Nawaleni jak stodoła przyszli z synem do sklepu. Obsługa od razu wezwała policję
Rodzic, który sprawuje opiekę nad dzieckiem, jest w pełni odpowiedzialny za jego bezpieczeństwo. Trudno zagwarantować bezpieczeństwo małemu dziecku, jeśli rodzice są pijani.
Para ze Stalowej Woli wybrała się na zakupy ze swoim 15-miesięcznym synkiem. Obsługa i klienci natychmiast zareagowali na ich dziwne zachowanie i wezwali policję.
Rodzic dba o bezpieczeństwo dziecka
Każdy, kto sprawuje pieczą nad małoletnim, jest obowiązany prawem troszczyć się o jego bezpieczeństwo. Choć nie istnieje prawo, które rodzicom zakazuje spożywania alkoholu, to rozsądek i prawo jasno regulują, że nie może być sytuacji, kiedy wszyscy dorośli są pijani. Choć jedna osoba w towarzystwie musi być absolutnie trzeźwa.
Jeśli opiekunowie są pod wpływem alkoholu, mogą odpowiedzieć za bezpośrednie narażenie zdrowia i życia dziecko. Kodeks karny przewiduje do 5 lat pozbawienia wolności za taki brak odpowiedzialności. Niby wszyscy to wiemy, a jednak ciągle zdarza się, że ktoś to ignoruje.
Fot. Pixabay
Chcieli uciec przed policją
Kilka dni temu para ze Stalowej Woli zjawiła się w sklepie para młodych ludzi. Towarzyszyło im 15-miesięczne dziecko, ich syn. Nietypowe zachowanie pary zwróciło uwagę innych klientów i obsługi. Postronni ludzie nie zwlekali ani chwili i wezwali policję.
Funkcjonariusze bezzwłocznie przybyli na miejsce. Parę z dzieckiem zauważyli w kolejce, na widok policjantów, młodzi rodzice zaczęli oddalać się z dzieckiem w głąb sklepu. Wiedzieli, że postąpili źle i próbowali uciec. Nie udało im się to, funkcjonariusze zbadali ich na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu.
Zakupy w środku imprezy?
Mama chłopca wydmuchała 1 promil alkoholu, tata 2,5 promila. W efekcie doszło do zatrzymania rodziców, którzy trafili do aresztu. O interwencji funkcjonariuszy został poinformowany sąd rodzinny i nieletnich. Sąd zadecydował o tym, że chłopcem tymczasowo zajmie się placówka opiekuńcza.
Zobacz także:
Śmierć miesięcznej dziewczynki pod Warszawą. Rodzice usłyszeli zarzuty
Mógł przegryźć dziecku gardło lub ukraść oddech. Czy kot w domu zagraża niemowlęciu?