Leniwa, samolubna i niedostateczna. Młode matki pod wiecznym ostrzałem i oceną
Dziecko - dobro narodowe. Matka - istota nierozumna. Tak najprościej można określić to, co spotyka młode mamy. Rodzenie ze znieczuleniem obcy ludzie nazwą pójściem na łatwiznę, trauma po ciężkim porodzie to mazanie się, a cesarka - wydobyciny. Karmienie piersią wielu nazywa obnoszeniem się z gołym biustem, a mama, która wybierze mleko modyfikowane, dowie się, że naraża zdrowie dziecka.
Tyle że czasem inaczej się nie, albo kobieta po prostu nie chce i ma do tego prawo. Mało tego, wcale butelka z mlekiem nie jest symbolem braku miłości. Społecznie krzywdzimy matki, oceniamy. Mówimy, że kobiety mają "odpieluszkowe zapalenie mózgu". Młoda matka nie ma łatwego życia. Od momentu, kiedy jej brzuch zaczyna być widoczny, jest stale oceniania, dotykana i pouczana.
Jak do szkoły pójdzie, też będziesz karmić?
Karmienie piersią wcale nie jest łatwe. Jest naturalne, owszem, ale prawda jest taka, że aby dostosować laktację do faktycznych potrzeb dziecka, potrzeba kilku tygodni, a czasem i dwóch miesięcy. W tym czasie młoda matka, która mierzy się z huśtawką hormonów i zupełnie nową sytuacją życiową przejdzie wiele. Czekają ją niedobory pokarmu, nawały, nieprzespane noce, bolące piersi i oceny, komentarze, głupie uwagi i złote rady. Nawet jeśli o nie nie poprosi.
Kobiety słyszą, że ich mleko jest za rzadkie i dziecko się nie najada, dlatego płacze. Nocy nie przesypia, bo na noc to trzeba dać butelkę. Zjeść pomidora nie może, bo potem kolki. No i oczywiście "zakryj się, bo wszyscy patrzą". Ci sami zwolennicy karmienia piersią (ale wyłącznie w odosobnieniu lub po nakryciu dziecka pieluchą na głowę) bez ogródek zwrócą jej uwagę, kiedy po ciężkich tygodniach walki, półrocznego (albo jeszcze gorzej - półtorarocznego bączka) wciąż będzie karmić piersią.
Za małe piersi - nie wykarmisz, za duże - udusisz. I tak w kółko. Choć żadne z tych zdań nie ma żadnego umocowania w rzeczywistości, nie jest poparte wiedzą naukową. Choć młoda mama nie prosi o opinię... To kobieta, która jest w ciąży lub ma małe dziecko, jest wiecznie oceniana. Ciągle słucha samozwańczych ekspertów, którzy "nie chcą się wtrącać", ale "za moich czasów..." i "kuzynka szwagra ciotki synowej...".
Prawda jest taka, ze wiele kobiet, które chcą i mogłyby karmić dzieci piersią, nie mogą liczyć na należyte wsparcie doradcy laktacyjnego, ani otoczenia. Zgodnie z zaleceniami WHO niemowlę, jeśli tylko to możliwe, powinno być karmione wyłącznie piersią do ukończenia przez nie 6 m.ż., karmienie to należy kontynuować w czasie rozszerzania diety. Ale... co jeśli to niemożliwe?
Leniwa, samolubna i niedostateczna matka od butelek
Są jednak matki, które z różnych przyczyn nie mogą karmić piersią, albo zwyczajnie nie chcą tego robić. One usłyszą, że są niekompletne, leniwe i samolubne. Przecież od tego mają biust, żeby dziecko wykarmić. Jakby słuchały wszystkich mędrców, to musiałyby zrezygnować z leczenia chorób nowotworowych, psychiatrycznego, nawet jeśli są w głębokiej zagrażającej życiu depresji i wielu innych, które uniemożliwiają karmienie piersią.
Umarłyby w imię kp. Ale wtedy ktoś powiedziałby na ich pogrzebie: "Dziecko bez matki się będzie chować, bo się leczyć nie chciała". A tak, skoro wybiera leczenie, to "co najwyżej" nie kocha dziecka dostatecznie. Wygodna jest, bawić się chce, nie umie się poświęcić. Co byś nie zrobiła, to i tak komuś się nie spodoba.
