Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Zdrowie i pielęgnacja dziecka > Depresja rozrywa od środka. A ty myślisz tylko: "Byle nikt nie widział"
Elżbieta  Wilgos
Elżbieta Wilgos 23.02.2024 10:58

Depresja rozrywa od środka. A ty myślisz tylko: "Byle nikt nie widział"

Depresja rozrywa od środka
Fot. Freepik

Nic się nie wydarzyło. Nie doświadczyłam żadnej traumy, nie straciłam pracy, w domu wszyscy byli zdrowi, a mój związek szczęśliwy. Po prostu z dnia na dzień chciało mi się coraz mniej. Na początku nawet tego nie zauważyłam, bo żyłam jak dotąd. 

Praca, zakupy, gotowanie, sprzątanie, łóżko, wstań - powtórz. I tak dzień po dniu. Za oknem wszystko kwitło, ale nie miałam w sobie za grosz siły, żeby wyjść z domu. Któregoś dnia zorientowałam się, że unikam wszelkich spotkań towarzyskich. Zawsze miałam wymówkę: obowiązki, ból głowy. 

Depresja ma różne oblicza

Kiedyś koleżanka opowiadała mi, że cały czas płakała, nic nie robiła. Inna wspomniała, że w wyrachowany sposób uśmiechała się do ludzi, choć w głowie planowała tylko jak z sobą skończyć. Ja tak nie miałam. 

Nawet to, że z duszy towarzystwa i "klasowego błazna" zmieniłam się w odludka, nie obudziło mojej czujności. Bo to nie było, jak pstryknięcie palcami. To był proces. Chciało mi się coraz mniej. Kiedy zostawałam sama w domu, potrafiłam przez wiele godzin siedzieć w jednej pozycji na kanapie. Nie wiem, czy o czymś myślałam, chyba nie, to było jak letarg. 

Dla kogoś, kto patrzył z boku - wszystko było jak zawsze, tylko ja nic nie czułam. To nie była rozpacz, ani ból, a już na pewno nie smutek - przynajmniej nie wtedy. Ja po prostu przestawałam BYĆ. Znikałam. Bywały dni, że po pracy wstawałam od biurka, szłam na kanapę i zostawałam tam do rana. Pomijając prysznic.  

Teraz kiedy to piszę, zastanawiam się, jak mogłam tak żyć, dlaczego moi bliscy nie zareagowali. Ale nie, nie mam do nich żalu, bo robiłam co w mojej mocy, żeby się schować, również przed nimi. 

Kopia – Marta L (83).png
Fot. Freepik

Depresji czasem nie widać

Jak złamiesz rękę, albo masz grypę, to widać. Depresja jest bardziej podstępna, bo chory nie ma siły dźwigać współczucia, ani tłumaczyć, co się z nim dzieje. Zwłaszcza że często sam tego nie rozumie. 

Sama nie mogę powiedzieć, że jakoś specjalnie się kamuflowałam. Wiedziałam, że jeśli się nie schowam, padną pytania, na które odpowiedzi nie znam, no bo co się stało? W sumie nic, poprostu się zapadam. Stałam na krawędzi przepaści, która wydawała się być jedynym "dalej". No bo co dalej? Krok do przodu i koniec, może coś wtedy poczuję, choć przez chwilę? Tkwiłam w nicości - nie mogłam płakać, zmuszałam się do śmiechu. A od środka rozrywka mnie pustka.

Wiedzieliście, że depresja boli fizycznie? Nie miałam o tym pojęcia. A to jest prawdziwy ból. Tak, jakbyś pod skórą miała czarną dziurę, próżnię, z ciśnieniem jak w kosmosie, które rozrywa cię na atomy. Kiedy poczułam ten ból nawet w palcach, poszłam po pomoc. Poprosiłam męża, żeby zawiózł mnie do psychiatry, wtedy już nie byłam w stanie wykonywać takich czynności, jak prowadzenie auta. Wyjście przed dom było nieludzkim wysiłkiem.

Daj sobie pomóc

Stanęłam w drzwiach gabinetu w lipcu. Wtedy miałam pierwszy przebłysk kontaktu z dawną mną. Poziom absurdu, jakiego w tym momencie doświadczyłam, był nie do opisania. Stałam tam w długiej, ciepłej bluzie z kapturem naciągniętym na czoło i zobaczyłam lekarkę, siedziała za biurkiem w sukience na ramiączka i wachlowała się kartką - na dworze była pełnia upalnego lata, którego ja nie czułam. Omijało mnie życie. Omijało mnie lato. Omijało mnie wszystko.

Po trzech minutach prostych pytań powiedziała wprost - ciężka depresja. Skąd? Nikt nie wie, dostałam skierowanie na mnóstwo badań. Bo hormony, bo COVID - to wszystko mogło mnie "popsuć". Czułam się popsuta. Ostrożnie wzięłam do ręki receptę. Tak - oficjalnie zapadłam na chorobę psychiczną i wymagałam leczenia farmakologicznego. Na terapię się nie nadawałam, bo nie była w stanie nawet prowadzić monologu, a co dopiero uzewnętrzniać się przed kimś obcym.

Nie miałam siły szukać terapeuty - walczyłam o każdy oddech. Chciałam walczyć. Kiedy wsiadłam do samochodu, nie byłam w stanie powiedzieć słowa. On nie pytał. Siedzieliśmy w ciszy przez kilkadziesiąt minut, nim zapytał, czy już możemy jechać do apteki. Miałam raka duszy, który mógł mnie zabić.

To nie jest łatwa droga

Chciałabym ci napisać - za tydzień będzie lepiej, wyzdrowiejesz po 16 tabletkach. Ale to nieprawda. Depresja jest okrutna, niesprawiedliwa, nielogiczna i nieprzewidywalna. Po dwóch tygodniach przyjmowania leków, po prostu się rozpłakałam, płakałam przez godzinę, może dłużej. Ten płacz dał mi ulgę, jakiej nie czułam od miesięcy. To był początek - zaczynałam czuć. Chciałam cierpieć, tak po prostu, bo to cierpienie wypełniało dziurę, która zjadała mnie od środka. 

Po półtora miesiąca zaczęłam wychodzić z domu: na spacer, na zakupy, do lumpeksu. Po 8 miesiącach leczenia zaczęłam się śmiać, oddychać. Po roku przestałam bać się poranków. Od tamtego lipca minęło 2,5 roku. Mam depresję, choć nic się nie wydarzyło. Bywają dni lepsze i gorsze. Gdybym sama nie poszła po pomoc - moi bliscy mogli niczego nie zauważyć, bo ta choroba każe ci, wbrew logice, się chować. Nie wiesz, gdzie cię pchnie, jeśli nie staniesz do walki.

Jeśli czujesz, że na twojej piersi mieszka chochlik, który cię dusi, w środku, zamiast serca, masz dziurę, jest ci źle, ciężko, zmuszasz się, żeby wypełniać obowiązki, unikasz aktywności, które dotąd dawały ci przyjemność - idź po pomoc. Depresja codziennie zabija 3 800 osób na świecie. Nie chcesz być częścią tej statystyki.

Gdzie szukać pomocy:

  • Telefon Zaufania Fundacji „Twarze Depresji” 22 290 44 42
  • Całodobowa Linia Wsparcia 800 70 2222
  • Antydepresyjny Telefon Forum Przeciwko Depresji (22) 594 91 00
  • Telefon zaufania dla dzieci 116 111

Zobacz także:

Całe życie harowałaś na depresję. Tych sześć momentów jest kluczowych

Jesienna depresja dotyka także dzieci. Tych sygnałów nie lekceważ

Depresja poporodowa