Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Życie rodzinne > Emilia Komarnicka-Klynstra z "Na dobre i na złe" o tym, jak wychowuje swoich synów
Marta Uler
Marta Uler 13.11.2023 11:53

Emilia Komarnicka-Klynstra z "Na dobre i na złe" o tym, jak wychowuje swoich synów

Emilia Komarnicka
Fot. instagram.com/emilia_komarnicka_klynstra

Czytanie dzieciom jest ważne – o tym wie każdy świadomy rodzic. Ale czy zastanawialiście się kiedyś – właściwie dlaczego? To, że rozwija wyobraźnię i pobudza kreatywność, wiemy nie od dziś, to nawet brzmi trochę już jak banał. Jednak jest coś jeszcze w czytaniu, co sprawia, że jest to proces tak wyjątkowy. 

Ruszyła kolejna edycja kampanii społecznej "Mała książka – wielki człowiek”. Jej ideą jest przypominanie o korzyściach wynikających ze wspólnego, rodzinnego czytania już od pierwszych miesięcy życia dziecka. Po raz trzeci ambasadorami akcji są aktorzy Emilia Komarnicka-Klynstra i Redbad Klynstra-Komarnicki, a także Przemysław Stippa.

Bezpłatne książki dla dzieciaków

Niedługo do każdego pierwszoklasisty w Polsce trafi książka autorstwa Justyny Bednarek “Wnuczka antykwariusza” z przepięknymi ilustracjami Emilii Dziubak. Ambasadorka kampanii ”Mała książka — wielki człowiek", Emilia Komarnicka-Klynstra, już przeczytała ją swoim synom. Ona i jej mąż Redbad Klynstra-Komarnicki są rodzicami 5-letniego Kosmy i prawie 3-letniego Tymoteusza. Zapytałam aktorkę, jak to jest z czytaniem w jej rodzinnym domu.

Portal Parentingowy: Ile czasu dziennie czyta pani swoim dzieciom?

Emilia Komarnicka-Klynstra: Pół godziny – czterdzieści minut, to jest taki rytuał, bez którego po prostu nie można zasnąć. Przyzwyczailiśmy się i już nie da się pominąć wieczornego czytania. I – żeby nie było – pilnują tego dzieci! Dzieci mają własną biblioteczkę, ale tak naprawdę, ich książki są w całym domu, w różnych miejscach. 

Kiedy tylko mamy chwilę dla siebie, zawsze pada to pytanie: “No to co robimy?”. ”Może poczytamy?” Jasne, czasami bawimy się w chowanego, staram się podążać za dziećmi. Jednak bardzo często pierwszy wybór to: "poczytajmy”.

Czytanie dobre i czytanie... niedobre

Czytanie przed snem to sama przyjemność. Ale czy czytanie w ogóle, zawsze, jest czymś pozytywnym? Co pani sądzi o czytaniu przy jedzeniu? O czytaniu podczas karmienia dzieci?

My dbamy o to, by jedzenie było jedzeniem, a czytanie – czytaniem. Zależy mi na tym, by dzieci czytały lub słuchały książek świadomie i żeby też świadomie uczestniczyły w posiłku. Więc ani nie czytamy przy jedzeniu, ani też nie używamy żadnych innych, kolorowych rozpraszaczy, żeby tylko dziecko zjadło. Nie bawimy się też przy jedzeniu. Przy jedzeniu – jemy, a tę duchową strawę konsumujemy przy czytaniu.

Dzieci lubią w kółko czytać to samo. Jakie są wasze ulubione książki?

To prawda, lubią czytać to samo! Czasem faktycznie bywa, że jedną książkę czytamy przez trzy miesiące i nie da się jej niczym zastąpić. Ale dzieci rosną i w końcu przychodzi potrzeba czegoś nowego. Nasi chłopcy różnią się wiekiem ponad 2,5 roku, więc każdy ma swoją ulubioną książkę. 

Starszy syn jest na etapie “Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek”, także Justyny Bednarek. Przeczytaliśmy tę historię wzdłuż i wszerz chyba z pięćset razy, ale wciąż wybór wieczorny to: ”A może o skarpetkach?”. 

