Wiemy, gdzie mieszka alimenciarz-rekordzista. Nie uwierzysz, ile pieniędzy jest winny
Nie mam pod tym względem litości. Rodzic, który nie płaci alimentów na własne dziecko to – w ogromnej większości przypadków – kanalia. Koniec i kropka. Obowiązkiem rodziców jest łożyć na swoje dzieci, co najmniej do momentu, w którym osiągną one pełnoletniość.
Tymczasem są tacy – przede wszystkim ojcowie – którzy nie poczuwają się do tego obowiązku. Po prostu nie płacą alimentów. Wcale, albo prawie wcale. Ich długi bywają niebywałe. Znamy nawet rekordzistę w tej kwestii – to mieszkaniec województwa kujawsko-pomorskiego, a zalega już ponad 606 tys. złotych.
Większość alimenciarzy to ojcowie
Od razu zaznaczam, że istnieją też przypadki rodziców, którzy nie płacą alimentów na swoje dziecko, bo po prostu ich nie stać, mają problemy zdrowotne lub inne. Ale to jest ułamek, zapewne procent, jeśli nie promil. I o tych rodzicach nie jest ten artykuł. Zdecydowana większość alimenciarzy to:
a) osoby, które NIE CHCĄ płacić – z różnych względów,
b) ojcowie – to oni właśnie stanowią 94% alimenciarzy.
Aktualnie w Polsce prawie 300 tys. osób, głównie mężczyzn, uchyla się od płacenia alimentów. Od razu nasuwa się pytanie, czemu jest ich tak dużo? Oraz niezwykle smutna odpowiedź – gdyż państwo nie ma na nich skutecznego „bata”.
Owszem, alimenciarzom grożą różne, nawet bardzo poważne, konsekwencje. „Jeśli osoba zobowiązana do płacenia alimentów, uchyla się od ich płacenia, naraża się na poważne konsekwencje, w tym na utratę wolności. Zgodnie z art. 209 Kodeksu karnego (...) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”, mówi mec. Marek Stopczyński w serwisie strefabiznesu.pl. Co z tego jednak, kiedy alimenciarza nie można namierzyć.
Prawo nie daje sobie rady
Ciężko zająć majątek komuś, kto go teoretycznie nie ma. Jeździ samochodem „kolegi”, mieszka w mieszkaniu „mamy”, itp. Trudno też, by komornik wszedł takiemu delikwentowi na pensję, skoro ten zarabia sobie spokojnie na czarno. Nie płaci żadnych podatków, nie jest nigdzie ubezpieczony. Co kilka miesięcy mieszka gdzie indziej. Jak go namierzyć? Policja ma z tym duże trudności.
O tym, jak złapano ojca jej dziecka, opowiada nam Jola, mama nastoletniego chłopca: – Mój eks partner jechał sobie późnym wieczorem autem, wracał z koncertu do domu. Zatrzymała go policja, ponieważ... nie miał jednego światła. Chcieli go tylko upomnieć, ale... gdy sprawdzili jego prawo jazdy, okazało się, że jest zatrzymane. MOPS, z którego pobierałam wtedy alimenty, ma takie sposoby na dłużników. Ale mój eks w ogóle nie wiedział, że ma nieważne prawko.
Policjanci sprawdzili w systemie, że jest on poszukiwany w związku z niepłaceniem alimentów. Prosto z ulicy zgarnęli go do radiowozu. Trafił do aresztu, dostał tzw. sankcję, czyli 90 dni. Gdy wyszedł, zajął się nim kurator, i póki ten go pilnował, przez krótki czas płacił te alimenty. Ale potem przestał. Teraz znów jest poszukiwany...
Dlaczego ojcowie nie płacą na swoje dzieci?
Powodów, dla których alimenciarze nie wywiązują się ze swojego obowiązku, jest kilka.
- Uważają, że matka dziecka świetnie sobie radzi, dobrze zarabia, może liczyć na pomoc całej rodziny.
- Chcą zrobić na złość byłej partnerce – generują to często spory rodziców dotyczące opieki nad dzieckiem.
- Nie mogą się „dogadać”, nie mogą ustalić adekwatnej sumy alimentów.
- Alimenty przewyższają ich możliwości finansowe – i zamiast złożyć wniosek do sądu o obniżenie sumy zobowiązania, wolą w ogóle nie płacić.
Długi rosną z miesiąca miesiąc
Tymczasem należności względem dziecka się kumulują. Gdy dług osiągnie jakiś abstrakcyjny pułap, dłużnikowi nie robi już różnicy, czy to jest tysiąc więcej, czy tysiąc mniej. I tak np. rekordzista, jeśli chodzi o Polskę, zalega już ponad 606 tysięcy złotych. Za te pieniądze mama dziecka mogłaby zrobić co najmniej kapitalny remont mieszkania...
Według ekspertów, jak podaje strefabiznesu.pl, łączny dług polskich alimenciarzy sięgnął 14,5 mld zł. Średnio to zadłużenie wynosi 49760 zł. Co ciekawe, jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, najmniej alimenciarzy mieszka w największych miastach (pow. 100 tys. mieszkańców) – jest to 27,1 proc. Częściej można ich spotkać w średnich ośrodkach miejskich (37,1 proc.) lub na wsi i w małych miasteczkach (35,7 proc.). Najwięcej – w województwie warmińsko-mazurskim.
Czytaj także:
Nawet 45 tys. kary za pomoc w unikaniu płacenia alimentów. Na kogo może zostać nałożona?
Alimenty natychmiastowe: procedura będzie uproszczona, poznaliśmy też kwoty
Nawet 10 tys. złotych na dziecko. Polacy wydają krocie na edukację