A może nie chcesz karmić, może ta czynność cię przeraża i odrzuca, nie masz w sobie woli, by na najbliższe miesiące zamieszkać na kanapie, aby laktacja się ustabilizowała. Nic nikomu do tego. Nie mierzy się miłości do dziecka ani butelką, ani piersią. Nikt nie jest w twojej skórze i nikt nie ma prawa oceniać twoich wyborów. A ty nie masz obowiązku nikomu się tłumaczyć z tego, dlaczego taką, a nie inną drogę wybrałaś.
Miłości nie mierzy się mlekiem
W każdej sytuacji, kiedy stajesz przed decyzją, jak karmić dziecko zauważysz zapewne i plusy i minusy. Usłyszysz pochwały, ale znajdą się i tacy, którzy cię zganią, skrytykują. Najważniejsze jednak jest to, abyś wszelkie decyzje podejmowała w zgodzie ze sobą. Karmienie piersią ma niezliczone plusy, ale tylko wtedy, gdy zarówno mama jak i dziecko są w tej sytuacji usatysfakcjonowani.
Nie masz obowiązku nikomu tłumaczyć się z tego, czy i dlaczego karmisz piersią, czy butelką. Na forach internetowych młode mamy żartują, że na pytanie, czy karmią dziecko, odpowiadają: "nie, głodzę". Na wścibskie pytania, tak właśnie powinna wyglądać odpowiedź. Jeśli ktoś daje ci rady, o które nie prosisz, zapytaj, czy dysponuje badaniami naukowymi na poparcie swoich tez, albo postaw granicę i powiedz, że jeśli będziesz potrzebować rady - poprosisz.
Nie ważne, jak karmisz, jakich pieluch używasz, czy śpisz z dzieckiem, czy od początku układasz je w oddzielnym łóżeczku - zaufaj sobie. Kochaj, przytulaj, troszcz się, bądź obecna. Więcej nie trzeba. Jesteś najlepszą mamą, jaką twoje dziecko może mieć.
Dziś mleko modyfikowane nie jest tym, którym karmiono dzieci w latach 80. czy 90. Przebadane przez specjalistów, wzbogacone o składniki możliwie najbliższe tym, które znajdziemy w mleku matki, powstaje z najwyższą starannością. Ma zaspokoić potrzeby żywieniowe niemowlęcia, gdy karmienie piersią nie jest możliwe. Niezależnie od przyczyny.
Laktoterror wiecznie żywy?
To słowo ma w sobie coś abstrakcyjnego. Bo choć używa się go raczej w kontekście kobiet, które sięgają po mleko modyfikowane, ta obsesja na temat karmienia dzieci sięga dużo dalej. Czasy, w których żyjemy, znacznie różnią się od tych, w których wychowali się nasi rodzice. Trudno jest złapać balans i znaleźć nić porozumienia, jeśli wzajemnie będziemy sobie zarzucać brak dobrej woli i wątpić w swoją wiedzę i intuicję.
Czasem z tymi najbliższymi wystarczy usiąść i spokojnie porozmawiać, że mamy na to wszystko swój plan i pomysł, cenimy tę wiedzę, którą bliscy chcą się z nami dzielić, jednak sięgając do dostępnej dziś wiedzy i wsłuchując się w potrzeby swoje i dziecka, postanowiliśmy postępować tak, a nie inaczej. Podkreśl, jak ważne jest dla ciebie wsparcie najbliższych i to, żeby ci zaufali.
Obcym się nie tłumacz. To nie ich sprawa. Masz prawo zmienić lekarza, położną, masz prawo pójść do innej apteki, dentysty... Nie musisz słuchać, ani się tłumaczyć. Tak wybrałaś, uwierz, że twoja decyzja jest dokładnie tym, czego w tym momencie potrzebowałaś.
Zobacz także:
Kobiety w Polsce nadal muszą rodzić w bólach. Ponad połowa szpitali nie stosuje znieczulenia
Imię po babci - piękny gest, czy proszenie się o nieszczęście? To zależy od regionu
W sierpniu urodzisz... prezesa. Po trudnej końcówce ciąży czeka cię niezwykłe rodzicielstwo