Przedszkole to jedna z najwcześniejszych form edukacji, w ramach której kształcić się może dziecko. Zgodnie jednak ze swą nazwą, nie jest to taka sama placówka edukacyjna jak szkoła. Prowadzone zajęcia mają na ogół luźny charakter, gdzie edukacja mocno przenika się z zabawą, dopiero wprowadzając dziecko w fascynujący świat nauki – oczywiście w sposób, który jest dla dziecka zrozumiały.
Cele, zadania i zasady funkcjonowania przedszkoli w Polsce określa Ustawa Prawo oświatowe. Rodzice mają pełną dowolność w wyborze przedszkola dla swojego dziecka, choć trzeba pamiętać, że problemy z odpowiednią ilością miejsc w tego typu placówkach są liczne nie od dziś.
W polskim prawie nie istnieje coś takiego jak „obowiązek przedszkolny”, z tą różnicą, że dziecko w wieku sześciu lat musi odbyć roczne przygotowanie do nauki w szkole – może je odbywać zarówno w przedszkolu prywatnym, jak i państwowym, ale również w szkole podstawowej do której się udaje, w ramach tzw. „zerówki”, która pełni funkcję przedszkola.
Tak czy inaczej, dziecko można posłać do przedszkola już wcześniej – wielu rodziców decyduje się na to już w momencie, w którym dziecko ma 3 lata, choć najwcześniej dziecko można posłać do przedszkola gdy to ma 2,5 roku.
W świadomości powszechnej utarło się przekonanie, że wszelkie podmioty prywatne działają na ogół sprawniej, aniżeli podmioty państwowe. Zasadniczo trudno jest się temu przekonaniu dziwić, bo sprawdza się ono w wielu przypadkach. Czy w kwestii przedszkoli sprawa ma się podobnie?
Zasadniczo wybór przedszkola publicznego nie jest gorszy od wyboru placówki prywatnej, choć pomiędzy jednym i drugim podmiotem istnieją zauważalne różnice – możemy je zauważyć już na etapie rekrutacji. Do przedszkoli prywatnych możemy dostać się przez cały rok, z kolei rekrutacja do przedszkoli prywatnych odbywa się wyłącznie raz w roku.
Niemniej, jeśli chodzi o ocenę samej jakości edukacji czy poziomu w ramach którego dziecko spędza czas, to różnice są niewielkie. Statystycznie jednak rodzice często obstają przy wyborze przedszkola prywatnego. Niekiedy jednak nawet nie mają możliwości innego wyboru, bowiem przedszkola każdego roku są przepełnione.
W ostatnich latach na popularności zdobywają tzw. „przedszkola Montessori”, a więc takie, w których dzieci wychowywane są według doktryny opracowanej przez Marię Montessori na początku XX wieku. Jest to system dydaktyczny, w ramach którego nauczyciele stosują holistyczne podejście do dziecka, zapewniając mu bezstresową naukę, której rezultatem ma być wszechstronny rozwój dziecka.
W metodzie montessoriańskiej powszechne jest także wykorzystywanie szeregu pomocy naukowych, takich jak koraliki, puzzle, globusy czy foremki, które w pozytywny sposób mają wpływać na zdolności kognitywne dzieci i ich kreatywność. Niestety, nauka w tego typu przedszkolu jest dość droga – czesne może wynosić nawet 1 200 złotych miesięcznie.
Pokaż więcej
W Częstochowie doszło do masowego zatrucia wśród dzieci. Maluchy z dwóch przedszkoli zaczęły się skarżyć na ból brzucha i dolegliwości ze strony układu pokarmowego.Okazało się, że winna jest salmonella. Wykryto ją u 59 dzieci i 2 opiekunów. Ciągle nie wiadomo, co było przyczyną zakażenia.
Małgorzata Dobrucka jest nauczycielką w prywatnym przedszkolu w Krakowie. W czasie zwolnienia lekarskiego otrzymała od pracodawcy oficjalne pismo, w którym napisano: "Zwracam się do ZUS". Wszystko przez jej aktywność w mediach społecznościowych.Dobrucka była już raz na ustach wszystkich, a to za sprawą byłej już małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, która odwołała ją ze stanowiska dyrektorki SP 126 po negatywnej ocenie jej pracy. Po wydarzeniach z 2022 roku nauczycielka znalazła zatrudnienie w prywatnym przedszkolu. Na tym jednak jej kłopoty się nie skończyły.
