Jak zrobić zakupy z dzieckiem i nie zwariować? 5 sprawdzonych w boju sposobów
Wypad do galerii handlowej, czy nawet do zwykłego sklepu spożywczego, z kilkulatkiem to może być dramat. Kto raz spróbował, ten wie. Kolorowe półki kuszą maluszka z każdej strony, wszystkiego chce dotknąć, wszystko mu się podoba.
A ponieważ nie może tego dostać – rodzi się w nim frustracja. Dziecko zaczyna płakać, krzyczeć, czasem dochodzi do karczemnych awantur. Bywa, że nie pozostaje nam nic innego, jak wziąć szkraba pod pachę i czym prędzej się ewakuować. Bez zakupów. A wystarczy tylko trochę sprytu, żeby i wilk był syty i owca cała.
Zakupy z dzieckiem to wyzwanie
Większość rodziców zgodnie to przyzna: do sklepu najlepiej wybrać się bez dziecka. Tylko wtedy można spokojnie zastanowić się nad tym, co chcemy kupić, a do koszyka włożyć tylko to, czego naprawdę potrzebujemy.
Nawet jeśli mamy zamiar kupić coś konkretnie dla naszej pociechy, np. buty, czy kurtkę, lepiej zrobić to bez niej. Na szczęście, dziś każdy produkt można kupić, a potem zwrócić, jeśli nie pasuje, więc nie ma problemu.
Bywa jednak i tak, że po prostu nie da się wyjść na zakupy bez dziecka. Jeśli nie mamy go z kim zostawić, jeśli chcemy razem z partnerem pobuszować po sklepach, no to zabieramy szkraba ze sobą. Wchodzimy do sklepu i niemal natychmiast – zaczyna się.
"Mamo, chcę to!”
Kilkulatki są ciekawskie i żywo zainteresowane wszystkim. A półki sklepowe kuszą. Słodyczami, zabawkami, kolorami i zapachami. Szczególnie teraz, kiedy idą święta, tych bodźców jest aż nadto. Nawet nam ciężko jest się oprzeć niektórym produktom!
Dzieci nie rozumieją, że nie można mieć wszystkiego, że te rzeczy kosztują, że trzeba się ograniczać. Denerwują się, w końcu zaczynają płakać. Tak naprawdę, takie zakupy to jest duży stres dla dziecka. Często, gdy wracamy już do domu, jest po prostu wykończone. Warto więc pomyśleć nad jakimś sprytnym sposobem, który pozwoli przetrwać dziecku zakupy bez szwanku. Oto nasze propozycje:
- Od razu ustal, gdzie i po co idziecie. Poinformuj malucha, że trzeba np. kupić jedzenie dla kota, albo odebrać książki zamówione w księgarni. Jeśli sama będziesz tego przestrzegać, z czasem dziecko nauczy się, że nie ma sensu ciągnąć cię do innego sklepu, bo nie było tego w planach.
- Weź ze sobą przekąski – zapakuj to, co twoje dziecko lubi, a ty "popierasz”. Weź pudełeczko z bezcukrowymi herbatnikami, kawałkami owoców, ciastem domowej roboty, itp.. W sklepie włóż dziecko do wózka na zakupy i od razu podaj mu to do rąk. Zajmie się na dłuższy czas i nie będzie rozglądać tak intensywnie za innymi słodyczami.
- Przygotuj dla dziecka własną listę zakupów z rysunkami poszczególnych produktów. Niech szuka na półkach tylko tego, czego potrzebujecie. To także ograniczy nieco jego percepcję, będzie pomijać wzrokiem rzeczy, których na liście nie ma.
- Unikaj "niebezpiecznych” stref. Jeśli jesteś w hipermarkecie, ale przyjechałaś tylko po artykuły spożywcze i chemię gospodarczą, zaplanuj, jak poruszać się po sklepie, by nie wjechać przez przypadek do działu z zabawkami lub słodyczami. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
- Obserwuj dziecko – wybieraj się na zakupy wtedy, gdy twój maluch jest najedzony i wypoczęty. Odpuść sobie, jeśli wiesz, że zbliża się już pora jego drzemki, bo będzie wtedy bardziej podatny na stresory.
Zaangażuj dziecko w zakupy
Małe dzieci potrzebują naszej uwagi. Sklep natomiast jest takim miejscem, w którym maluch tę naszą uwagę traci. Wsadzamy go do wózka i zaczynamy robić swoje. Śpieszymy się, by zdążyć wszystko kupić, by tylko ten brzdąc to jakoś przetrwał. A on często nas o coś pyta, coś pokazuje. My to ignorujemy. To mu na pewno nie pomaga, a tylko wzmaga jego frustrację.
Dobrze jest więc zaangażować dziecko w zakupy. Chcesz kupić jabłka? Zatrzymaj wózek przed skrzynką i pozwól maluchowi wybrać kilka i wrzucić do torebki. Zapytaj: "jak myślisz, lepsze to mleko z krówką czy raczej tamto?”. Zastanawiaj się głośno nad tym, czego jeszcze potrzebujecie do domu. W ten sposób skoncentrujesz uwagę malucha, utrzymasz ją w wodzach i nie dopuścisz, by rozpraszała się na milion zbędnych i stresujących bodźców.
Zobacz także:
Na świąteczne zakupy z dziećmi tylko w niedzielę. Znamy daty
Okrutny żart męża mógł skończyć się tragicznie. “Ma nauczkę na zawsze”
Nawaleni jak stodoła przyszli z synem do sklepu. Obsługa od razu wezwała policję