Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Dziecko 0-2 > "To nie my zabiliśmy te dzieci". Porażające słowa kierowniczki opieki społecznej
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 21.09.2023 09:47

"To nie my zabiliśmy te dzieci". Porażające słowa kierowniczki opieki społecznej

O zbrodni w Czernikach piszą zagraniczne media
Fot. Wikipedia Commons/Twitter (X)

Ta historia wstrząsnęła całą Polską. W piątkowy wieczór mieszkańcy kaszubskiej wsi nie mogli zasnąć. Wiedzieli od dawna, że w domu rodziny G. nie dzieje się dobrze, jednak to, co odkryli śledczy, przerosło ich najgorsze podejrzenia. 

Dziś wszyscy zastanawiają się, czy trzy zakopane w workach noworodki, które Piotr G. i jego córka bestialsko zamordowali i zakopali w piwnicy, to jedyne ofiary bestii z Czernik? Czy ciał może być więcej? W internecie można znaleźć głosy, że "z brzuchem" chodziły inne córki Piotra G., a jednak dzieci nie wychowywały.

Obwiniają opiekę społeczną

"Po niepokojącym sygnale złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury. Jest mi przykro, że całą odpowiedzialność zrzuca się na pomoc społeczną. To nie my zabiliśmy te dzieci" - mówiła w rozmowie z  WP Joanna Mikołajska, kierowniczka Ośrodka Pomocy Społecznej w Starej Kiszewie. Kobieta wyjaśnia, że pracownicy zareagowali od razu. 

Po sygnale od koleżanki z pracy Pauliny G., że prawdopodobnie była w ciąży, ale dziecka nikt nie widział, opieka społeczna wysłała pracownicę do domu 20-latki. Kobieta w czasie tego spotkania leżała na łóżku, mówiła, że boli ją brzuch. Pracownica GOPS wspominała później, że Piotr G. nieomal cały czas uczestniczył w rozmowie, jakby obawiał się, co może wyznać córka.

Dzięki szybkiej reakcji opieki społecznej, która zawiadomiła prokuraturę, udało się znaleźć zwłoki noworodka. Były zakopane pod klepiskiem w piwnicy domu rodzinnego. Jeszcze tego samego dnia (15 września), znaleziono kolejne zwłoki. Następnego dnia - trzecie. Na miejscu wciąż pracują służby, bo zachodzi realne podejrzenie, że posesja może skrywać więcej tajemnic.

O sprawie piszą media na całym świecie.

Mała wieś, 250 mieszkańców, zyskała niechlubną sławę. 

Nigdy nie był niewiniątkiem

Jeszcze w sobotę rano mieszkańcy Czernik mówili dziennikarzom, że Piotr G. był troskliwym ojcem, bardzo inteligentnym. Zmienili narrację po odnalezieniu trzeciego ciała. Jakby to było dla nich za dużo. Znaleźli się tacy, którym przypomniało się, że przed śmiercią żona 54-latka mówiła ludziom, że G. się do dzieci dobiera. Krótko po jej śmierci, 15 lat temu jedna z córek miała być w ciąży. Nie była to Paulina, bo ona wówczas miała 5 lat.

"Z danych naszego systemu wynika, że w ostatnich latach prowadzone były postępowania dotyczące znęcania się nad innymi członkami rodziny. Jeszcze wcześniej prowadzone było postępowanie dotyczące podejrzenia czynu kazirodczego. Te wszystkie postępowania były kończone umorzeniem na etapie prokuratury wobec stwierdzenia braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynów" - mówiła w rozmowie z PAP prok. Grażyna Wawryniuk.

Krzyki dobiegały z domu od dawna, 20-letnia Paulina chodziła po wsi z ojcem za rękę. Plotkowano też w okolicznych miejscowościach, bo kobieta pracowała w cukierni i wszyscy widzieli jej niezdrową relację z ojcem. Dlaczego nikt nie reagował? Trudno powiedzieć, ale źle się stało. Zareagowała "miastowa" dziewczyna, która odkryła, że Paulina była w ciąży, czemu ta konsekwentnie zaprzeczała.

Jest strach, że dzieci mogło być więcej

"Przede wszystkim jest niedowierzanie, że do czegoś takiego doszło w naszej okolicy. I przerażenie. Pojawił się strach, że w tym domu doszło do jeszcze większej liczby tragedii. Ten strach nadal we mnie jest" - mówiła w rozmowie z WP Joanna Mikołajska. Kierowniczka opieki społecznej przyznaje, że sygnały, które wpłynęły były bardzo niepokojące, do tego stopnia, że po rozeznaniu w środowisku zdecydowano o zawiadomieniu prokuratury. 

Media napisały, że odtrąbiła sukces, ale to nieprawda. "To, co się stało, jest jedną wielką porażką. Dobrze, że udało się przerwać to, co się działo, ale absolutnie nie czuję żadnej satysfakcji. W bieżącej sprawie, po zgłoszeniu, które otrzymaliśmy na początku września, nasze postępowanie było prawidłowe. Nikt nam nie może zarzucić, że zrobiliśmy coś nie tak. Jeśli chodzi o dalszą przeszłość, pojawia się wspomniana refleksja, co można było zrobić inaczej".

Wcześniej GOPS nie miał zgłoszeń dotyczących ciąż i noworodków. Dziś Mikołajewska przyznaje, że wiele o rodzinie G. dowiedziała się z mediów, bo kierowniczką ośrodka jest od grudnia, nie znała ich osobiście. Prywatnie ma żal do innych instytucji, bo gdyby wcześniejsze postępowania nie zostały umorzone, dziś może skala tragedii byłaby mniejsza.

Jak skończy się ta historia?

W rodzinie G. nie ma nieletnich dzieci, najmłodsza była Paulina, którą aresztowano wraz z ojcem. W domu rodzinnym z Piotrem G. mieszkała dwójka, pozostająca z nim w kazirodczym związku Paulina i jej starszy o 4 lata brat Damian. 24-latek jest niepełnosprawny intelektualnie i w tej chwili przebywa w "bezpiecznym miejscu". Pozostałe dzieci są już dorosłe i mieszkają oddzielnie

Wiadomo, że matką jednego ze znalezionych w piwnicy dzieci była starsza siostra Pauliny. Kobieta do czynów kazirodczych była przez ojca przymuszana, tego dotyczy jeden z zarzutów, który usłyszał Piotr G. Zarówno on, jak i jego córka zostali aresztowani na 3 miesiące. On usłyszał zarzut potrójnego zabójstwa i dwóch czynów kazirodczych, ona podwójnego zabójstwa i czynu kazirodczego. Grozi im dożywocie. 

Zobacz także:

Ojciec i córka ukrywali zwłoki noworodków. Makabryczne odkrycie na Pomorzu

Zabiła niemowlęta i pogrzebała w piwnicy. Kim jest Paulina G. i jej ojciec-kochanek