Gdy rodzice mieli żniwa, mogli oddać dziecko do żłobka nawet na kilka tygodni i w ogóle się z nim w tym czasie nie widzieć. A do żłobków w mieście uczęszczały już dwumiesięczne maluchy. To, jak funkcjonowała państwowa opieka nad dziećmi w tym kraju, nie mieści się w głowie! A jednak kilka z panujących wtedy zwyczajów przydałoby się nam także i teraz.To nie żaden odległy kraj, to Polska Rzeczpospolita Ludowa, w której praca była najwyższą wartością i sprawą honoru. Tuż po wojnie brakowało męskich rąk do pracy i to na kobietach spoczywał ciężar utrzymania rodziny. Musiały pracować, nawet wtedy, gdy w domu czekało na nie malutkie dziecko. Ale trzeba przyznać, że chociaż urlop macierzyński był niewiarygodnie krótki, to młode mamy miały szereg ułatwień, o których dzisiaj możemy tylko pomarzyć.
W jednym z warszawskich przedszkoli doszło do masowego zatrucia salmonellą. Zachorowało aż 89 dzieci z jednej placówki na stołecznych Bielanach. Aż trzynaścioro dzieci zostało przyjętych do szpitala.Sanepid rozpoczął dochodzenie, by ustalić, jakie jest źródło zakażenia. Przedszkole jest czasowo zamknięte.
Krajobraz po burzy i to dosłownie. 10 czerwca w woj. świętokrzyskim przeszła nawałnica, burzy towarzyzyło oberwanie chmury. Zalane drogi zagrażały bezpieczeństwu mieszkańców. Z pomocą przyszli strażacy.
Dzieci uwielbiają bawialnie i sale zabaw. Dmuchańce, zjeżdżalnie, tory przeszkód i baseny z kulkami. To dla nich raj na ziemi.Rodzice także lubią te wyjścia, bo podczas szalonej zabawy dzieciaków mogą odpocząć i napić się kawy (ciepłej!). Jednak czasami mają wątpliwości, czy takie miejsca są na pewno bezpieczne.
W tym kraju do żłobka można zapisać już czteromiesięczne niemowlę, a niektóre przedszkola przyjmują dzieci nawet przed drugimi urodzinami. Działają też placówki, które łączą w sobie i żłobek i przedszkole, a dzieci bawią się tam w grupach bez podziału na wiek. Ale to jeszcze nie wszystko.Tutaj państwo pomoże opłacić opiekunkę, gdy dziecko do placówki się nie dostanie. A rodzice, którzy cenią sobie kontakt z naturą, mogą wysłać swoją pociechę do przedszkola pozbawionego budynku, które mieści się w środku lasu. Nie uwierzysz, o który kraj chodzi.
W tym kraju urlop macierzyński trwa tylko 3 miesiące. Mama, jeśli chce szybko wrócić do pracy, musi zorganizować dla dziecka opiekę. Oczywiście, może to być babcia lub inna bliska osoba, ale wiele maluszków trafia do żłobków.Co ciekawe, jeśli rodzice chcą zagwarantować swojemu dziecku miejsce w takiej instytucji, najlepiej, by zapisali je jeszcze przed porodem! Długi czas oczekiwania to niejedyny minus, jeśli chodzi o żłobki. W dodatku wszystkie są prywatne.
Na przełomie maja i czerwca przedszkola organizują wydarzenia, do których dzieci przygotowują się tygodniami. Niektóre placówki nazywają to Dniem Rodziny, inne Rodzinnym Piknikiem. Nie ważne jak impreza się nazywa, zawsze chodzi o to samo – wspólne świętowanie z okazji Dnia Dziecka, Matki i Ojca. Cieszy tylko wtedy, gdy na widowni są i mama i tata.Pamiętam rozdzierającą scenę z zeszłorocznego Dnia Rodziny w naszym przedszkolu. Występ dzieci rozpoczynała piosenka o tym, jak dzieci kochają swoich rodziców. W trakcie śpiewania jedna z dziewczynek zaczęła gorączkowo się rozglądać, a gdy zorientowała się, że jej rodziców nie ma wśród publiczności, wybuchła płaczem.
