Śmierci Mareczka można było uniknąć. Wstrząsające szczegóły tragedii w Zabierzowie
Tej tragedii można było uniknąć, to więcej niż pewne. Cała Polska płacze po 4-letnim Mareczku, który w czwartek po południu utonął w studni na terenie przedszkola, do którego uczęszczał. Prokuratura prowadzi śledztwo, a lista potencjalnie winnych rośnie.
Wczoraj późnym popołudniem informowaliśmy o wypadku, do którego doszło w Zabierzowie, niedaleko Krakowa. W małopolskim miasteczku chłopiec wpadł do studzienki na przedszkolnym placu zabaw i utonął. Podjęta reanimacja nie przyniosła skutku.
Wstępne wyniki sekcji zwłok 4-latka
Jak informuje RMF FM, wstępne wyniki sekcji zwłok dziecka wykazały, że Mareczek utonął. Dalsze badania są prowadzone, ale i rodzą się kolejne pytania. Kto nie dopilnował dzieci, jak mogło dojść do sytuacji, że źle zabezpieczona studnia znajduje się na placu zabaw?
Jak informuje Prokuratura Rejonowa Kraków-Prądnik Biały, przedszkole, do którego uczęszczał Mareczek, dzierżawi teren placu zabaw od stadniny koni, która znajduje się w sąsiedztwie. To tam w feralny czwartek bawiły się dzieci.
Nie wiadomo, jak długo był pod wodą
Jak wynika ze wstępnych ustaleń prokuratury, około 60 dzieci bawiło się w czwartkowe popołudnie na placu zabaw. Towarzyszyły im zaledwie dwie opiekunki. Nie da się w tej sytuacji mieć oczu dookoła głowy, toteż nie wiadomo, jak szybko kobiety zorientowały się, że straciły dziecko z oczu.
Mogło to trwać kilka, a nawet kilkanaście minut. Gdy odkryły, że chłopiec wpadł do studni, wezwały pomoc. TVN24 informuje, że jeden z przybyłych na miejsce strażaków od razu ruszył dziecku na pomoc. Studnia o przekroju 60 cm, zakończona nad ziemią 40 cm “kominem”. Mężczyzna zanurkował i natknął się na dziecko. Przy drugim zanurzeniu wydobył Mareczka. Natychmiast przystąpiono do akcji reanimacyjnej.
Dziecko zmarło, mimo reanimacji
Na powierzchni Mareczka przejął zespół ratowniczy. Reanimacja dziecka trwała kilkadziesiąt minut o 16:19 lekarz stwierdził zgon dziecka. 4-latkowi już nikt życia nie przywróci, ale Polacy zadają sobie pytania. Kto zawinił? Czy tragedii można było uniknąć?
Jak się okazuje, zdecydowanie dzieci nie powinny były bawić się na tym placu. Okoliczni mieszkańcy piszą wprost: Teren jest zaniedbany, to cud, że wcześniej nie doszło do tragedii.
Załamał się właz
Według informacji przekazanych przez prokuraturę, studzienka, w której utonął chłopiec, była nakryta jedynie płytą paździerzową. Ta miała załamać się pod ciężarem dziecka. Mareczek najpewniej utonął, nim przybyły służby ratunkowe. To ogromna tragedia.
Prokuratura wciąż bada sprawę i sprawdza, kto był odpowiedzialny za zabezpieczenie tereny placu zabaw. Postępowanie ma wyjaśnić, kto nieumyślnie przyczynił się do śmierci 4-letniego dziecka. Może ono zostać jednak rozszerzone o zarzut umyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia wielu osób.
Zobacz także:
Tragedia w podkrakowskim przedszkolu. Nie żyje 4-letnie dziecko
Zmarły setki dzieci po zażyciu syropów na kaszel. Nadal można kupić je w aptekach
Wymagające antybiotyku dzieci liczą na palcach jednej ręki. Tak można go uniknąć