Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Przedszkolak > Skandal w przedszkolu w Drobinie. Nauczycielki szarpały dzieci i zamykały w toalecie
Marta Uler
Marta Uler 07.02.2024 10:05

Skandal w przedszkolu w Drobinie. Nauczycielki szarpały dzieci i zamykały w toalecie

Przemoc w przedszkolu w Drobinie
Fot. Shutterstock/Google/Street View

Trudno sobie wyobrazić, co przeżywa dziecko poniewierane przez dorosłe osoby. Od których całkowicie zależy i na które jest skazane każdego dnia. A tak było w przypadku 4-letniego synka pani Natalii i pana Kacpra. 

Ponieważ chłopczyk od pewnego czasu nie chciał chodzić do przedszkola i zaczął opowiadać "niestworzone historie”, które się tam dzieją, rodzice postanowili to sprawdzić. Nagranie, które zdobyli, świadczy o tym, że w przedszkolu ich dziecka regularnie stosowana była przemoc. 

Płakał i nie chciał chodzić do przedszkola

Synek pani Natalii i pana Kacpra uczęszcza do przedszkola w Drobinie w województwie mazowieckim. To, co tam przeżył, odbije się na całym jego życiu. Traumę zafundowały mu opiekunki. Kobiety, z którymi miał kontakt każdego dnia, a które powinny dbać o jego bezpieczeństwo, troszczyć się o niego i pocieszać, gdyby był w gorszej formie. 

Mrożący krew w żyłach materiał opublikował program “Uwaga!” TVN. Chłopczyk zaczął mieć problemy z wyjściem rano do przedszkola. ”Co rano musiałam go namawiać, żeby iść do przedszkola. Chodził, ale nie był z tego zadowolony” – mówi pani Monika. Opowiadał np., że pani zamknęła go w łazience, a innym razem, że ukłuła go widelcem. Albo, że go szarpała, albo, że nie pozwoliła wyjść z innymi na sanki, bo nie umiał założyć butów.

Rodzicom trudno było uwierzyć w te opowieści. Sądzili, że maluch coś wymyśla, byle tylko nie pójść do przedszkola. Jednak chłopczyk wcześniej chodził do żłobka i bardzo to lubił. Nigdy nie miał podobnych problemów. W końcu rodzice postanowili sprawdzić, co się dzieje w przedszkolu i udało im potajemne nagrać dźwięki z sali. 

Fot. Pixabay/Vika Glitter

Opiekunki wyzywały, straszyły, wyśmiewały

Żaden rodzic nie chciałby usłyszeć tego, co oni. “Nie dałem rady, kiedy usłyszałem te nagrania. Żeby syn tak płakał, to musiało naprawdę coś się stać. On dużo nie płacze, jest bardzo wytrzymały” – powiedział pan Kacper. ”To straszne, jak się słyszy, co dziecko przechodziło w przedszkolu. I najgorsze, że na początku dziecku się nie wierzyło” – dodał ze smutkiem.

Oto przykładowa rozmowa zarejestrowana z sali:

Nauczycielka: - Co to, kurduplu?! Widziałam, specjalnie. Masz.

Dziecko: - Aaa!

Nauczycielka: - I ten płacze, a ty cała mokra!

Dziecko: - Do mamy! Pomocy!

Nauczycielka: - Nie krzycz.

A to inny fragment nagrania:

Mogłeś wcale nie przychodzić. Mogłeś sobie weekend zrobić. A z kim siedziałeś w domu, jak mamusia sobie na fitnessie zdjęcia…

Nie tylko synek pani Natalii i pana Kacpra cierpiał. Z nagrań wynika, że opiekunki tak źle traktowały także inne dzieci

Starano się zamieść sprawę pod dywan – PRZEPROSIĆ

Takich słów jest więcej. Świadczą nie tylko o złym traktowaniu dzieci, ale po prostu o przemocy. Rodzice chłopczyka postanowili pójść z tym nagraniem do dyrektorki przedszkola. Ta, na początku zdawała się bagatelizować sprawę: "Poszłam z pismem o zwolnienie dyscyplinarne dla tych pań, żeby to podpisała, a ona schowała to pod biurko. Nie chciała mi tego oddać ani podpisać. I tak się skończyła nasza rozmowa” – mówi pani Natalia. 

Rodzice jednak nie ustępowali. W końcu zorganizowano spotkanie, podczas którego doszło do konfrontacji z opiekunką przedszkolaków. ”Jak weszliśmy, to siedziały dwie panie, były bardzo zdenerwowane. Najpierw chciały zrobić z dziecka winne, mówiły, że jest niegrzeczny. Zaczęły wyciągać jakieś uwagi” – mówi ojciec 4-latka. 

"Jak zobaczyły, że się na to nie godzimy, to zaczęły nas przepraszać. Przytulać. Żeby dalej tego nie puszczać. Żeby nie nagłaśniać, żeby dziecko przenieść do innej grupy, na co oczywiście się nie zgodziliśmy” – dodaje mama.

Sprawą zajmuje się prokuratura

Rodzice chłopczyka zgłosili do prokuratury podejrzenie o użycie przemocy wobec dziecka. Zawiadomili też burmistrza Drobina. Sądzą, że z postawy dyrekcji przedszkola można wnioskować, że gdyby nie oni, sprawa nie wyszłaby poza placówkę. 

Ale kiedy do dyrektorki zwrócili się reporterzy TVN, odpisała, że "niezwłocznie podjęła stosowne działania i ustaliła, że zachodzi podejrzenie popełnienia przez nauczycieli i pomoc nauczyciela czynu naruszającego prawa i dobro dziecka, w związku z czym złożyła zawiadomienie na komisariacie w Drobinie. Z pisma wynika, że dyrektorka zgłosiła sprawę również do Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli przy wojewodzie mazowieckim”.

W serwisie uwaga.tvn.pl czytamy: "W toku śledztwa badamy, czy miało miejsce takie zachowanie, które by nosiło znamiona nie tylko przekroczenia uprawnień pracownika, ale także wyrządzenia krzywdy małoletniemu. To znaczy, czy doszło do użycia przemocy psychicznej i fizycznej – tłumaczy Arkadiusz Mielnikiewicz z Prokuratury Rejonowej w Sierpcu”.

Zobacz także:

Pijane przedszkolanki opiekowały się dziećmi. Interweniowała policja

Karmią gorzej niż 30 lat temu. Jadłospis ze żłobka wkurzył rodziców

W przedszkolu aniołek, a w domu urządza piekło. Dlaczego dziecko się tak zachowuje?