Depresja poślubna, zwana też depresją nowożeńców, dotyka nawet 12 proc. wszystkich młodych małżeństw. Charakterystyczne objawy mogą się pojawić tuż po uroczystości, albo w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Obniżenie nastroju i pogorszenie relacji między małżonkami może prowadzić do pierwszego poważnego kryzysu. I chociaż depresja poślubna nie widnieje jako oficjalna jednostka chorobowa, to nazwa stanu, w który wpada wielu nowożeńców, jest tutaj wyjątkowo trafna.Piękne zaręczyny, długie miesiące przygotowań, wielkie emocje, a na końcu wymarzony ślub i wesele. A po ślubie wielkie rozczarowanie, zwątpienie, konflikty i uczucie pustki. Miało być tak pięknie... I po co nam to wszystko było? Właśnie tak czuje się wiele nowożeńców, a ich problemy nie wynikają z tego, że źle się dobrali. To może być depresja poślubna.
Jak nauczyć je szacunku do pracy i pieniędzy. Pokazać im, że żadna praca nie hańbi i każdy, niezależnie od tego, czy sprzedaje luksusowe auta, czy zamiata chodniki, zasługuje na nasz szacunek? Kluczowa jest to relacja dziecko - rodzic i to, jak my sami o pracy mówimy.Jako rodzice mamy ogromnie odpowiedzialną funkcję. Musimy wychować przyszłych dorosłych. Ludzi, którzy będą umieli znaleźć pracę, wykonywać ją zgodnie z przyjętymi standardami i zarobią w ten sposób na swoje utrzymanie. Nikt z nas nie zaczynał kariery zawodowej, nasze dzieci, też raczej nie będą.
Style wychowania dzieci zmieniają się wraz z pokoleniami. Kilkadziesiąt lat temu naturalne było, że mężczyźni nie wtrącali się w “te sprawy”. Dzieci to była kwestia kobiet. To, na szczęście, jest już przeszłość. Ale do historii odeszło też tzw. wychowanie ”bezstresowe” i kilka pomniejszych trendów.W ostatnich kilkunastu latach bezsprzecznie rządzi rodzicielstwo bliskości. Ono także ulega ewolucji i modyfikacjom, a wpływ na to ma w dużej mierze... wiek rodziców. To, w jakich latach sami się wychowywali, przekłada się na ich podejście do rodzicielstwa. Różnice w podejściu do dzieci przez pokolenie X, Y i Z są bardzo charakterystyczne oraz – ciekawe.
"Byłaś wypadkiem, nigdy cię nie chciałam." "Moim jedynym błędem wychowawczym było, że cię urodziłam". To tylko dwa, łagodniejsze komentarze, jakie zostawiliście pod artykułem na naszym Facebooku. Lektura tych wyznań dosłownie wbija w fotel. Pod naszym materiale o najgorszej matczynej obeldze wylała się cała fala bolesnych wspomnień z dzieciństwa. To dosadnie pokazuje, jak słowa najbliższych osób mogą rujnować poczucie wartości dziecka i jak ciężko sobie z tym poradzić w życiu dorosłym.Gdy przygotowywaliśmy ten materiał, spodziewaliśmy się, że może wywołać falę komentarzy. Wiedzieliśmy, że dotykamy tematu bardzo bolesnego dla wielu dzisiaj dorosłych ludzi. Ale skala odzewu z waszej strony po prostu nas przerosła. To straszne, jak wielu z nas zmaga się z traumą doświadczoną w dzieciństwie. Dlaczego decydujemy się o tym pisać na forum publicznym? Zapytaliśmy o to naszą ekspertkę, psycholożkę Jagodę Buczyńską-Kozłowską.
Maluchy lubią badać granice. A także to, co może się stać, gdy "przeciągną strunę”. Tak uczą się życia. Rodzice od wieków starają się jakoś odnaleźć w tej sytuacji. Bywa, że aby zapanować nad swoim dzieckiem, uciekają się do przeróżnych kar, nagród lub konsekwencji. Czym właściwie są te "konsekwencje”? Czy odmówienie włączenia bajki dziecku, które zachowało się nie tak, jak sobie tego życzyliśmy, to właśnie konsekwencja? A może jednak kara? Te pojęcia czasem bardzo się zazębiają, dlatego warto zdawać sobie sprawę, na czym polega różnica między jedną a drugą metodą wychowawczą.
Budowanie poczucia własnej wartości siebie przypomina budowanie domu. Cegiełka po cegiełce. Niektóre słowa, sytuacje i postawy dokładają budulca. Ale nie trzeba wiele, by wszystko runęło. A odbudowanie tego jest takie mozolne.Dzieci rodzą się, nie wiedząc o sobie za dużo. To, jak będą się postrzegać, w dużej mierze zależy od tego, co usłyszą o sobie. Od rodziców, dziadków, nauczycieli. Zanim będzie na tyle dojrzałe, żeby samodzielnie rozkładać to na czynniki pierwsze i budować siebie, musi bazować na tym, co dostaje od innych.
