Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Szkoła > To nie jest żaden leń i nieuk! Słabe stopnie w szkole to ważny sygnał dla rodziców
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 09.01.2024 13:27

To nie jest żaden leń i nieuk! Słabe stopnie w szkole to ważny sygnał dla rodziców

Dziecko ma słabe stopnie, co zrobić
Fot. Pexels

Koniec semestru zbliża się wielkimi krokami i nie da się nie spojrzeć na oceny własnego dziecka, które na jego zakończenie otrzymało. “Opuścił się z matematyki i niemiecki też mógłby wyglądać lepiej” – myślę, choć przecież wiem, że te oceny, to tylko cyferki.

Jesteśmy skażeni przez pokolenia przekonaniem, że te cyferki, oceny faktycznie coś znaczą. Sama nie raz tłumaczę dzieciom, że wyższa średnia zwiększ ich szanse, kiedy przyjdzie czas wybierać szkołę średnią. Jednak warto pamiętać, że słabsze, niż przed rokiem stopnie wcale nie oznaczają, że dziecko zaczęło „olewać”.

Po pierwsze: w szkole nie jest łatwo

Mój najstarszy syn jest w siódmej klasie, która jest znacznie trudniejsza, niż szósta. Pojawiły się trzy nowe i wcale niełatwe przedmioty: chemia, fizyka i drugi język obcy. Mój 13-letni człowiek, nieomal codziennie wychodzi z domu o godzinie 7:00 i wraca ze szkoły po 16:00. Nauki jest naprawdę dużo. I faktycznie widać, że nie zawsze się ze wszystkim wyrabia.

Czy się nie stara? Czasem sobie odpuszcza, ale jest zaangażowanym uczniem, który zwyczajnie, jak każdy z jednymi rzeczami radzi sobie lepiej, z innymi gorzej. To, że nauka niektórych zagadnień przychodzi dziecku z większą łatwością, niż z innych jest zupełnie normalne. Odpowiedz sobie na pytanie: czy ty zawsze ze wszystkiego byłaś Alfą i Omegą? Wiem, że chcesz dla swoich dzieci lepszej przyszłości, ale czy ciśnięcie dziecka o oceny ma jakikolwiek pozytywny wpływ?

Presja nigdy nie jest dobra. Jeśli dziecko nie radzi sobie najlepiej z jednego czy dwóch przedmiotów, może warto zainteresować się, dlaczego tak jest? Bywa, że sposób nauczania, który praktykowany jest na tych lekcjach, nie do końca do dziecka trafia. Może potrzebuje wsparcia korepetytora, albo kuzyna, który z fizyki radzi sobie świetnie. Czasem jedno spotkanie z kimś życzliwym i tłumaczącym nieco inaczej potrafi uczniowi sporo rozjaśnić.

Kopia – Marta L - 2024-01-09T100938.822.jpg
Pexels

Po drugie: nasze dzieci nie potrafią się uczyć

To jest niestety problem wielu uczniów. W klasach 1-3 dzieci skupiają się na przyswajaniu bardzo podstawowych umiejętności. Nauczyciel wyraźnie mówi, że trzeba napisać sześć linijek tej literki, rozwiązać przykłady na dodawanie, czy nauczyć się na pamięć tabliczki mnożenia. W czwartej klasie uczniowie zostają rzuceni na głębokie i zupełnie nieznane wody. Polskich dzieci nikt nie uczy, co to znaczy “uczyć się”. Mówimy: „Idź do siebie i się poucz”. A dziecko wchodzi do pokoju i... nie wie, co począć.

Zadbaj o to, żeby od czasu do czasu do tej nauki usiąść z dzieckiem. Wyjaśnij mu, że nauka, np. historii nie polega tylko na tym, żeby poczytać podręcznik, ale też można szukać innych źródeł wiedzy, są kanały na YouTube, które mogą okazać się znacznie przyjemniejsze, niż język użyty w podręczniku. Warto jednak sprawdzać ich wiarygodność. Czasem pomocne może się okazać przeczytanie na głos przez rodzica, bo... to mniej nudne.

Nasze dzieci w klasach 1-3 naukę rozumieją, jako uczenie się na pamięć. Kiedy zaczyna przybywać przedmiotów, nie da się tego robić, zresztą przecież nie o to chodzi. Trzeba im to zwyczajnie wyjaśnić. Kolejna rzecz to: im dalej w las, tym więcej drzew. Jeśli dziecko „wykłada się” przy potęgowaniu, to upewnij się, że umie mnożyć – po prostu. Czasem zaległości sięgają tak daleko, że uczeń nie jest w stanie sam się z nimi uporać.

