posiłków przygotowują sami rodzice. – Co dwa tygodnie we wtorek jest Musli-śniadanie i co dwa tygodnie szwedzki bufet. Każde dziecko wybiera sobie, co chce przynieść: bułki, masło, szynkę, ser, warzywa – mówi Maja.
Ida dostaje do przedszkola np. kawałek żytniego chleba z serem lub szynką, a do tego dwa rodzaje owoców i dwa rodzaje warzyw – mogą to być winogrona i jabłko oraz papryka i ogórek. Na uwagę zasługują niemieckie obiady – te są już po stronie przedszkola. Oto przykładowe menu na dwa tygodnie:
- Poniedziałek – naleśniki z musem jabłkowym,
- Wtorek – paluszki rybne bio, ziemniaczki w sosie musztardowo-ziołowym,
- Środa – tortellini z serkiem ricotta i szpinakiem w sosie mascarpone z ziołami,
- Czwartek – omlet z nadzieniem szpinakowym, marchewka i sos warzywny,
- Piątek – placuszki szpinakowe z mąki orkiszowej, ryż, brokuły z sosem serowym.
- Poniedziałek – zupa pomidorowa z ryżem i pierożkami wołowymi, bułeczka,
- Wtorek – nuggetsy rybne, frytki, sałatka z surowych warzyw,
- Środa – mini suflety szpinakowe z ryżem i kalafiorem,
- Czwartek – sznycelki drobiowe z purée ziemniaczanym i groszkiem,
- Piątek – zapiekanka ziemniaczana z sosem ziołowym i brokułami.
Każdego dnia po południu dzieci dostają także podwieczorek, na który składają się warzywa i owoce.
Ze słodyczami - bardzo ostrożnie
Maja dba o to, by Ida zdrowo się odżywiała również w domu. Choć ze słodyczami różnie bywa: – Są dzieci, które trzeba zachęcać do opuszczenia przedszkola lizakiem albo czekoladą – mówi (chyba fajne to przedszkole – przyp. red.). – Jednak wielu rodziców zwraca uwagę na to, żeby słodycze nie zawierały zbyt dużo cukru.
Robienie tęczy owocowej na odwiedziny przyjaciółek to ulubione zajęcie Idy. Fot. Archiwum prywatne
- Między nami rodzicami nazywamy to „zdrowsze słodkości”. Są to np. batonik daktylowy, z płatkami owsianymi albo przecier owocowy w tubce. To jest taki obowiązkowy zestaw, bez którego nie da się wyjść na plac zabaw! – śmieje się Maja. – Do tego oczywiście pudełko z owocami i warzywami i jakimś precelkiem.
Ciasto czekoladowe z burakiem, które Ida piekła razem z mamą. Fot. Archiwum prywatne
Maluchy uczestniczą w przygotowywaniu posiłków
– W domu najchętniej dzieci jedzą makaron z sosem pomidorowym i pulpecikami, oczywiście bez przypraw. Albo samodzielnie zrobioną pizzę margheritę. Do smażenia naleśników czy pieczenia gofrów też nie trzeba malucha długo namawiać – opowiada mama Idy. – Wspólne gotowanie to wspaniała zabawa, ale i uczucie dumy: “Zrobiłam coś, co zwykle robi mama” – dodaje.
Fot. Archiwum prywatne “Mamo, już umiem kroić, pomogę ci!”
– Ida od niedawna chętnie zajada się także brokułami z łososiem i ciecierzycą, z czego bardzo się cieszę, bo dawniej była niejadkiem i trzeba ją było przekonywać do jedzenia. Teraz wcina chętnie nawet zupę ziemniaczaną (mamy własny zbiór) z marchewką i kiełbaską – mówi z dumą jej mama.
Aż miło tego posłuchać! Można zdrowo i ciekawie żywić dzieci? Zaletą niemieckiej diety niewątpliwie jest dostatek witamin i ograniczanie cukru. Ale to, co najbardziej podoba mi się – z punktu widzenia dietetyka – to przede wszystkim ta różnorodność w posiłkach. Dzięki niej dzieci mają możliwość wyboru. Szwedzki stół to coś wspaniałego dla maluchów.
Czytaj także:
Polka z Wielkiej Brytanii opowiada, co jej dziecko je w szkole. Twoje może tylko pozazdrościć
Dlaczego dzieci kochają ketchup, ale nie pomidory? Powód jest banalnie prosty