Nieśmiałe dzieci nie mają łatwo. Nawiązywanie relacji jest dla nich trudne, na dodatek ciągle spotykają się z brakiem wsparcia ze strony rodziców, nauczycieli czy dziadków.Wydaje nam się, że "popychając" dziecko do rozpoczęcia kontaktu czy przekroczenia swojej nieśmiałości robimy mu przysługę. Ale nie zawsze tak jest.
Dla narcyza najważniejszą osobą na świecie jest on sam. Ma do minimum ograniczoną empatię, zwykle też nie odczuwa też poczucie winy. Refleksje na temat własnego postępowania? Nie w tym przypadku. I może sobie taki być, bo ludzie są różni. Choć odpowiednia psychoterapia może być wskazana. Rzecz zaczyna się naprawdę komplikować, gdy narcyz zostaje rodzicem. Nawet jeśli kocha swoje dziecko, wieloma swoimi zachowaniami może mu zrobić, wielką krzywdę.
Może to banał, ale niewiele jest tak ważnych rzeczy dla rozwoju dziecka, jak rozmowa z kimś bliskim. Za jej pomocą nie tylko się komunikujemy. To sposób, na wsparcie emocjonalne i na okazanie sobie nawzajem miłości. Wątki edukacyjne zaś sprawiają, że dzieci po prostu się rozwijają.Czasem jednak jest tak, że maluch wcale nie chce rozmawiać. Na przykład wtedy, kiedy coś przeskrobie. Zamyka się w sobie, siedzi cichutko w kącie. A nas – odpycha. Buduje wokół siebie mur, przez który trudno się przedrzeć. Warto jednak to zrobić – tylko jak?
By dziecko prawidłowo się rozwijało, było bezpieczne i w harmonii funkcjonowało w swojej rodzinie, a także poza nią, powinien mieć wyznaczone granice. W końcu jest istotą społeczną i, tak jak nas wszystkich, także i tego małego człowieka muszą obowiązywać pewne zasady.Zanim jednak ten maluch nauczy się, co mu wolno, a czego nie, musi upłynąć wiele lat. W tym czasie bardzo często będzie naciągał i naginał te granice i sprawdzał, dokąd może się posunąć. To naturalne. Tak naprawdę to my, rodzice, mamy większy problem ze stawianiem tych granic, niż dziecko z ich respektowaniem.
Jak wyjść z placu zabaw i nie zwariować? Każdy rodzic, który choć raz w życiu poszedł z maluchem w to miejsce, dobrze wie, że opuszczenie go to nie lada sztuka. Wymaga od dorosłego wielkiej kreatywności, samozaparcia i determinacji, ale także mnóstwa cierpliwości i dobrej woli.Jeśli tych ostatnich zabraknie, to – owszem – w końcu wyjdziemy z placu zabaw, ale zapewne dzierżąc wierzgającego malucha pod pachą. A są naprawdę skuteczne sposoby na to, by wrócić do domu bez nerwów i z dużą dozą pozytywnej energii.
Często dzieci proszą, by odebrać je z przedszkola nieco wcześniej. Bywa, że jeśli tego rano nie obiecamy, w ogóle nie chcą wyjść z domu. No to się zgadzamy, a potem urywamy się z pracy i biegniemy po naszą pociechę. A ta na nasz widok... robi w tył zwrot i wcale nie chce się ubrać ani założyć butów.Ucieka nam, biega po korytarzu placówki, chowa się. W końcu denerwujemy się, zaczynamy pokrzykiwać. Wtedy w dziecku coś pęka. Ubiera się, ale płacze, chce jeść, ale nie to, co mu dajemy. Chce iść na plac zabaw, ale natychmiast. Nic mu się nie podoba. O co tu chodzi?
Kochasz je, wspierasz, motywujesz i patrzysz, jak pięknie rośnie, uśmiecha się, jest szczęśliwe. Twoje dziecko. Pewnego dnia idzie do przedszkola, potem do szkoły. Czasem słyszy od innych, że jest brzydkie, źle ubrane, kiepsko kopie piłkę, albo ma krzywe zęby. Widzisz, jak zaczyna się kulić, jak zamyka się w sobie. Czy można coś z tym zrobić?Brak tolerancji jest na porządku dziennym. Hejt czyha na dzieci w placówkach edukacyjnych, na placach zabaw, w internecie. Boli. Ale ten świat właśnie taki jest i trzeba zrobić wszystko, by uzbroić tego małego człowieka najlepiej, jak tylko się da.
