"Jako rodzic nie chcę, żeby syn był siatkarzem". Mariusz Wlazły nie tylko o rodzicielstwie
Tym razem Janek i Antek do "Małych dorosłych" gościli gwiazdę siatkarską. Odwiedził ich Mariusz Wlazły. Sportowiec otworzył się przed małymi dziennikarzami i bez skrępowania opowiadał o swoim dzieciństwie, relacjach z synem, siatkówce, a także psychologii.
Nasi mali dziennikarze, jak zawsze zadali pytania, których nie odważyli się na głos wypowiedzieć dorośli. Reprezentant Polski chętnie odpowiedział na wszystkie i powstał z tego naprawdę świetny odcinek, nie tylko dla fanów siatkówki.
Mariusz Wlazły prawie został piłkarzem
Sportowiec przyznał, że już jako mały chłopiec wiedział, że w przyszłości chciałby związać się ze sportem. - Byłem szybki, byłem zwinny, wiedziałem, że ze sportem mi po drodze - przyznał. Zanim na poważnie zainteresował się siatkówką, próbował swoich sił w basenie, a także na boisku piłkarskim.
- Pamiętam taką akcję jeden na jeden z napastnikiem drużyny przeciwnej - zaczął. - Stałem na bramce, on szedł z piłką, ja się rzuciłem, on nie wyhamował i obudziłem się w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu - wspominał. Zwrócił uwagę chłopców, że nim znalazł swoją drogę, w różnych dziedzinach sportu czuł, że nie do końca sprawiają mu frajdę, albo są po prostu mało bezpieczne.
Kim byłby Mariusz Wlazły, gdyby nie grał w siatkówkę
- Jestem takim człowiekiem, który zawsze stara się mieć jakiś plan B - przyznał sportowiec. - Jako 17-latek byłem w technikum budowlanym, które sam wybrałem, miałem taki plan, żeby pójść na architekturę, żeby projektować lotniska - wyjaśnił. Wlazły przyznał jednak, że z rozwojem kariery siatkarskiej ten plan awaryjny stracił dla niego na znaczeniu.
- Ale zawsze warto mieć alternatywny pomysł na siebie, bo nigdy nie wiemy, jak potoczy się życie i jakie będą konsekwencje naszych wyborów - dodał. Obecnie siatkarz oddaje się pasji fotografowania, jednak traktuje to jako hobby.
Syn na boisku? Ogromny stres
W kwietniu 2023 roku Mariusz Wlazły pożegnał się z kibicami drużyny Trefl Gdańsk. W czasie tego ostatniego meczu zastąpił do na boisku syn Arkadiusz (ur. w 2009 r.). Nastolatek wszedł na boisko i zaserwował za ojca. Janek i Antek chcieli wiedzieć, co wtedy czuł sportowiec, czy to była duma? Okazuje się, że niekoniecznie.
- To był ogromny stres, bo bardzo chciałem, żeby udało mu się to, co sobie założył. Arek jest fajnym zawodnikiem, ma dar i jest odporny psychicznie, doskonale sobie poradził. Kiedy się dowiedział, co dla niego zaplanowaliśmy, na początku bardzo się ucieszył, ale potem przyszedł stres - wspominał wzruszony siatkarz.
Wlazły chce, żeby syn był siatkarzem
Arek jest już cenionym siatkarskim młodzikiem, obecnie gra w młodzieżowej drużynie Trefl Gdańsk i odnosi na boisku ogromne sukcesy. Jego drużyna zdobyła złoty medal na Mistrzostwach Polski. Chłopcy chcieli wiedzieć, czy Wlazły marzy, by oglądać syna na boisku również w przyszłości.
- Jako rodzic odpowiem, że nie. To jest indywidualna jednostka i powinien szukać własnej drogi, nie chcę, żeby spełniał czyjeś oczekiwania, chciałbym, żeby robił to, co jemu będzie sprawiało przyjemność - mówił Wlazły. - Jeśli wybierze siatkówkę, ok, ale jeśli wybierze inną drogę, chcę, żeby wiedział, że też będziemy go wspierać - wyjaśnił.
Koniecznie obejrzyjcie całą rozmowę, takiego Mariusz Wlazłego na pewno nie znaliście.
Zobacz także:
"Mama chciała, żebym była nauczycielką". Majka Jeżowska szczerze o pracowitym dzieciństwie
Ani pracy, ani edukacji. Nowe pokolenie wchodzi w dorosłość
Zazdrość ludzka nie zna granic. Ktoś chciał uciszyć Mamę Pięcioraczków