Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Zdrowie i pielęgnacja dziecka > "Nikt nie ocenia rodziców, że nie dopilnowali dziecka". Rozmowa z ratownikiem medycznym
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 09.09.2023 12:44

"Nikt nie ocenia rodziców, że nie dopilnowali dziecka". Rozmowa z ratownikiem medycznym

Pierwsza pomoc dzieciom
Fot. PrzedKaretką.pl

- Najmniej pewnie, jeśli chodzi o wypadki domowe z udziałem dzieci, czują się rodzice jedynaków - mówi Andrzej Pawlukanis ratownik medyczny i założyciel przedkaretką.pl. Ekspert nie ma wątpliwości, że kiedy dojdzie do zdarzenia, nie ma już czasu na szukanie wiedzy w internecie.

Rozmawiamy o najczęstszych zdarzeniach z udziałem najmłodszych, do jakich dochodzi w domu. Tworzymy compendium wiedzy, którą każdy rodzic powinien posiąść, żeby w razie wypadku móc się do niej odwołać. - Dzieci niestety rodzą się bez instrukcji obsługi, o wiedzę musimy zatroszczyć się sami - mówi ratownik.

Najczęstsze urazy dzieci, do których dochodzi w domu

Portal Parentingowy: Panie Andrzeju, do jakich wypadków z udziałem najmłodszych najczęściej dochodzi w domu?

Andrzej Pawlukanis: Jeśli chodzi o zdarzenia z niemowlakami, to najczęściej są to upadki z wysokości. Kładziemy dziecko na łóżku, przewijaku, w leżaczku i niestety zdarza się, że maluch spada. Starsze dzieci są bardzo ciekawe świata i wspinają się na meble, żeby zobaczyć, co się na nich znajduje, sięgnąć po jakiś przedmiot. To też może zakończyć się upadkiem z różnej wysokości.

Drugie w kolejności są zadławienia. Najczęściej spowodowane jedzeniem w niewłaściwej pozycji, czyli np. na leżąco. Poza tym zdarzają się rozcięcia, drobne rany spowodowane przez rzeczy, którymi zwykle nie pozwalamy się dzieciom bawić: noże, nożyczki. 

Półroczne dziecko spada z łóżka, płacze, jest przytomne. Co w takiej sytuacji powinien zrobić rodzic?

Przede wszystkim obserwować. Pamiętajmy, że małe dzieci są bardzo elastyczne, zwykle taki wypadek nie kończy się złamaniem. Ale małe dzieci niestety zwykle spadają na głowę. Należy więc obserwować poszkodowanego przez kolejne godziny po zdarzeniu. Objawy mogą się pojawić kilka, a nawet kilkanaście godzin po upadku.

Oczywiście jeśli dojdzie do złamania, zwichnięcia czy krwawienia - wzywamy zespół ratownictwa medycznego lub samodzielnie jedziemy z dzieckiem na SOR. Pamiętajmy, że taki wypadek to również wielki stres dla rodzica. Jeśli nie czujemy się na siłach, żeby jechać autem, lepiej wezwać karetkę.

Jakie objawy po upadku powinny nas zaniepokoić?

Część urazów da objawy odroczone w czasie. Krwiaki, wstrząśnienie mózgu nie są widoczne od razu. Jeśli dziecko jest niespokojne, wymiotuje, słabiej je, skarży się na ból i zawroty głowy, jest markotne, może pojawić się podwójne widzenie -warto wezwać karetkę lub zgłosić się na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Szczegółowe badania wskażą przyczynę złego samopoczucia. 

Kopia – Green Beans (24).jpg

Postępowanie przy zadławieniu. Fot. przedkaretka.pl

Zabezpieczenie urazów u dziecka: rozcięcia

W przypadku, jeśli dziecko upadając, rozetnie głowę, co powinniśmy zrobić, nim zadzwonimy po karetkę?