“Jedna matka, jeden ojciec, a on tacy różni” - pewnie nie raz słyszeliście to zdanie w kontekście rodzeństw. I coś w tym jest. Bo mimo tej samej puli genów i takiego samego wychowania zwykle mocno różnimy się od rodzeństwa, a i nasze dzieci miewają różne temperamenty. Czemu się tak dzieje?Choć naukowcy są przekonani, że temperament zależy od wychowania i cech osobniczych, to zwykle jet tak, że jedno dziecko w domu jest znacznie bardziej ekstrawertyczne, niż reszta. Ba, można powiedzieć, że wielu z nas wychowuje choleryków. Tylko czy to jest możliwe w przypadku 3-, czy nawet 10-latka?
Maluchy często biją rówieśników, rodzeństwo, rodziców. Kiedy coś się nie podoba, kiedy czegoś nie chcą, kiedy czują jakikolwiek sprzeciw. Dlaczego? Choćby dlatego, że nie umieją jeszcze mówić. Ale to wyjaśnienie dotyczy tylko samego mechanizmu akcja-reakcja.A co leży głębiej? U źródła tego zachowania znajdziemy ważne potrzeby, które nie zostały u dziecka zaspokojone. Opowiada o nich psycholożka Justyna Bejmert.
List terapeutyczny można napisać do matki, ojca, rodzeństwa, przyjaciół. To stosowany często w ramach terapii indywidualnej sposób, by pacjent uświadomił sobie, jakie relacje łączą go z najbliższymi mu osobami, które mają realny wpływ na jego życie. Poprosiłyśmy psychoterpautkę Marlenę Kazoń, by opowiedziała nam o nich, a nawet jeden z nich napisała.Pomyśl, ile razy chciałaś opowiedzieć swojej mamie o wszystkich krzywdach, które wyniosłaś z dzieciństwa. Jeszcze raz wyjaśnić nieporozumienia i waśnie, do których między wami doszło. Nie jest to łatwo, trudno się przełamać i pozwolić słowom płynąć. A gdyby przelać je na papier?
Koniec semestru zbliża się wielkimi krokami i nie da się nie spojrzeć na oceny własnego dziecka, które na jego zakończenie otrzymało. “Opuścił się z matematyki i niemiecki też mógłby wyglądać lepiej” – myślę, choć przecież wiem, że te oceny, to tylko cyferki.Jesteśmy skażeni przez pokolenia przekonaniem, że te cyferki, oceny faktycznie coś znaczą. Sama nie raz tłumaczę dzieciom, że wyższa średnia zwiększ ich szanse, kiedy przyjdzie czas wybierać szkołę średnią. Jednak warto pamiętać, że słabsze, niż przed rokiem stopnie wcale nie oznaczają, że dziecko zaczęło „olewać”.
Zimowe znaki zodiaku w 2024 roku odkryją, czym jest spokój. Znajdą wielu sojuszników i spokojnie prześlizgają się przez kolejne miesiące. Czeka was sporo odpoczynku. Odkryjecie, że spokój wcale nie musi być nudny.Trudności, które was czekają, mogą przejść… niezauważone. Będziecie sprawiali wrażenie nieco ospałych, ale to sprawi, że zanim zdążycie się przejąć jakimś problemem, ten już sam się rozwiąże.
Zamknęliśmy 2023 rok w różnych nastrojach, Jedni zapiszą go po stronie udanych, inni - wyjątkowo trudnych. Był to numerologicznie rok o wibracji “7” - a siódemka nie bez powodu przypomina kosę. Coś się w tym roku skończyło, coś trzeba było “odciąć”.2024 ma wibrację ósemki i jest jak ona - gładki i stabilny - dla większości. Jeśli urodziłeś się pod znakiem Lwa, Panny, Wagi lub Skorpiona, koniecznie zobacz, co czeka cię w tym roku.
Szacuje się, że nawet dwoje z 50 dzieci może być w spektrum autyzmu. Wiele z nich nigdy nie usłyszy diagnozy. Bo autyzm jest często daleki od stereotypowego obrazka, który przedstawia dziecko z syndromem zamknięcia. Osoby w spektrum mają problemy z tzw. teorią umysłu, to znaczy, że nie do końca dostrzegają emocje innych.Kluczowa dla przyszłego funkcjonowania jest wczesna diagnoza. Eksperci są zdania, że w wielu przypadkach, jeśli dziecko trafi do odpowiedniej terapii przed 5 urodzinami, jest w stanie w pełni samodzielnie funkcjonować w świecie, w którym przeważają neurotypowi - czyli większość z nas.
