Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Życie rodzinne > Bez Dzidzi nie ma Jurka. Pół wieku ramię w ramię Owsiak z żoną naprawiają świat
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 06.01.2024 13:00

Bez Dzidzi nie ma Jurka. Pół wieku ramię w ramię Owsiak z żoną naprawiają świat

Jerzy i Lidia Owsiak
Fot. TRICOLORS/East News

28 stycznia 2024 roku WOŚP zagra 32. finał. Ta Fundacja i akcja są znane na całym świecie, są fenomenem, którego inni nam zazdroszczą. Tylko w czasie 31. finału zebrano ponad 210 mln zł, które, jak co roku, zostały przeznaczone na zakup sprzętu medycznego do polskich szpitali. 

W 1991 roku Jerzy Owsiak oglądał telewizję. "(...) zobaczyłem jak Alicja Resich-Modlińska (...) rozmawia z dwoma facetami. Okazuje się, że są lekarzami z Centrum Zdrowia Dziecka i opowiadają o tym, jak tworzą w Polsce nowoczesną kardiochirurgię, czyli operowanie dzieci z chorobami serca. (...). Byli nakręceni, chcieli pracować, pragnęli tworzyć dobrą, polską kardiochirurgię, ale siadło im urządzenie" - płucoserce" - pisał Jerzy Owsiak o impulsie, który wstrząsnął światem w książce "Róbta co chceta, czyli z sercem jak na dłoni - 20 lat grania". Wtedy już był mężem i ojcem, a także... zmartwieniem swoich teściów. Oto Owsiak, jakiego nie znacie.

Jerzy Owsiak żonę poznał dzięki słabym ocenom

Jerzy Owsiak urodził się 6 października 1953 roku w Gdańsku. Ma średnie wykształcenie, a ze zdobyciem go zeszło mu dłużej, niż planował. Jednak to, że jedną z klas musiał powtarzać, wyszło mu... na zdrowie. To właśnie w czasie tej "powtórki" poznał Lidię Niedźwiedzką, przez bliskich nazywaną Dzidzią. Zakochali się w sobie jako nastolatkowie i wszystko wskazywało na to, że tak już zostanie. Jednak po szkole średniej ich drogi się rozeszły.

Dzidza wyjechała na studia, a Jurek "poszedł w kamasze", wtedy służba wojskowa była obowiązkowa, ale on nie nadawał się do koszarów. Po trzech miesiącach wylądował w szpitalu psychiatrycznym, to uratowało go przed dalszą służbą. Z Lidią zerwał listownie. Jak wspominała w jednym z wywiadów kobieta, zaskoczył ją, ale takie jest życie. Spotykała się z innymi chłopcami i żyła normalnie, póki Jurek nie stanął w jej drzwiach. "Wszystko nagle odżyło" - mówiła.

Byli sobie przeznaczeni, co nie znaczy, że było im łatwo. Oboje wspominają początki wspólnego życia, jako mocno burzliwe. Ślub wzięli w 1976 roku. To nie był łatwy czas, bo Jurek zawsze był ambitny i miał na siebie mnóstwo pomysłów. Rodzice żony patrzyli z niepokojem, martwili się, jak taki lekkoduch utrzyma rodzinę. Ona zawsze w niego wierzyła. Powtarzała im, że jakoś to wszystko ułożą. Tylko raz postawiła mu ultimatum.

Kopia – Marta L - 2024-01-05T162601.880.jpg
Zdjęcie z książki "Róbta co chceta, czyli z sercem jak na dłoni - 20 lat grania". 
Jerzy i Ewa Owsiakowie z córką Ewą

Jerzy Owsiak ma dwie dorosłe córki

Po raz pierwszy zostali rodzicami w 1979 roku i wtedy właśnie Dzidzia ten jeden raz poważnie postawiła się mężowi. "Ścieraliśmy się bardzo. Dopóki nie pojawiło się dziecko, jakoś w tym funkcjonowałam. Kiedy urodziła się Ola, powiedziałam Jurkowi, że musimy się dogadać. Albo każde z nas z czegoś zrezygnuje, albo się pozabijamy. Nie od początku miałam takiego Jurka, jakim jest dzisiaj. Zaczynaliśmy zupełnie inaczej" wspominała Lidia Niedźwiedzka-Owsiak.

Druga córka małżeństwa, Ewa przyszła na świat 10 lat później. Jak mówią rodzice, to silne i niezależne kobiety, młodsza czasem skarży się, że nazwisko przeszkadza jej, kiedy chce np. zdobyć pracę dzięki swoim osiągnięciom, a nie nazwisku. Jednocześnie Owsiakowie pokładają w dzieciach wielką nadzieję. "Trudno sobie wyobrazić, że kiedy odejdziemy, to się skończy" - mówiła w jednym z wywiadów Lidia. Jednocześnie wyraziła nadzieję, że to właśnie córki będą kontynuować ich dzieło. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest ich trzecim wspólnym dzieckiem.

