Woźna z piekła rodem. Najpierw żądała pieniędzy, teraz nie wpuszcza do szkoły
W każdej szkole obowiązują pewne zasady. Na przykład większość placówek wymaga od uczniów zmiany obuwia. Dużo mówi się o tym w kontekście zachowania czystości w placówkach, jednak w deszczowe czy zimowe dni dochodzą jeszcze kwestie bezpieczeństwa, bo mokra podłoga jest śliska.
Uczniowie często butów zmieniać nie chcą, a szkoły prześcigają się w pomysłach, jak ich do tego przekonać. Jedna z placówek posunęła się jednak o krok za daleko. Jak donosi "Stowarzyszenie Umarłych Statutów", pewnego dnia woźna miała tam nie wpuścić na lekcje około 50 uczniów.
Bez kapci nie wejdziesz
Na facebookowej grupie Stowarzyszenia ktoś opublikował zdjęcie kartki, która miała zawisnąć przy wejściu do jednej ze szkół. Czytamy na niej: “W szkole obowiązuje obuwie zmienne. W czasie zajęć obuwie zewnętrzne jest przechowywane w szatni w reklamówce lub worku. Brak obuwia skutkuje niewpuszczeniem na teren szkoły”.
Poza kartką na uczniów miała w drzwiach stać woźna, która własną piersią broniła dostępu do szkoły tym, którzy butów na zmianę nie mieli. W efekcie zdaniem autora około 50 uczniów nie zostało wpuszczonych do szkoły. Dzieci zamiast na lekcje - poszły do domów i wpisano im nieobecność. Jednak to nie pierwszy pomysł tej placówki, która wcześniej żądała od uczniów... pieniędzy.
Kary pieniężne za brak obuwia na zmianę
Co ciekawe autor posta zaznacza, że kartka i strzegąca wejścia do szkoły woźna to złagodzenie wcześniejszych praktyk. Wcześniej uczniowie mieli ponosić kary finansowe, jeśli nie zmieniali butów. Bezprawne praktyki szkoły ktoś zgłosił jednak kuratorium, więc placówka wpadła na inny, choć wcale nie mniej kontrowersyjny pomysł.
Umarłe Statuty podkreślają, że nie wiadomo, do kogo i na realizację jakich celów owe pieniądze miały trafić. "Nie wiemy, czy to działanie było konsultowane z dyrektorem szkoły, czy stało się oddolną inicjatywą pracowników. Pewne jest jednak to, iż jako wewnętrzny organ nadzorujący musi reagować na takie sytuacje, a niewpuszczenie uczniów na zajęcia nie może być konsekwencją niezmienionego obuwie" - czytamy na Instagramie Stowarzyszenia.
Magister podłogi nie brudzi?
Komentujący nie kryją swojego oburzenia, w szkołach buty zmieniać zwykle muszą tylko uczniowie, żartobliwie pytają, czy buty po zdobyciu przez ich właściciela tytułu magistra przestają brudzić szkolną podłogę. Zwracają też uwagę, że są dzieci, których rodziców być może nie stać na zakup dwóch par butów na ten sam sezon. Jeśli posiadanie ich będzie warunkiem wejścia do szkoły, to de facto odbiera im się możliwość dostępu do edukacji, który jest zapisany w Konstytucji.
Nie brakuje też głosów, że dzieci, które nie zmieniają butów w szkole, powinny w wolnym czasie wraz z rodzicami sprzątać placówkę. "To jest brak szacunku dla pracy innych, pomijając już kwestie zdrowotne, jak można cały dzień chodzić w jednych butach?" - pyta jedna z komentujących osób.
Zobacz także:
Szkolny obiad to dziś obciach. Dzieciaki opychają się hot-dogami z Żabki
Religia precz ze szkół! Tak uważa coraz więcej Polaków [SONDAŻ]
Chłopiec upokorzony na stołówce. Pani wyrwała głodnemu dziecku talerz z zupą