Niezależnie od miejsca, w którym występuje krwawienie, zawsze najpierw uciskamy, żeby zatrzymać krwawienie. Bezpośredni ucisk jest najskuteczniejszą metodą, możemy zrobić to dłonią, lub chłonną gazą. Musimy pamiętać, że w przypadku głowy może dojść do pęknięcia twarzoczaszki. Dostosujmy siłę ucisku, żeby nie doprowadzić do przemieszczenia kości.

Następny ruch to wezwanie ratownictwa medycznego. Rekomenduję też zakup "domowych szwów" do apteczki. Są to takie wąskie paski, którymi drobne rozcięcia możemy sami ściągnąć i zabezpieczyć, żeby zamknąć ranę. Można je kupić w aptekach. Dobrze jest też ranę zdezynfekować. Jeśli obawiamy się, że sami się z tym nie uporamy, bo krwawienie jest duże, albo rana rozległa - dzwonimy po karetkę.

Szczególnie obfite krwawienie występuje przy rozcięciu łuków brwiowych, wtedy zatamowanie krwawienia w domowych warunkach może być niemożliwe. Stosujemy bezpośredni ucisk, przykładamy gazę, owijamy bandażem i jedziemy do szpitala. Tam w znieczuleniu miejscowym rana zostanie zszyta. 

Czy w przypadku urazu głowy powinniśmy zawsze profilaktycznie wykonać RTG?

W przypadku dziecka zawsze lepiej dmuchać na zimne. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, lepiej pojechać do szpitala, niż coś zaniedbać. Szczególnie w przypadku małych dzieci, które nie powiedzą nam, że widzą podwójnie, czy mają zawroty głowy.

Przy pierwszym dziecku nietypowy upadek czy pierwszy uraz może budzić nas niepokój. Lepiej sprawdzić, niż przeoczyć. Nikt w szpitalu nie będzie rodziców oceniać, że nie dopilnowali, czy panikują. Małe dzieci traktowane są ze szczególną troską.

Skoro rozmawiamy o krwawych ranach, co zrobić, kiedy dziecko odetnie sobie kawałek palca?

Pierwsza rzecz, to zatamowanie krwawienia. Stosujemy bezpośredni ucisk na ranę. Zabezpieczamy miejsce krwawienia gazą i zakładamy bandaż. Jeśli nie mamy apteczki pod ręką, uciskamy gołą dłonią. W przypadku własnego dziecka raczej nie musimy przejmować się brakiem rękawiczek. Musimy zminimalizować krwawienie. Potem zakładamy na ranę bandaż elastyczny.

Zwykle w takiej sytuacji wezwany zostanie śmigłowiec LPR, który zabierze poszkodowanego do specjalistycznego ośrodka, gdzie nawet kilka godzin po zdarzeniu można amputowany palec przyszyć.

Następnie musimy zabezpieczyć odcięty palec. Umieszczamy go najlepiej w sporym worku strunowym z chłodną wodą i lodem. W samym lodzie moglibyśmy zamrozić palec, a tego nie chcemy robić. Jeśli nie mamy worków strunowych, weźmy kilka zwykłych foliowych torebek lub plastikowy pojemnik. 

Pierwsza pomoc przy oparzeniu. Zasada "3 x 15"

Zbliża się jesień, będziemy coraz częściej zaparzać herbatę, palić w kominkach. Co zrobić, jeśli dziecko się oparzy? 

Znacznie częściej, niż do poparzeń o kominek, dochodzi do zalania gorącym płynem. Dziecko łapie za obrus na stole, czy kubek z gorącym napojem i wylewa zawartość na siebie. Wtedy zwykle mamy do czynienia z bardzo rozległym poparzeniem: ręka, klatka piersiowa, brzuszek. Niezależnie jednak od tego, czym się dziecko poparzy, działanie jest takie samo. 

