Smutne wieści od Mamy Pięcioraczków. Czaruś znów musi walczyć o życie
Zaledwie trzy tygodnie temu Czaruś przyjechał ze szpitala do domu. Radość rodziny nie trwała jednak długo. Mama pięcioraczków podzieliła się z nami smutną wiadomością. Malutki chłopczyk znów ma kłopoty ze zdrowiem.
Przez wiele miesięcy po narodzinach musiał być leczony w szpitalu, potem na krótko trafił do hospicjum. Trudno sobie wyobrazić, ile musi przecierpieć to małe dziecko, a z nim – cała jego rodzina
Mama pięcioraczków opublikowała smutną wiadomość
Na Instagramie najsłynniejszych polskich pięcioraczków ich mama zamieściła nowe zdjęcie, na którym widać podłączonego do aparatury z tlenem Czarusia. Ten mały chłopczyk znów ma problemy ze zdrowiem. Czytamy:
„Dziś był ciężki dzień... Czaruś od 5 rano miał problemy z oddychaniem, z godziny na godzinę było coraz gorzej, wezwaliśmy lekarza, Czaruś dostał leki, jest monitorowany, ma podłączony tlen. Teraz śpi spokojnie i wydaje się, że jest dużo lepiej. Wcześniaki to wojowniki, więc walczymy”.
Tę historie śledzi cała Polska
Przypominamy, że Czaruś i jego rodzeństwo, czyli pięcioraczki z Horyńca, przyszły na świat 12 lutego w krakowskim szpitalu. Urodziły się przez cesarskie cięcie, bardzo wcześnie, bo w 28 tygodniu ciąży. Ich mama i tata, Dominika i Vincent Clarke, byli już wtedy rodzicami siedmiorga dzieci. Radość z tak znakomitego powiększenia rodziny śledziła cała Polska.
Niestety wkrótce jeden z chłopców umarł. Wielkie szczęście przyćmiła więc jeszcze większa tragedia. Okazało się także, że jego braciszek wymaga intensywnego leczenia. Gdy jego trzy siostry wróciły już do domu, on wciąż przebywał w szpitalu, gdzie lekarze walczyli o jego życie.
Miało już być wszystko dobrze
Czaruś spędził w szpitalu siedem miesięcy, potem na pewien czas trafił jeszcze do hospicjum. Był to niezwykle trudny okres dla rodziny Clarków. Ciągłe dojazdy do szpitala (a pani Dominika była w dodatku po operacji kolana), dzielenie czasu między opiekę nad wszystkimi dziećmi były po prostu wyczerpujące. Pani Dominika pisała wtedy:
„Siedem miesięcy poświęceń, wyborów, niepewności, nieopisanego zmęczenia, frustracji. Około 60 tysięcy przejechanych kilometrów, 7 miesięcy walki, wytrwałości nadziei i miłości. Ta niewyobrażalnie długa podróż dobiega końca. W końcu będziemy mogli być razem i walczyć o lepsze jutro”.
Niestety los bywa nieprzewidywalny. Czaruś, który cierpi na dysplazję oskrzelowo-płucną i ma problemy z jedzeniem, znów poczuł się gorzej. Miejmy nadzieję, że opieka, którą lekarze zapewnili mu we własnym domu, wystarczy i że nie będzie musiał wracać do szpitala.
Czytaj także:
Czaruś wrócił do domu! Mama pięcioraczków podzieliła się przepięknym zdjęciem
Oddychaj, takie akcje porodowe zdarzają się tylko w filmach. Jak wyglądają naprawdę?