Emilia Komarnicka-Klynstra z "Na dobre i na złe" o tym, jak wychowuje swoich synów
Czytanie dzieciom jest ważne – o tym wie każdy świadomy rodzic. Ale czy zastanawialiście się kiedyś – właściwie dlaczego? To, że rozwija wyobraźnię i pobudza kreatywność, wiemy nie od dziś, to nawet brzmi trochę już jak banał. Jednak jest coś jeszcze w czytaniu, co sprawia, że jest to proces tak wyjątkowy.
Ruszyła kolejna edycja kampanii społecznej "Mała książka – wielki człowiek”. Jej ideą jest przypominanie o korzyściach wynikających ze wspólnego, rodzinnego czytania już od pierwszych miesięcy życia dziecka. Po raz trzeci ambasadorami akcji są aktorzy Emilia Komarnicka-Klynstra i Redbad Klynstra-Komarnicki, a także Przemysław Stippa.
Bezpłatne książki dla dzieciaków
Niedługo do każdego pierwszoklasisty w Polsce trafi książka autorstwa Justyny Bednarek “Wnuczka antykwariusza” z przepięknymi ilustracjami Emilii Dziubak. Ambasadorka kampanii ”Mała książka — wielki człowiek", Emilia Komarnicka-Klynstra, już przeczytała ją swoim synom. Ona i jej mąż Redbad Klynstra-Komarnicki są rodzicami 5-letniego Kosmy i prawie 3-letniego Tymoteusza. Zapytałam aktorkę, jak to jest z czytaniem w jej rodzinnym domu.
Portal Parentingowy: Ile czasu dziennie czyta pani swoim dzieciom?
Emilia Komarnicka-Klynstra: Pół godziny – czterdzieści minut, to jest taki rytuał, bez którego po prostu nie można zasnąć. Przyzwyczailiśmy się i już nie da się pominąć wieczornego czytania. I – żeby nie było – pilnują tego dzieci! Dzieci mają własną biblioteczkę, ale tak naprawdę, ich książki są w całym domu, w różnych miejscach.
Kiedy tylko mamy chwilę dla siebie, zawsze pada to pytanie: “No to co robimy?”. ”Może poczytamy?” Jasne, czasami bawimy się w chowanego, staram się podążać za dziećmi. Jednak bardzo często pierwszy wybór to: "poczytajmy”.
Czytanie dobre i czytanie... niedobre
Czytanie przed snem to sama przyjemność. Ale czy czytanie w ogóle, zawsze, jest czymś pozytywnym? Co pani sądzi o czytaniu przy jedzeniu? O czytaniu podczas karmienia dzieci?
My dbamy o to, by jedzenie było jedzeniem, a czytanie – czytaniem. Zależy mi na tym, by dzieci czytały lub słuchały książek świadomie i żeby też świadomie uczestniczyły w posiłku. Więc ani nie czytamy przy jedzeniu, ani też nie używamy żadnych innych, kolorowych rozpraszaczy, żeby tylko dziecko zjadło. Nie bawimy się też przy jedzeniu. Przy jedzeniu – jemy, a tę duchową strawę konsumujemy przy czytaniu.
Dzieci lubią w kółko czytać to samo. Jakie są wasze ulubione książki?
To prawda, lubią czytać to samo! Czasem faktycznie bywa, że jedną książkę czytamy przez trzy miesiące i nie da się jej niczym zastąpić. Ale dzieci rosną i w końcu przychodzi potrzeba czegoś nowego. Nasi chłopcy różnią się wiekiem ponad 2,5 roku, więc każdy ma swoją ulubioną książkę.
Starszy syn jest na etapie “Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek”, także Justyny Bednarek. Przeczytaliśmy tę historię wzdłuż i wszerz chyba z pięćset razy, ale wciąż wybór wieczorny to: ”A może o skarpetkach?”.
Gdy tylko dotarła do nas "Wnuczka antykwariusza”, tak nas wszystkich wciągnęła, że ja już byłam zmęczona, a oni wcale nie chcieli spać. Za pierwszym razem przeczytaliśmy 1/3 książki. Bardzo dobrze się to czyta. I – dobrze słucha.
Czytanie do snu? To chyba nie ma sensu...
Prawda, że książki wcale nie usypiają?
Oj nie! Muszę się czasem wspomagać różnymi aktorskimi technikami, żeby jednak uśpić synów... Ze strony na stronę zwalniam coraz bardziej tempo, nieco obniżam tembr głosu, spowalniam oddech... I bywa, że chłopcy – nie usypiają – ale są już bardzo mocno wyciszeni. Rzeczywiście wymaga to ode mnie uważności, żebym tę ekscytację, którą przecież ja również odczuwam, czytając coś ciekawego, trochę ukryła.
Może to banał, ale czemu to jest takie ważne, żeby czytać dzieciom?
Mam takie poczucie, że ludzkość nie wynalazła do te pory nic, co w tak krótkim czasie – mam na myśli tę inwestycję czasową, jaką rodzic ponosi, czytając dziecku – byłoby w stanie tak wielopłaszczyznowo rozwijać młodego człowieka. Te wszystkie aspekty: rozwój słownictwa, przygotowanie do nauki, kreatywność, koncentracja, ćwiczenie pamięci, inteligencja emocjonalna, przeżywanie tych doświadczeń, które wnoszą bohaterowie – znamy. Ale by mogły zaistnieć w głębszym wymiarze, potrzebują bliskości.
Proszę zauważyć, że zawsze czytamy blisko siebie, w objęciach. Mało tego, gdy czytamy – odkładamy telefony. Nie da się jednocześnie czytać książki i Facebooka! Nawet bawiąc się z dzieckiem, jesteśmy w stanie, gdzieś na boczku, odpisać na mail. Ale podczas czytania – tego się nie da.
Rodzic, który czyta, też wchodzi w daną historię. Jesteśmy w niej wspólnie, my i nasze dzieci, i myślę, że to poczucie bliskości fizycznej i emocjonalnej, ma ogromne znaczenie.
Zobacz także:
Jak nauczyć dziecko czytać? Popularna metoda nie zawsze się sprawdza
Tylko u nas: czym jest bajkoterapia? Rodzice powinni wiedzieć, nauczycielka wyjaśnia
Jak zadbać o rozwój intelektualny dziecka podczas podróży?