Ciężarnej odmówiono przyjęcia do szpitala. Kilka godzin później urodziła sama
Termin końca ciąży Pani Doroty przypadał na początek marca. Jednak dwa tygodnie przed planowanym terminem u kobiety pojawiły się już skurcze. Dla Pani Doroty była to już trzecia ciąża, więc wraz z mężem wiedziała dokładnie, co ma robić.
Małżeństwo zaczęło mierzyć skurcze, a gdy te pojawiały się co 5 minut, natychmiast pojechali do szpitala w Chełmie. Kobieta spędziła w placówce około półtorej godziny, a po badaniu KTG położna stwierdziła, że Pani Dorota powinna wrócić do domu, ponieważ do porodu jeszcze daleko.
Była w zagrożonej ciąży, a mimo to nie przyjęto jej na oddział
Położna po przeprowadzeniu KTG stwierdziła, że ma wracać do domu, bo do porodu jeszcze daleko - wyznał mąż Pani Doroty.
Kiedy małżeństwo wróciło do domu, mąż Pani Doroty musiał pojechać, aby odebrać ich 4-letniego synka. Niestety w momencie, jak kobieta była sama w domu, rozpoczął się poród. Pani Dorota musiała sama poradzić sobie z narodzinami dziecka, ponieważ karetka nie zdążyła przyjechać, zanim dziecko przyszło na świat.
Na szczęście dziecko urodziło się zdrowe i domowy poród nie doprowadził do jakichś komplikacji. Mimo to, małżeństwo nie zdecydowało się na powrót do szpitala w Chełmie. Karetka została skierowana do innej placówki, której pracownicy widząc wyniki Pani Doroty, stwierdzili, że kobieta nie powinna zostać odesłana do domu.
Żona trafiła do szpitala w Chełmży. Kiedy tamtejsi lekarze zobaczyli wynik KTG przeprowadzony w Chełmnie, stwierdzili, że nie powinna w ogóle zostać wypuszczona z lecznicy - dodaje mężczyzna.
Przedstawiciele szpitala w Chełmie zapewniają, że żadne procedury nie zostały złamane. Według nich skurcze Pani Doroty były jeszcze nieregularne, a przedłużone badanie KTG nie wskazywało na potrzebę hospitalizacji. Dodatkowo kobieta została poinformowana, że powinna zgłosić się ponownie do placówki, kiedy przyjdzie już czas na poród.
Głos w tej sprawie zabrał również szef oddziału, z którego Pani Dorota została odesłana do domu. W swoim komentarzy stwierdził, że podjęcie takiej, a nie innej decyzji było też spowodowane zbyt małą ilością łóżek.
Jeśli jesteśmy pewni, że ciężarna może poczekać na poród w domu, to ją odsyłamy, bo w innym wypadku mogłoby zabraknąć łóżek dla kobiet w zaawansowanej fazie porodu. Tak też było w tym przypadku, zaniedbań nie widzę - wyjaśnił Piotr Piekarski cytowany przez portal mamotoja.pl.
Artykuły polecane przez redakcję Portal parentingowy:
Uczniowie boją się włączać kamerki podczas lekcji. Czy są obowiązkowe podczas zajęć?
Zaczęła karmić dziecko w czasie zakupów. Reakcja klientów zaskoczyła kobietę
Kiedy starsi uczniowie wrócą do szkół? Ministerstwo Edukacji musiało zmienić swój plan
Źródło: mamotoja.pl