Przed Sylwestrem górale narzekają na... kobiety. "Są najgorsze"
"Sylwestra marzeń w Zakopanem" w tym roku nie będzie! Co nie oznacza, że odwołano imprezę, ta i owszem, będzie, jednak pod zmienioną nazwą. Wszystko przez konflikt między dawnymi, a nowymi władzami TVP, na kilka dni przed cykliczną imprezą nazwę zmieniono na "Sylwester Zakopanem".
Górale z jednej strony się cieszą, bo duża impreza oznacza turystów z "dudkami", z drugiej mają dość najazdu obcych, zwłaszcza... kobiet, korków i bezczelności.
Kto żyje z turystów, zaciska zęby
W odróżnieniu od nadmorskich miejscowości sezon w Tatrach trwa cały rok. Najbardziej oblegane jest Zakopane. Między Świętami a Sylwestrem turystów jest najwięcej. Owszem, pieniądze, które zostawiają w sklepach, restauracjach i obiektach noclegowych cieszą tych, którzy prowadzą taką działalność, ale nawet oni niekiedy mają dość.
Dziś turysta jest inny niż kiedyś. Bardziej roszczeniowy, bezczelny. Górale coraz częściej słyszą: "płacę - wymagam". A wymagania mają coraz większe, nawet w tych najtańszych miejscach. "Za przysłowiową stówkę cudów oczekują" - załamują ręce właściciele pensjonatów. Bywa, że po turystach ostaje więcej kosztów, niż zysków.
Zapchana toaleta, która spowodowała zalanie pokoju, nie jest czymś, co powoduje u turysty wyrzut sumienia, zawsze będzie się spierać, że to wina gospodarza, a nie niewłaściwego użytkowania. Ale najgorsze zdanie mieszkańcy Zakopanego mają o kobietach.
Najgorsze są kobiety - mówią górale
Prowadzący działalność nastawioną na turystów nie mają wątpliwości - najtrudniejszymi klientami są kobiety zwłaszcza te młode. W sklepach ciągle dokłada się na półki wódkę, wino i chipsy, dla wypoczywających w zimowej stolicy polski to artykuły pierwszej potrzeby. A kiedy turyści popiją, puszczają im hamulce. Sikają, gdzie popadnie, zachowują się głośno i wulgarnie.
Prym wiodą młode "damy". Przeklinają, kłócą się o wszystko, oczekują specjalnych względów i są bardzo roszczeniowe, do tego, często nietaktowne. W restauracjach zachowują się jak u siebie w domu, normą jest, że panie zdejmują niewygodne obuwie i zupełnie nie robią na nich wrażenie inni goście. Zdarza się, że zmęczone nogi kładą na stole. "To obrzydliwe" - mówią jednym głosem pracownicy gastronomii.
Nie da się żyć, a jakoś trzeba
Jednak nie wszyscy mieszkańcy miasta prowadzą działalność turystyczną, ci, którzy pracują w innych branżach, przyznają, że szczyt zimowego sezonu to dla nich udręka. Wszędzie korki, kolejki. Często mają problem, żeby wyjechać z własnej posesji, bo turyści parkują, gdzie popadnie i jak popadnie. Do tego po nocach nie da się spać. Libacje, krzyki, śpiewy nie ustają przez całą dobę.
Z jednej strony popularność pięknego "Zakopca" cieszy, a z drugiej jest niebezpieczna, nie tylko dla ludzi, ale też dla dzikich zwierząt, które żyją wokół miasta. Turyści za nic mają zakaz puszczania fajerwerków w mieście, ten obowiązuje tylko w częściach ogólnodostępnych. Na podwórzach wynajętych kwater turyści czują się panami i paniami życia, odpalają więc sztuczne ognie i to nie tylko w sylwestrową noc, ale także wiele dni przed i kilka po niej.
Turyści winni śmierci niedźwiedzia
Świsty i huki, które generują petardy i sztuczne ognie straszą nie tylko domowe zwierzaki, ale przede wszystkim te, które nie mają się gdzie schronić. Ptaki, kozice, niedźwiedzie iw wiele innych zwierząt słyszy dźwięki, które je przerażają i zmuszają do ucieczki, często pod koła samochodów. Jednak to nie jedyne tragedie, jakie spotkały zwierzęta "z rąk" turystów.
W 2018 roku sylwestrowe fajerwerki zbudziły niedźwiedzia, który wykorzystał na nagłe wybudzenie i szukanie schronienia tak wiele energii, że zmarł z wycieńczenia. To właśnie po tym zdarzeniu w mieście zakazano puszczania sztucznych ogni. Jednak turyści wciąż czują się panami świata i robią, co im się żywnie podoba.
Zobacz także:
Horoskop na 2024 rok: Baran, Byk, Bliźnięta, Rak. Fortuna wam sprzyja!
Co zrobić, żeby nie mieć kaca? Wystarczy zjeść to przed rozpoczęciem imprezy
Problemy żołądkowe w święta to norma. Jak radzić sobie z przejedzeniem?