Nauczycielka skrytykowała decyzję ministra dotyczącą nauki zdalnej
Nauczycielka, pracująca w jednym z większych miast skrytykowała decyzję ministerstwa edukacji i nauki dotyczącą wprowadzenia nauki zdalnej. Według niej pozostawienie klas 4 w szkole na nauce stacjonarnej jest nielogicznym rozwiązaniem, które generuje problemy.
Jedna z nauczycielek, napisała list do redakcji portalu kobieta.onet.pl, w którym zwróciła uwagę na to, że dotychczas "istniał podział na etapy edukacyjne, czyli klasy 1-3, 4-8, szkoły średnie", co według niej jest "logiczne, bo na tych poziomach następują zmiany w nauczaniu."
- Zastanawia mnie, co kierowało ministrem, by pozostawić stacjonarnie w szkole klasy 4 (na pewno nie konieczność wypłacania rodzicom zasiłków, bo w tym wieku już się nie należą) - pyta w liście oburzona nauczycielka.
Nauczycielka krytykuje decyzje ministra
Autorka listu tłumaczy, że w klasach 1-3 wszystkie lekcje prowadzi ten sam nauczyciel. Jedynie do języka angielskiego i religii jest ktoś inny. Natomiast w klasach 4 każdy przedmiot wykładany jest przez innego nauczyciela, więc jak mówi nauczycielka "mieszanie się nauczycieli jak najbardziej występuje".
Czytelniczka zauważa, że pozostawienie klas czwartych na nauczaniu stacjonarnym w szkołach generuje jeszcze jeden problem, który opisuje na własnym przykładzie. Autorka listu uczy zarówno w klasie 7., która przeszła na naukę zdalną, jak i w klasie 4., która obecnie pozostaje na nauczaniu stacjonarnym w szkołach, dlatego i tak będzie musiała przyjeżdżać do placówki, aby prowadzić lekcje.
- Po lekcji w trybie stacjonarnym przejdę do sali, w której miałabym mieć lekcję z klasą 7., czy potem do budynku liceum. I już dziś mogę powiedzieć, z których sal lekcyjnych nie uda mi się połączyć z dziećmi przez internet (do tej pory obecność sprawdzałam tam, korzystając z telefonu) - wyjaśnia autorka listu.
Zła organizacja nauki zdalnej
Autorka listu tłumaczy, że prowadzenie lekcji zdalnych ze szkoły bywa bardzo problematyczne, ponieważ podczas intensywnego korzystania ze szkolnego internetu przez wielu nauczycieli naraz powoduje, że nie daje on rady. Takie problemy nie występują, kiedy nauczyciel prowadzi lekcje z własnego domu, a jego Internet nie jest tak obciążony.
Nauczycielka twierdzi, że nawet zgłaszanie usterek dyrekcji szkoły nic nie daje w tej sytuacji, ponieważ nie jest on nic w stanie za bardzo zrobić.
- Niezależnie od tego, jakie mamy zdanie na temat nauczania zdalnego, jeśli jest ono już organizowane, bo jest wyższa konieczność, niech będzie to zrobione logicznie, przedyskutowane z kimś, kto w tym siedzi i wie, co zrobić, by uniknąć niepotrzebnych problemów i chaosu - podsumowuje nauczycielka.
Artykuły polecane przez redakcję Portal parentingowy:
Źródło: kobieta.onet.pl