„Rodzice-helikoptery". Kim są? „Śledzą sprawdziany, sprawdzają, co na plastykę"
"Rodzice-helikoptery" to pojęcie, które odnosi się do nadopiekuńczych rodziców. Starają się oni we wszystkim wyręczać swoje dzieci i kontrolują każdy aspekt ich życia. Kalina Chojnacka z portalu kobieta.wp.pl postanowiła zgłębić ten temat.
Opiekunowie uczniów szkół podstawowych i średnich skarżą się, że na czatach dla rodziców nieprzerwanie pojawiają się nowe wiadomości. Dotyczą one prac domowych, kartkówek i sprawdzianów. Także nauczyciele i socjologowie przyznają, że nadmierna troskliwość rodziców negatywnie odbija się na młodym pokoleniu i może mieć tragiczne skutki.
Rodzice chcą wyręczać dzieci we wszystkim
Rodzice polskich uczniów wypowiedzieli się na temat "rodziców-helikopterów" obecnych w ich otoczeniu. Anna Walczyńska, matka siódmoklasisty przyznała, że dołączenie do grupy dla opiekunów nie było najlepszą decyzją. Nowe wiadomości zalewają czat od rana do wieczora.
- To są wiadomości, które brzmią jak z ust uczniów. Na przykład dzisiaj, godzina 18.00, słyszę powiadomienie i tym razem bardzo ważne pytanie brzmiało: "na kiedy lektura?". To już standard. Rodzice ekscytują się sprawdzianami tak, jakby sami je pisali. Zresztą, po części tak jest, gdyż wiem od córki, że jedna z matek przygotowuje dziecku ściągi. Podpowiadanie podczas zdalnego nauczania w szóstej klasie też się zdarzało... Śledzą sprawdziany nastolatków, sprawdzają, co na plastykę. Na zebraniach i w prywatnych rozmowach ciągle słychać utyskiwanie na przeładowaną podstawę programową. Anna postanowiła upomnieć swoje koleżanki i kolegów. Zwróciła im uwagę, że ich dzieci są wystarczająco duże, aby odpowiadać za swoje oceny w szkole. Została jednak skrytykowana przez innych rodziców. Uznali, że w ich zachowaniu nie ma nic złego.
Specjaliści krytykują rodziców
Również nauczyciele zauważają niepokojące tendencje wśród rodziców. Pani Renata, nauczycielka z 30-letnim stażem zauważyła, że rodzice zmieniają się na gorsze. Są zanadto opiekuńczy i pozbawiają dzieci swobody. Wyręczają je nawet w konkursach i pracach domowych. Nauczycielka z łatwością zauważa w ocenianych pracach rękę dorosłego człowieka.
Socjolożka Iwona Mieczyńska wydała dla portalu kobieta.wp.pl swoją opinię w tej sprawie. Przyznała, że problem dotyczy zarówno dzieci z pokolenia Z jak i tych młodszych.
- Gdyby mogli, to pewnie usiedliby w ławce z uczniami, żeby mieć wszystko pod kontrolą i wyręczać ich we wszystkim. To powoduje, że dziecko nic nie musi, bo rodzic to za nie załatwi. Nie musi pamiętać, co pani zadała ani co trzeba przynieść, przecież mama sprawdzi na grupie i spakuje do tornistra — Mieczyńska skrytykowała współczesnych rodziców.
Troska rodziców może mieć negatywny wpływ na przyszłość ich dzieci. Nie będą mogły sobie poradzić z wyzwaniami życia codziennego i staną się nieodporne na destruktywne czynniki z zewnątrz.
- W ten sposób wychowujemy przyszłe pokolenie niezaradne życiowo. Uważają się za wyjątkowych indywidualistów, bo sami rodzice sztucznie napompowali ich wysoką samoocenę, zamiast dać im narzędzia, dzięki którym będą mogły same zdobyć szacunek u innych — skwitowała sprawę socjolożka.
Źródło: kobieta.wp.pl
Artykuły polecane przez redakcję Portal parentingowy:
Uczniowie boją się włączać kamerki podczas lekcji. Czy są obowiązkowe podczas zajęć?
Zaczęła karmić dziecko w czasie zakupów. Reakcja klientów zaskoczyła kobietę
Kiedy starsi uczniowie wrócą do szkół? Ministerstwo Edukacji musiało zmienić swój plan