Straciła pracę, bo zaszła w ciążę. Dostała 185 tys. zł odszkodowania
Powiadomienie pracodawcy o ciąży nigdy nie jest dla kobiety sytuacją komfortową. Niby prawo chroni przyszłe matki, jednak pracodawcy prześcigają się w pomysłach na "pozbycie się kłopotu". Często młode kobiety zatrudniane są na "śmieciówki", żeby w przypadku ciąży umowy po prostu nie przedłużać.
Jednak pracodawca pani Pauliny przeszedł samego siebie. Mimo iż kobieta miała z nim podpisaną umowę o pracę, zwolnił ją, gdy poinformowała go o ciąży. W dodatku zrobił to podstępem. Teraz musi wypłacić młodej matce ponad 185 tys. odszkodowania. Prawo jest po stronie ciężarnej.
Paulina poinformowała o ciąży
Kobieta była zastępcą kierownika w jednej z popularnych Japońskich restauracji w Wielkiej Brytanii. Właściciel posiada dwa lokale w Londynie, 32-letnia Paulina Bawej pracowała z jednej w nich. Współpraca układała się bez zarzutu, aż do momentu, gdy kobieta poinformowała pracodawcę o ciąży. Sprawę opisał brytyjski "Daily Mail".
Żeby być uczciwą w stosunku do pracodawcy, Paulina poinformowała o swoim stanie. Liczyła pewnie, że otrzyma wsparcie, a przynajmniej zrozumienie i będzie mogła nadal wykonywać swoją pracę. Jednak szybko okazało się, że szefostwo ma inny pomysł na rozwiązanie "problemu". Wynik tej rozmowy Paulina poznała z SMS'a od pani Kim.
Zmiana warunków zatrudnienia i zwolnienie
Kobieta dowiedziała się o ciąży w lutym 2019 roku. Poinformowała o tym fakcie przełożonego Yingshang Huang. Mężczyzna przyznał, że jest w szoku i musi porozmawiać, jak działać w tej sytuacji z panią Kim, która również zajmowała w firmie wysokie stanowisko.
Kim napisała do Pauliny SMS: "Zostaniesz zwolniona z Taisho i zatrudniona w Sushinoen. To nie jest przeniesienie. Zatrudniłam cię dla Taisho, a nie dla Sushinoen" - brzmiała wiadomość. Z dalszej treści wynikało, że Paulina straci też obecne stanowisko i dostanie mniejszą pensję.
Restauracja Sushinoen miała już zastępcę kierownika, a pensja Pauliny była "wyższa od podstawy". Ostatecznie po zwolnieniu z Taisho nie została zatrudniona w drugiej restauracji. Pracodawca nie przygotował nowej umowy. 17 lutego 2019 r. ciężarna kobieta została bez pracy.
Wszystko legło w gruzach
Bezrobotna Paulina nie była w stanie opłacać wynajętego mieszkania, musiała więc z niego zrezygnować. Jej standard życia uległ znacznemu pogorszeniu. "Byłam zdruzgotana. W ciągu kilku dni straciłam pracę i musiałam wyprowadzić się z mieszkania, które wynajmowałam, ponieważ nie było mnie na nie stać. Straciłam dochód, a to był bardzo ciężki okres" - wyznała w rozmowie z "Daily Mail Paulina Bawej.
Po urodzeniu dziecka nie mogła wrócić do restauracji. Zmieniła zawód i została opiekunką środowiskową osób starszych. Jednak nie porzuciła walki o swoje prawa. W Wielkiej Brytanii podobnie jak w Polsce prawo chroni ciężarne. Pracodawca nie może zwolnić kobiety, która jest w ciąży.
Wyrok na korzyść młodej matki
Gary Tobin, sędzia z zakresu prawa pracy poinformował w uzasadnieniu, że w czasie procesu przełożony Pauliny nie był w stanie podać wiarygodnego powodu zwolnienia kobiety z pracy. Jedyną przyczyną, jakiej udało się sądowi doszukać, była ciąża kobiety.
Poza tym Huang miał "gubić się w zeznaniach". Wyrokiem sądu były pracodawca musi wypłacić kobiecie odszkodowanie wysokości 35 492,31 funtów (ok. 185 600 zł) za dyskryminację przez wzgląd na ciążę i niesprawiedliwe zwolnienie.
Zobacz także:
To będzie ratunek dla milionów matek. Powstał lek, na który czekały od dawna
Chłopiec czy dziewczynka? Tak płeć dziecka sprawdzały nasze babki
Nietypowy objaw ciąży. Latem może być zupełnie niezauważalny