Gdy tylko dotarła do nas "Wnuczka antykwariusza”, tak nas wszystkich wciągnęła, że ja już byłam zmęczona, a oni wcale nie chcieli spać. Za pierwszym razem przeczytaliśmy 1/3 książki. Bardzo dobrze się to czyta. I – dobrze słucha. 

Czytanie do snu? To chyba nie ma sensu...

Prawda, że książki wcale nie usypiają?

Oj nie! Muszę się czasem wspomagać różnymi aktorskimi technikami, żeby jednak uśpić synów... Ze strony na stronę zwalniam coraz bardziej tempo, nieco obniżam tembr głosu, spowalniam oddech... I bywa, że chłopcy – nie usypiają – ale są już bardzo mocno wyciszeni. Rzeczywiście wymaga to ode mnie uważności, żebym tę ekscytację, którą przecież ja również odczuwam, czytając coś ciekawego, trochę ukryła. 

Może to banał, ale czemu to jest takie ważne, żeby czytać dzieciom?

Mam takie poczucie, że ludzkość nie wynalazła do te pory nic, co w tak krótkim czasie – mam na myśli tę inwestycję czasową, jaką rodzic ponosi, czytając dziecku – byłoby w stanie tak wielopłaszczyznowo rozwijać młodego człowieka. Te wszystkie aspekty: rozwój słownictwa, przygotowanie do nauki, kreatywność, koncentracja, ćwiczenie pamięci, inteligencja emocjonalna, przeżywanie tych doświadczeń, które wnoszą bohaterowie – znamy. Ale by mogły zaistnieć w głębszym wymiarze, potrzebują bliskości. 

Proszę zauważyć, że zawsze czytamy blisko siebie, w objęciach. Mało tego, gdy czytamy – odkładamy telefony. Nie da się jednocześnie czytać książki i Facebooka! Nawet bawiąc się z dzieckiem, jesteśmy w stanie, gdzieś na boczku, odpisać na mail. Ale podczas czytania – tego się nie da. 

Rodzic, który czyta, też wchodzi w daną historię. Jesteśmy w niej wspólnie, my i nasze dzieci, i myślę, że to poczucie bliskości fizycznej i emocjonalnej, ma ogromne znaczenie. 

Zobacz także:

Jak nauczyć dziecko czytać? Popularna metoda nie zawsze się sprawdza

Tylko u nas: czym jest bajkoterapia? Rodzice powinni wiedzieć, nauczycielka wyjaśnia

Jak zadbać o rozwój intelektualny dziecka podczas podróży?

 

Nie daj się truć. Ten cichy zabójca wdziera się do twojego domu
oczyszczacz powietrza smog
Pamiętam, jak kiedyś przyjechali do nas moi teściowie. Był listopad a za oknem… żółto. Od smogu. Nie wychodziliśmy tego dnia na spacer, bo smród na zewnątrz aż zatykał płuca. Za oknem ledwo widać było światła budynku naprzeciwko, a w powietrzu unosił się odór spalin.Takiego smogu nie widziałam dawno, a moi teściowie żyjący w małym mieście chyba nigdy. Zmiany klimatyczne oraz coraz większa liczba samochodów powodują, że podobnych dni będzie niestety przybywać.Najgorsze jest jednak to, że aż do tego dnia nie łączyliśmy infekcji naszych i naszych dzieci, bólu głowy i suchości skóry z zanieczyszczonym powietrzem. Dopiero wtedy zaczęliśmy o tym czytać i połączyliśmy kropki. Takie ekstremum zmusiło nas do działania. 
Czytaj dalej
Bakteryjne czy wirusowe? Tak rozpoznasz, które zapalenie gardła cię dopadło
Zapalenie gardła u dziecka
Gdy dziecko dopada groźniejsza infekcja, martwimy się, czy nie będzie trzeba podać antybiotyku. Jak wiadomo, leki te ratują życie, ale nie pozostają obojętne dla naszego organizmu. Jałowią florę bakteryjną, zwiększają ryzyko grzybic. Zbyt częste stosowanie antybiotyków obniża po prostu odporność.Większość infekcji, które przechodzimy, ma podłoże wirusowe, a tych nie leczymy antybiotykami. Czy można je jakoś rozróżnić? Oczywiście – jedne wymagają co prawda badań diagnostycznych, ale inne można ocenić na oko. Dobrym przykładem jest zapalenie gardła.
Czytaj dalej