Tysiąc policjantów, żandarmów i marynarzy. Grzegorz Borys zapadł się pod ziemię?
Całą noc trwała obława za Grzegorzem Borysem. Mężczyzna jest poszukiwany w związku ze śmiercią jego 6-letniego syna.
Do akcji poszukiwawczej zaangażowano policjantów z całego Pomorza, a także wojsko i strażaków. Psy tropiące natrafiły na ślad mężczyzny.
Poszukiwany Grzegorz Borys podejrzany o zabicie syna
W piątek 21 października około 10:00 na numer alarmowy zadzwoniła kobieta z informacją, że nie żyje jej 6-letni syn. Jako sprawcę jednoznacznie wskazała swojego męża. Nim na miejsce przybyły służby, mężczyzna zbiegł.
Obok policji pod blok w Gdyni podjechało także wojsko. Jak potem potwierdzono, poszukiwany Grzegorz Borys jest czynnym żołnierzem marynarki wojskowej. Policja podała, że mężczyzna może być uzbrojony i niebezpieczny, rozpoczęto obławę. Udostępniono jego wizerunek.
Psy trafiły na ślad Grzegorza Borysa
Podejrzanego poszukuje cała Pomorska Policja, żandarmeria wojskowa, żołnierze marynarki i strażacy. Na ulicach całego Trójmiasta jest mnóstwo patroli, policjancie sprawdzają samochody, jak donosi RMF24.pl, funkcjonariusze legitymują podróżnych i sprawdzają bagażniki aut.
Psy tropiące podjęły trop i doprowadziły poszukiwania do małych zbiorników wodnych w okolicy trójmiejskich lasów. Całą noc pracowali nurkowie, sprawdzano też okolicę. Póki co bezowocnie. Pracę służbom utrudniała pogoda, na Pomorzu mocno wieje i padał deszcz. Rano poszukiwania są kontynuowane.
Sprawdzane są także tropy od osób, które zgłaszają, że mogły widzieć Borysa. Póki co żaden się nie potwierdził. Mężczyzna zapadł się pod ziemię.
Agresywny i przeszkolony
Jak mówili mediom mieszkańcy osiedla, na którym doszło do tragedii, mężczyzna często ćwiczył, podciągając się na drążkach. - Zachowywał się, jak jakiś komandos - mówił jeden z sąsiadów. Grzegorz Borys chodził po osiedlu w kominiarce i okularach przeciwsłonecznych, nawet w deszczowe dni.
Okoliczni mieszkańcy przyznają, że towarzyszyło im przekonanie, że w końcu dojdzie do tragedii. Poszukiwany stosował agresję słowną i wulgaryzmy zarówno w stosunku do własnych dzieci, jak i obcych. Często widziano go z nożem, również na placu zabaw. - Ten mały był bardzo inteligentny i wesoły, ale kiedy w okolicy zjawiał się tata, chodził, jak na szpilkach - przyznają sąsiedzi.
Jedna z kobiet wspomina, że na jej oczach poszukiwany kilkukrotnie kopnął swojego psa. Pupil rodziny również został znaleziony martwy w mieszkaniu. Dziecko miało rany cięte szyi.
Poszukiwany może być niebezpieczny
Policjanci apelują do mieszkańców, aby zachowali szczególną ostrożność, bo mężczyzna najprawdopodobniej jest uzbrojony, przeszkolony wojskowy może być niebezpieczny. Jeśli zauważysz 44-latka, nie działaj na własną rękę, zadzwoń pod numer alarmowy i zamknij drzwi.
Zobacz także:
"Krzyczał na dzieci, po osiedlu chodził w kominiarce". Sąsiedzi o dzieciobójcy z Gdyni
Zabójstwo 6-latka w Gdyni. Nieoficjalnie: sprawca to żołnierz Wojska Polskiego