Babcia to jedna z najwspanialszych osób, jaką dała nam ewolucja. Człowiek wyróżnia się tu znacząco na tle wszystkich innych zwierząt. Nawet naczelne, czy inne żyjące w stadach ssaki nie tworzą tak silnych więzi emocjonalnych z przodkami. Owszem, jak niegdyś u ludzi, tak i u wielu zwierząt młode wychowuje cała wioska. Jednak najczęściej to matka i ciotki. Dziadkowie i babcie w życie najmłodszego miotu angażują się tylko u ludzi.No i tu pojawia się problem, bo w naszym społeczeństwie rośnie odsetek babć i dziadków niczyich. Mówi się, że już teraz około 20 proc. osób w wieku 60-70 lat nie ma żadnych wnucząt. Socjologowie nie mają wątpliwości, za 2-3 dekady babciami będzie niewiele z nas.
Chciałabyś, żeby twoje dziecko było lubiane przez rówieśników, zawsze skore do pomocy, życzliwe dla sąsiadów, serdeczne dla rodzeństwa i troskliwe dla zwierząt? Kto by nie chciał! Ale nie oszukujmy się – ideały nie istnieją... Co nie znaczy, że nie można trochę popracować nad tym, plastycznym przecież, materiałem, który rośnie u naszego boku.Żyjemy w rozpędzonym świecie. Czas nas goni nieustannie, a lista zadań do wykonania zdaje się w ogóle nie kurczyć. I w tym całym zamieszaniu przed rodzicami stoi to najważniejsze wyzwanie – wychowanie własnego dziecka. Ale nie byle jak.
Typowy obrazek z przedszkolnej szatni: czteroletnie dziecko stoi ze wzrokiem utkwionym w bliżej nieokreśloną przestrzeń, a klęczący przed nim rodzic zakłada na nie poszczególne sztuki odzieży, jak na lalkę. Albo pięciolatek karmiony zupą przez babcię. Zdecydowanie nie tak to powinno wyglądać.Już bardzo małe dzieci chcą być samodzielne. Często dają temu wyraz, wołając "ja sam!”. A my? Zabijamy w zarodku te naturalne odruchy, wyręczając maluchy, bo zrobimy coś lepiej, szybciej, bezpieczniej, sprawniej, dokładniej itd. A przecież samodzielność to wielka rzecz i warto uczyć jej dziecko od pierwszych lat życia.
Wypad do galerii handlowej, czy nawet do zwykłego sklepu spożywczego, z kilkulatkiem to może być dramat. Kto raz spróbował, ten wie. Kolorowe półki kuszą maluszka z każdej strony, wszystkiego chce dotknąć, wszystko mu się podoba.A ponieważ nie może tego dostać – rodzi się w nim frustracja. Dziecko zaczyna płakać, krzyczeć, czasem dochodzi do karczemnych awantur. Bywa, że nie pozostaje nam nic innego, jak wziąć szkraba pod pachę i czym prędzej się ewakuować. Bez zakupów. A wystarczy tylko trochę sprytu, żeby i wilk był syty i owca cała.
Jak rozpoznać, że mamy do czynienia z naprawdę inteligentnym człowiekiem? Przecież przy przywitaniu, nie przysuwamy sobie wzajemnie pod nos testów IQ. A jednak predyspozycje do bycia geniuszem, możemy zauważyć już u niemowlęcia. Inteligencja widoczna jest już u małych dzieci. A oto 5 cech, które ich wyróżniają.
Nawet ten maluch, który lubi przedszkole i na ogół chętnie do niego chodzi, miewa czasem kryzysy. Buntuje się, płacze, nie umie rozstać się z mamą. Wymyśla coraz to nowe problemy, które rzekomo ma w placówce.Ciężko bywa zwłaszcza wtedy, gdy dziecko wraca do przedszkola po dłuższej przerwie, np. po chorobie. Potrzeba trochę czasu, by znów się zaaklimatyzowało. I kilku dobrych sposobów.
Dzieci ją uwielbiają, ale i dorośli nie bez przyjemności ugniatają kawałki masy plastycznej. Jest taka miękka, elastyczna, kolorowa, czasem nawet pachnąca. Może się rozciągać, albo znienacka pękać. Pobudza wyobraźnię, uruchamia niemal wszystkie zmysły.Plasteliny, modeliny, piankoliny, ciastoliny, gliny, slime'y i wiele, wiele innych. Sklepowe półki aż uginają się od tych mas. Jest w czym przebierać! I warto to robić, bo ugniatanie ma moc. Nie chodzi tylko o fajną zabawę – ale także o terapię.
Ludzie tatuują sobie na ciele przeróżne symbole. Chcą w ten sposób o czymś pamiętać lub przekazywać światu pewne informacje. Albo po prostu się ozdabiają. W ostatnim czasie niezwykle popularny stał się mały tatuaż z księżycem.Często umieszcza się go na nadgarstku lub przedramieniu. Jest dzięki temu widoczny, ale nie w sposób nachalny. Łatwo można go ukryć w razie potrzeby. A co dokładnie oznacza symbol księżyca?