Irena Santor trafiła do szpitala. Artystka przeżyła wiele tragedii
Irena Santor trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację. Blisko 90-letnia wokalistka od ponad 70 lat jest na scenie. Po wyjściu ze szpitala wciąż zamierza występować. Jak mówiła, mimo ogromnych dolegliwości bólowych, wciąż cieszy się dobrym zdrowiem. Po przebytym zabiegu dokuczliwy problem zniknął.
Zaczynała w zespole Mazowsze, jednak to kariera solowa dała jej wielką sławę. Poza sceną artystka przeżyła ogromne dramaty, jeden z nich przez ponad 60 lat był jej sekretem. Artystka straciła córkę.
Irena Santor trafiła do szpitala
9 grudnia Irena Santor skończy 90 lat, mimo to, jak sama wielokrotnie podkreślała - cieszy się dobrym zdrowiem. Jednak nie oznacza to, że nic jej nie dokucza. Artystka mierzyła się z kamieniami nerkowymi, które powodowały ogromne dolegliwości bólowe i uniemożliwiały normalne funkcjonowanie. Na szczęście to już przeszłość.
Kilka dni temu w jednym z warszawskich szpitali Santor przeszła planowaną wcześniej operację, w czasie której usunięto kamienie, a pani Irena dochodzi już do siebie. "Operacja była zaplanowana. Wszystko przebiegło pomyślnie. Irenka już odzyskuje siły i czuje się coraz lepiej" - mówiła w rozmowie z se.pl osoba z otoczenia artystki.
Mimo dojrzałego wieku dama polskiej estrady wciąż występuje na scenie, choć nie ma już siły na pełne koncerty, o zdarza jej się dać króciutki recital. Głównie w czasie gal charytatywnych, bo Irenka, jak mówią o niej przyjaciele, ma ogromne serce. Jej przeboje znają wszyscy: "Już nie ma dzikich plaż", czy "Walc Embarras" nie raz nucimy pod nosem.
Irena Santor przed laty straciła córkę
Jako młoda dziewczyna, Irena Santor wyszła za mąż za skrzypka Stanisława Santora. Para poznała się w czasie występów w Zespole Pieśni i Tańca "Mazowsze". Irena była tam solistką, odkąd skończyła 15 lat. Krótko po ślubie w 1958 roku artystka urodziła córkę, para nadała jej imię Sylwia. Dziecko zmarło zaledwie dwa dni po porodzie.
To mało znany fakt, bo cios dla Ireny Santor był tak wielki, że nie mówiła o tych wydarzeniach przez ponad 63 lata! Dopiero w 2021 roku prawda wyszła na jaw. "Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa" - skomentowała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem". Córka pary spoczęła w rodzinnej mogile, w 1999 roku pochowano tam także jej ojca, z którym Santor rozwiodła się po 19 latach wspólnego życia.
Więcej nie wyszła za mąż i nie zdecydowała się na kolejne dziecko. Otacza się przyjaciółmi, którzy odgrywają w jej życiu bardzo ważną rolę.
Santor wcześnie straciła bliskich
Ojciec artystki został zamordowany przez hitlerowców. Irena Wiśniewska, bo tak brzmi panieńskie nazwisko artystki, po latach z bólem wspominała te dramatyczne wydarzenia.
Został zamordowany. Przez przyjaciół, Niemców, których nasza rodzina znała wiele lat. Ludzie z tzw. piątej kolumny jeszcze przed wejściem niemieckiego wojska postanowili rozprawić się z Polakami po swojemu.
Okrutni ludzie pozbawili ją także możliwości pożegnania się z matką. 15-letnia Irena wyjechała z "Mazowszem" w tournée po Chinach, ktoś puścił plotkę, że młodziutka artystka popełniła samobójstwo, rzucając się z hotelowego okna. Te słowa miały tragiczne konsekwencje. Po powrocie do kraju Irena pognała do domu, by uspokoić matkę. Nie zdążyła.
Nie było mnie przy jej śmierci. Straciłam nie tylko matkę, ale także swoją najlepszą przyjaciółkę. Z chwilą, gdy odchodzi mama, stajemy się opiekunami dla samego siebie.
Mówiła po latach.
Miała tylko męża
Choć ze Stanisławem Santorem rozwiodła się po 19 latach, nigdy go nie porzuciła. W wywiadach zawsze podkreślała, że lata spędzone u boku skrzypka były najlepszymi w jej życiu. Do jego śmierci pozostali w bardzo przyjacielskich relacjach. Czemu więc się rozstali?
Na to pytanie tylko tych dwoje znało odpowiedź. Choć w przestrzeni publicznej pojawiały się głosy, że okrutnie poturbowała ich śmierć Sylwii, z którą musieli zmierzyć się zaledwie kilka lat po ślubie, a oboje tego dziecka bardzo pragnęli. Mówiło się też, że do rozstania przyczyniły się sukcesy artystki. Podczas gdy ona błyszczała na scenie, Stanisław nie lubił być na pierwszym planie, Irena tak tłumaczyła to w Rewii:
To wynik przeżyć wojennych, m.in. pracy w kamieniołomach, w których uszkodzono mu rękę. Psychicznie nie wytrzymywał napięcia w kontakcie z publicznością.
Z czasem u Stanisława zaczęły coraz częściej pojawiać się epizody depresyjne, co ostatecznie doprowadziło do rozstania małżonków, jednak nie zabiło ich przyjaźni.
Zobacz także:
Wspaniałe widoki u Kajry i Sławomira. Fani pieją z zachwytu
Słowa Maryli Rodowicz zaskoczyły widzów. Niespodziewane wyznanie gwiazdy
"Kupiła bilet w jedną stronę". Cezary Pazura niechętnie wraca do tych wspomnień