O mało nie utonął w Bałtyku, ratując dziecko. Syn mężczyzny apeluje do rodziców
W lipcu w Sianożętach w Bałtyku topiły się dwie dziewczynki. Zauważył to mężczyzna, który rzucił się im na ratunek. Dziewczynki uratowano, ale mężczyzna musiał być reanimowany na brzegu i trafił do szpitala w śpiączce. Teraz jego syn opisuje, jakie skutki miało to zdarzenie dla jego rodziny i apeluje do rodziców, którzy spędzają czas nad Bałtykiem.
List został przysłany do redakcji portalu miastokolobrzeg.pl. Jego autor chce wpłynąć na wyobraźnię plażowiczów. Ten przekaz szczególnie powinien trafić do rodziców, którzy jadą nad morze z małymi dziećmi i niekoniecznie opiekują się nimi tak, jak powinni.
Marylka – ktoś tam się topi
List zawiera dokładny i poruszający opis zdarzenia, do którego doszło 18 lipca na bałtyckiej plaży w województwie zachodniopomorskim, niedaleko Kołobrzegu.
– Moi rodzice tego dnia w Sianożętach poszli na plażę w godzinach popołudniowych – ze względu na słońce. Było ciepło, ale także duży wiatr i wysokie fale. Rodzice zajęli miejsce na leżakach i spokojnie poddali się wypoczynkowi „emerytów”.
Mężczyzna opisuje, że jego rodzice spędzali czas na plaży niestrzeżonej. Ale w tym miejscu i tak pojawiali się ratownicy, którzy ostrzegali plażujących przed wysokimi falami.
– W pewnym momencie mój Tata, Władek, usłyszał wołanie o pomoc dziewczynki przy falochronie, wołającej „Ratunku! Pomocy!". Mimo tego, że zawsze długo kalkulował sytuacje, niezwłocznie ruszył na ratunek. Powiedział tylko do mamy: „Marylka, ktoś się tam topi”. Pobiegł w kierunku wody. Jednemu dziecku po drodze zabrał dmuchaną zabawkę i ruszył na ratunek – czytamy w liście.
Ratował tonące dziecko, zapadł w śpiączkę i walczył o życie
Syn mężczyzny, który nie wahał się ani chwili, by ruszyć tonącemu dziecku z pomocą, relacjonuje, że dziewczynkę udało się uratować, ale jego 72-letni tata znalazł się po drugiej stronie falochronu. Gdy ratownicy wyciągnęli go na brzeg, konieczna była reanimacja, a potem pobyt w szpitalu, gdzie przez 10 dni walczył o życie.
– Dzisiaj jest 15 doba – pisze syn. – Tato został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Odzyskał przytomność w szpitalu w Kołobrzegu i mamy nadzieję, że dojdzie do zdrowia, ale już wiemy, że czeka go długa rehabilitacja.
List kończą podziękowania. Syn kieruje je do ratowników, którzy walczyli o życie jego taty. Ale jest też apel do rodziców plażujących wraz z dziećmi.
Rodzice na plaży siedzą z nosem w telefonach lub w książkach
– Piszę także z apelem do rodziców, którzy siedząc na plaży, momentami są pochłonięci w lekturze lub telefonach i nie zawsze obserwują swoje pociechy – pisze na sam koniec syn mężczyzny, którego czeka teraz długa rehabilitacja. I jeszcze raz podkreśla, jak bohaterska postawa jego taty, który jest również mężem i dziadkiem, wpłynęła na życie jego rodziny.
– Nasze życie zmieniło się w chwilę. Nie pozwólcie, aby wasze też dramatycznie tak się zmieniło. Przejdźcie 100 m dalej na plażę strzeżoną. 100 m (metrów) = życie".
Przypominamy: bezpieczna kąpiel, to kąpiel na plaży strzeżonej przez ratowników. Ale nawet obecność ratowników nie zdejmuje z rodziców odpowiedzialności za dzieci. To rodzice powinni pilnować swoich podopiecznych, zarówno na plaży, jak i w wodzie.
Źródło: miastokolobrzeg.pl
Zobacz też:
Policjantka zwróciła uwagę na zachowanie matek na basenie. Piły piwo i częstowały nim dzieci
Sinice nad morzem. Sprawdź, gdzie kąpać się w Bałtyku
Dziecko wpadło do basenu i zaczęło się topić. Ojciec tego nie dostrzegł