Urlop w obecnym wymiarze jest tak krótki, że po wykorzystaniu pojedynczych dni w ciągu roku, latem wielu rodziców staje przed problemem – co zrobić z dzieckiem, kiedy przedszkole, czy szkoła, są zamknięte?To się może zmienić. Do resortu pracy trafił wniosek związku zawodowego "Solidarność” o wydłużenie czasu wolnego do 35 dni. Taki urlop ma przysługiwać każdemu pracownikowi.
Ten problem wciąż powraca. Wszawica pojawia się zwykle w przedszkolach, czasem w szkołach. Wyjaśnienie jest proste – pasożytom łatwiej jest zmieniać żywicieli w większych skupiskach ludzkich, a dzieci nie potrafią jeszcze dbać o higienę, jak należy.Gdy okaże się, że dziecko ma wszy, bywa, że zostaje odesłane do domu, do czasu "rozwiązania problemu”. A jak to wygląda w świetle prawa? Czy placówki mają prawo, by tak postąpić?
Druga majówka brzmi, jak dar od... a nie, wróć. Kto ma dzieci, ten wie, że Boże Ciało oznacza wolny piątek. Nie dla wszystkich, ale dla przedszkoli i żłobków całkiem często. Czy placówka może odmówić rodzicom opieki nad dziećmi w piątek po Bożym Ciele?
Telefon z przedszkola zawsze wywołuje szybsze bicie serca. Ale ta rozmowa sprawiła, że się zagotowałam. Wygląda na to, że dieta mojego dziecka jest dla placówki wielkim problemem. A dokładniej nie sama dieta, tylko posiłki, które dostaje z domu. Pracownicy twierdzą, że nie mogą ich podgrzewać. Sugerują też, że gdybym zaszkodziła dziecku swoim daniem, to będę mogła zrzucić winę na przedszkole. To co, moje dziecko ma chodzić głodne?W naszym przedszkolu podobnie, jak w wielu innych placówkach, organizuje się Dzień Dziecka, na który rodzice przygotowują poczęstunek. I nikt nas nie pyta jak i z czego został zrobiony. Nikt się o zatrucie dzieci nie boi. Ale pojemnik z zupą do podgrzania okazuje się śmiertelnym niebezpieczeństwem. A może po prostu za dużo z tym zachodu?
To może zdarzyć się każdemu dziecku. Czasem w zabawie, czasem w złości, zazwyczaj niechcący. Gdy maluch zmaga się z napadami agresji, szanse rosną. Mowa o zniszczeniach w przedszkolu. Wiadomo, że dziecko do 13. roku życia nie ponosi odpowiedzialności za swoje działania. Ale czy za każdym razem to rodzice będą płacić za jego wybryki?Na jednej z popularnych grup dla mam na Facebooku pojawił się anonimowy post. Kobieta chciała dowiedzieć się, czy przedszkole ma prawo żądać od niej pokrycia kosztów zniszczeń, jakich dokonał jej syn podczas zabawy. Odpowiedzi, jakie dostała, były skrajnie różne. Wyjaśniamy, jak to wygląda w świetle prawa.
W przedszkolu w Augustowie ostatnio miała miejsce wyjątkowa uroczystość. Przedszkolaki i ich opiekunki nie posiadali się z radości. Niedawno bowiem, po wielu tygodniach nieobecności, do przedszkola wrócił mały Adaś.Adaś to bohater. Ma za sobą stoczoną i wygraną bitwę z rakiem! W dzień powrotu do przedszkola jego grupa zgotowała mu ogromną niespodziankę! Wszystko zostało nagrane, a poruszający filmik dosłownie rozkłada na łopatki.
1 i 3 maja są świętami ustawowymi wolnymi od pracy. W tych dniach nieliczni muszą iść do biura. Ale co z 2 maja? Zwyczajowo to dzień wolny brany w ramach majówki, ale ma takiego obowiązku. Bywa, że rodzice muszą tego dnia pracować. Czy żłobki i przedszkola powinny być wtedy otwarte?