Schładzamy miejsce oparzenia zgodnie z zasadą "3 x 15", czyli polewamy wodą o temp 15 stopni C przez 15 minut w odległości 15 cm od kranu. Oczywiście warto w apteczce mieć hydrożel, albo aquagel - są to żele chłodzące, które zawsze są chłodne. Stosuje się je właśnie na oparzenia. Zabezpieczamy i sprawdzamy, jak rozległe jest to oparzenie. 

Oparzenie gorącym napojem może zagrażać życiu?

Tak, warto pamiętać, że rany oparzeniowe o dużej powierzchni są sytuacją zagrażającą życiu. Mogą prowadzić do hipotermii, czyli szybkiego wychładzania organizmu. Wezwijmy wtedy zespół ratownictwa medycznego. Oparzenia są trudne w pielęgnacji, niełatwo się goją, dziecko na pewno będzie musiało zostać w szpitalu, tam nie tylko dostanie leki przeciwbólowe, ale też rana będzie pielęgnowana tak, żeby zapobiegać zrostom. 

Pamiętajmy też, żeby w czasie chłodzenia nie wkładać całego dziecka pod prysznic. Schładzamy tylko ranę

Oddławianie dziecka, czyli to, co musi umieć każdy rodzic

Na samym początku rozmowy, wśród częstych urazów wymienił pan także zadławienia. Jak sobie radzić, kiedy dojdzie do takiej sytuacji?

Nagraliśmy w przedkaretka.pl filmik, na którym pokazuję, jak oddławić niemowlę. Należy obrócić dziecko, ułożyć je stabilnie na ramieniu i pięć razy uderzyć w okolicę międzyłopatkową. Wykorzystujemy grawitację, więc główka powinna być poniżej tułowia. Jeśli to nie jest skuteczne, odwracamy dziecko i uciskamy pięciokrotnie klatkę piersiową - działamy naprzemiennie. 

U dziecka powyżej pierwszego roku życia stosujemy algorytm postępowania, jak u osoby dorosłej. Zachęcamy dziecko do kaszlu, to naturalny odruch. Jeśli to nie jest skuteczne, również pochylamy dziecko  mocno do przodu i uderzamy pięciokrotnie w okolicę międzyłopatkową. Kolejny krok to ucisk na nadbrzusze. 

Układamy dłonie nad pępkiem dziecka i uciskamy pięciokrotnie, to tzw. manewr Heimlicha. Znów działamy naprzemiennie, pięć uderzeń, pięć uciśnięć. 

A jeśli dziecko mimo naszych starań nie oddycha?

Przystępujemy do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. U dorosłego 30 uciśnięć klatki piersiowej i dwa wdechy. U dziecka również można zastosować ten algorytm. Po szkoleniu z pierwszej pomocy u dzieci stosujemy 15 uciśnięć i dwa wdechy. Kontynuujemy resuscytację do momentu przyjazdu ratowników.

Czy po udanym oddławieniu dziecka powinniśmy pojechać do szpitala?

Zawsze warto pojechać na badania, sami nie sprawdzimy, czy usunęliśmy całe ciało obce.  W placówce medycznej dostępna jest diagnostyka, do której w domu nie mamy dostępu. Nawet zespół medyczny, jeśli go wezwiemy, zabierze dziecko do szpitala, bo w karetce mamy ograniczone możliwości. 

Lepiej sprawdzić, niż żałować, tą zasadą zawsze powinniśmy się kierować, kiedy chodzi o zdrowie dzieci. Musimy znać podstawy pierwszej pomocy, żeby szybko reagować, ale zaufajmy medykom, oni wiedzą, co robią.

Przed karetką to zespół ratowników medycznych prowadzących szkolenia z pierwszej pomocy dla osób indywidualnych i grup. Szkolą m.in. rodziców i nauczycieli. Tak, aby w oczekiwaniu na zespół medyczny mogli pomóc małym poszkodowany.

Zobacz także:

Czerwone dłonie u dziecka. Co to może oznaczać?

Legionella wykryta w przedszkolu w Warszawie. Są wytyczne sanepidu

Jak odróżnić przeziębienie od alergii? Każda mama powinna to wiedzieć