Po trzecie: oceny to nie tylko nauka

W domu bywa różnie. Może zrobiło się trochę nerwowo, bo ostatnimi czasy wasza sytuacja finansowa jest nieco mniej stabilna, babcia się rozchorowała, albo ty z partnerem kłócicie się więcej niż dotąd... Dzieci to wszystko czują, jakbyśmy nie chcieli chronić ich przed problemami, to one ich dotyczą. Nerwowa atmosfera w domu, pokątne szepty rodziców budzą niepokój dzieci, a to nie ułatwia skupienia na nauce.

Czasem te problemy wcale nie muszą wynikać z relacji w domu, ale tych rówieśniczych. Kłótnia z przyjacielem, ale też prześladowanie przez rówieśników, czy niespełniona pierwsza miłość – rodzic zawsze musi być czujny i obserwować swoje dziecko. KAŻDA ZMIANA w zachowaniu czy to na minus, czy na plus powinna obudzić naszą czujność. Podobnie jest z nauką – jeśli dziecko nagle zaczyna przynosić gorsze, ale i znacznie lepsze stopie – warto zainteresować się, skąd bierze się ta zmiana.

Nauczyciele potrafią dzieci zdemotywować, jak mało kto. Jeśli dziecko ciągle słyszy, że jest „tępe, leniwe, jest nieukiem, ZNOWU olewa, ZNÓW dostało pałę”, to w końcu staje się to samospełniającą przepowiednią. Po co się uczyć, jeśli nigdy nie jest dość, a kiedy klasówka pójdzie wyjątkowo dobrze, znika w niewyjaśnionych okolicznościach i trzeba pisać ją znowu. Dziecko robi projekt dla chętnych, jest dumne z efektu i z tego, że tylko dwóch kolegów poza nim się zmotywowało, by popracować ponadto co konieczne i... dostaje 3, albo 4. Rzadko, ale jednak zdarza się, że nauczyciel nie jest sprawiedliwy.

Jak pomóc dziecku, które ma problemy z nauką

Najważniejsze, to dotrzeć do przyczyny. Nie możesz mieć do dziecka pretensji, ani zakładać jego złej woli. Porozmawiajcie spokojnie. Nie pozwól dziecku mówić o sobie, że jest głupie, niezdolne do nauki. Może ma za dużo zajęć, jest przemęczone i nie wysypia się. Zróbcie badania – hormony, witamina D... To naprawdę ma znaczenie i wpływ na nasze zdolności poznawcze, a więc na naukę.

Ogromnym wsparciem dla zmęczonej głowy jest ruch na świeżym powietrzu. Zamiast czytać 36. raz to, czego dziecko nie może zapamiętać – idźcie na spacer. Przewietrzenie głowy, przerwa, chwila relaksu potrafią zdziałać cuda. Zatroszcz się, aby dziecko żyło w spokojnym domu. Zamiast ukrywać przed nim problemy, wyjaśnij, że może dziś rodzice mierzą się z trudnościami, ale nie chcecie, aby dziecko się nimi przejmowało. Uporacie się, tylko potrzebujecie czasu.

Naucz dziecko odpuszczać. Naprawdę – oceny to tylko cyferki. Kiedyś od Jakuba Tylmana usłyszałam, że są warte tyle, co pieniądze w Monopoly. Nie trzeba być ze wszystkiego najlepszym. Jeśli ucznia pasjonuje biologia chemia, wiąże swoją przyszłość z dziedzinami przyrodniczymi, to naprawdę nie musi mieć piątki z polskiego. Pozwól dziecku skupić się na tym, co je ciekawi, mniejsza presja może zaowocować znacznie lepszymi efektami z tego, co niekoniecznie je pasjonuje, a nawet jeśli nie – to trudno. Tak da się żyć. Ty też nie jesteś jednakowo dobrą księgową i kucharkę, prawda?

Zobacz także:

Pierwsze szkoły już zamknięte. Ekstremalna pogoda dotarła do Polski

Egzamin ósmoklasisty zostanie zlikwidowany. Wiemy, co go zastąpi

Brak ocen z W-F i plastyki wielu odbije się czkawką. Zapłacą za to uczniowie