Niektóre dzieci trudniej zabrać z przedszkola, niż je tam zaprowadzić. Kiedy słyszą, że mają iść do domu i widzą w szatni mamę albo tatę, zaczynają marudzić albo, co gorsza, wpadają w głośny szloch. Krzyczą, że nie chcą iść do domu, uciekają, albo w nieskończoność odwlekają ubieranie butów i kurtki. Czy to znaczy, że w domu jest im źle?Rodzice postawieni w takiej sytuacji nie tylko się denerwują, ale także obwiniają. Zaczynają się martwić, że dziecko w domu jest nieszczęśliwe. Może wyrzucają sobie, że nie poświęcają mu odpowiedniej ilości czasu. Na szczęście, w większości przypadków, niechęć do wyjścia z przedszkola nie oznacza, że w domu dzieje się coś złego. Gdy dziecko nie chce wracać z przedszkola do domu, powinnaś się… cieszyć.
Instytucja żłobka w tym kraju nie istnieje. Dzieci są przyjmowane do przedszkoli jeszcze przed ukończeniem roku, a placówki są publiczne i prywatne, ale nigdy darmowe. A kiedy chętnych jest więcej niż miejsc, jako pierwsze przyjmowane są dzieci, których język ojczysty, jest inny niż obowiązujący.Edukacja w tym kraju kompletnie różni się od systemu obowiązującego w Polsce. Zaczyna się już od przedszkoli. Większość dzieci chodzi do placówek w najbliższym sąsiedztwie swojego domu, a mimo surowego klimatu nawet maluszki codziennie wychodzą na dwór. Czy wiesz, jaki to kraj?
Nie każde dziecko jest gotowe iść do szkoły wtedy, gdy nakazują to przepisy polskiego prawa. Dla takich dzieci jest przewidziane odroczenie obowiązku szkolnego. Ale żeby uzyskać dodatkowy rok na przygotowanie do kolejnego etapu edukacji, trzeba wywiązać się z kilku formalności.Ostatnim dniem na złożenie wniosku o odroczenie obowiązku szkolnego jest 31 sierpnia. Ale sam wniosek to za mało. Dziecko musi mieć odpowiednią opinię z poradni psychologiczno-pedagogicznej, a jej uzyskanie wymaga czasu. Koniec kwietnia to ostatni moment, żeby się o to postarać.
Kwiecień jest miesiącem intensywnej pracy nauczycieli i psychologów przedszkolnych. To właśnie teraz muszą przygotować bardzo ważną informację dla dzieci z najstarszych grup.Obserwują siedmiolatki pod kątem ich sprawności ruchowej, rozwoju poznawczego, a także dojrzałości emocjonalnej i społecznej po to, by móc określić, czy osiągnęły tak zwaną "gotowość szkolną”. Już po wakacjach zaczyna się przecież szkoła.
W Poznaniu ogłoszono właśnie wyniki pierwszego etapu rekrutacji do przedszkoli. Aż 96 proc. kandydatów zakwalifikowało się do wybranej przez siebie placówki, a w mieście pozostało nadal aż 1233 wolne miejsca. Czy pozostaną puste?Wszystko wskazuje na to, że raczej tak. W I etapie rekrutacji nie zakwalifikowało się zaledwie 121 maluchów, które mogą teraz odwołać się od decyzji. Wygląda na to, że w poznańskich przedszkolach będzie wyjątkowo pusto i cicho.
Publiczne przedszkola mają to do siebie, że w wakacje mają... wakacje. Lipiec i sierpień są więc bardzo trudnymi miesiącami dla wielu pracujących rodziców. Nie każdy może pozwolić sobie na tak długi urlop i nie każdy może zapewnić dziecku należytą opiekę w tym czasie, np. u babci.Rozwiązaniem są dyżury wakacyjne, które w placówkach odbywają się na zmianę. By jednak móc z nich skorzystać, trzeba być czujnym. Tu obowiązują zapisy, a odpowiedni wniosek trzeba złożyć w ściśle określonym terminie. Zostało już niewiele czasu!
W większości przedszkoli i żłobków jest zwyczaj świętowania urodzin. Maluchy mogą wtedy przynieść do grupy coś słodkiego i poczęstować wszystkie dzieci. Mamy pieką torty, albo babeczki, czasem kupują po prostu wielką paczkę cukierków. Ale jest jeszcze jeden patent – wyjątkowo szybki, prosty, tani i bardzo efektowny. Zadowolenie jubilata i wszystkich jego kolegów gwarantowane.Zamiast wypieków przygotujcie malutkie prezenciki dla każdego dziecka. Niech w środku ładnego opakowania znajdzie się coś słodkiego i jakieś miłe drobiazgi. Takie paczuszki twoje dziecko może przygotować samo i będzie z tego bardzo dumne. Zaskoczy cię, jak niewiele trzeba wydać na takie przedszkolne urodziny.
Pierwsze wyniki rekrutacji do przedszkoli zostały już opublikowane. Takiego wyniku we Wrocławiu nikt się jednak nie spodziewał. Chętnych do rozpoczęcia edukacji przedszkolnej było ponad pięć tysięcy, a po zakończeniu rekrutacji okazało się, że miasto ma nadal prawie 2 tysiące wolnych miejsc. Jak to możliwe?Cała Polska zgodnie narzeka na dostępność przedszkoli i żłobków. W większych miastach, żeby dostać się do wymarzonej placówki trzeba mieć naprawdę wielkie szczęście. Wygląda na to, że w tym roku może być jednak całkiem inaczej, widać to na przykładzie Wrocławia.
Są jeszcze tacy, którzy pamiętają przyzakładowe przedszkola, które miały pomagać kobietom wracającym do pracy, znaleźć opiekę dla dzieci. Tym tropem poszedł marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, który, jak zapowiedział, tak zrobił - otworzył klubik malucha w Sejmie. Tylko, ile dzieci z niego korzysta?
Moja córka jest zdrowym, aktywnym dzieckiem. Zdarzają jej się wypadki, ale niespodziewane siniaki lub zadrapania ujawniające się po powrocie z przedszkola to już co innego. Zwłaszcza gdy nikt nie informuje mnie, że doszło do jakiegoś niepokojącego zdarzenia. Zatajanie takich informacji w polskich przedszkolach jest na porządku dziennym.W końcu zrobiło się ciepło. Na wiosnę czekaliśmy wszyscy, ale chyba najbardziej nauczycielki w przedszkolach. Jak tylko stało się możliwe wychodzenie z dziećmi na przedszkolne place zabaw, korzystają z tego bez umiaru. I nie ma w tym nic złego, o ile rodzice dowiadują się o wszystkim, co się tam działo.
Bywa, że poranek wygląda tak: dziecko wstaje z łóżka i wygląda troszkę niewyraźnie. Kilka razy zakaszle, choć niezbyt intensywnie. Ma lekko zapchany nos, ale właściwie nic poza tym. Wydaje się, że maluch czuje się dobrze. Więc co robić? Prowadzić go do przedszkola, póki jeszcze jest w dobrej formie? Czy od razu zatrzymać w domu? Przed tym dylematem staje od czasu do czasu każdy rodzic. I każdy musi podjąć jakąś decyzję. Potem zastanawia się, czy była słuszna, czy nie. Choć odpowiedź powinna być tu tylko jedna.
Odbierasz dziecko z przedszkola i czujesz, że coś jest nie tak. W domu okazuje się, że twój nos cię nie zmylił – maluch ma brudną pupę. Od razu zastanawiasz się, jak długo tak chodził i dlaczego nikt mu nie pomógł w toalecie. Ale czy nauczycielki w przedszkolu mają obowiązek podcierać dzieciom pupy?Takiego zapisu nie ma w żadnej ustawie regulującej funkcjonowanie placówek. Ale to wcale nie znaczy, że pomoc w toalecie nie leży w obowiązkach przedszkolnej kadry. Wyjaśniamy, jak to rzeczywiście wygląda i co czeka maluszki, które zaczynają przedszkole od września, a nie potrafią jeszcze same się podcierać.