Zwykli żartować, że Jerzy jest sercem Fundacji, a Lidia mózgiem. To dzięki niej ta maszyna funkcjonuje na najwyższych obrotach od ponad 30 lat. Ona decyduje, na co zostaną przeznaczone zebrane środki i spina to wszystko. Prawie od początku jest członkinią zarządu Orkiestry i dyrektorką działu medycznego. Nie było jej tylko w czasie dwóch pierwszych finałów, kiedy Ewa była malutka.

Pieniądze przynosili w reklamówkach

Tak, jak trwające prawie pół wieku małżeństwo Owsiaków jest historią fascynującą, tak i WOŚP jest jak... bajka. Bo w tym 1991 roku Owsiak bardzo chciał pomóc młodym lekarzom, którzy chcieli zmieniać świat i “nie biadolili, że sprzęt się zepsuł, tylko chcieli po prostu zebrać na niego pieniądze”. W programie, który wtedy oglądał, zobaczył na ekranie numer konta, którego nawet nie zdążył spisać.

Ale prowadził już własny program w Trójce. W czasie audycji zaapelował do słuchaczy, żeby wpłacali pieniądze na to płucoserce, jeśli zobaczą ów numer. I otworzył puszkę Pandory. Do redakcji w latach 90. przychodziło mnóstwo listów. W jednym z nich była kartka "To na tę zbiórkę", a w środku banknot. Owsiak znowu powiedział o tym w radiu i... poczuł swoją moc. Listów z pieniędzmi zaczęło przychodzić coraz więcej. Odezwał się więc do Alicji Resich-Modlińskiej i trafił do studia telewizyjnego, gdzie wspólnie ponowili apel o zbiórce.

"Przyszedł facet, co miał telefon-cegłę i on przyniósł pieniądze w reklamówce" - wspominał po latach Owsiak. Tych reklamówek przez lata było wiele. A on się z tymi ludźmi od razu zaprzyjaźniał, tak jak z młodymi lekarzami, od których się wszystko zaczęło. Zebrali na płucoserce i zapragnęli więcej, bo maszyna ruszyła, maszyna ludzkich serc zmieniła polską medycynę i uratowała wiele żyć.

Owsiak nie bał się ludzi, nie bał się im ufać. W czasie pierwszego finału wolontariusze sami robili skarbonki, nikt ich nie zabezpieczał. Młodzi ludzie stali na ulicach, nikogo nie zaczepiali, a przechodnie sami podchodzili, żeby wrzucić swoje "2 grosze". Od ponad 30 lat w mroźne, styczniowe niedziele Polacy wychodzą z domu specjalnie po to, żeby "nawrzucać Owsiakowi". Dają wolontariuszom swój czas, uśmiech, ciepłą herbatę. A wszystko przez ten jeden zryw. Potrafimy, jako naród w pomaganie. 

Bez Dzidzi nic by nie było

Ona o nim mówi, że w domu jest dokładnie taki, jak przed kamerami, czasem zabawny, czasem wkurzający - jak każdy facet. Ale od zawsze wierzyła, że on jest stworzony do wielkich rzeczy i przestrzeń na te wielkie rzeczy przez lata mu tworzyła. Mimo że są razem prawie 50 lat, wciąż nie nudzą się razem, o sobie mówią tylko z czułością. O Dzidzi, Jurek mówił kilka lat temu tak:

"Przejmuje się wieloma ludźmi i ich sprawami, co u nich w pracy, jak dzieci, co w szkole i to też jest temat naszych rozmów. Ostatnio napisał do mnie znajomy: »Mijałem cię na Krakowskim, szliśmy z żoną, chcieliśmy się z wami przywitać, ale tak byliście zagadani, że nie mogliśmy wam przeszkadzać«".

Ona mówiąc o nim, doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej roli w całym tym wielkim przedsięwzięciu. To ona dmuchała mu w skrzydła. 

Jurek zawsze jest na pierwszym miejscu. Jest artystą, lubi się pokazywać. Ja bardziej stoję twardo na ziemi. Ktoś musi to spinać, czasami złapać go za ramię i powiedzieć: zatrzymaj się, przegadajmy to. Nie chciałabym, żeby to źle zabrzmiało, ale wiele osób mówi, że nie byłoby Jurka beze mnie.

Pięknym podsumowaniem ich miłości jest wpis, który Jurek Owsiak zamieścił na Facebooku w 46. rocznicę ślubu z Dzidzią. 

To był deszczowy dzień i wszystkie babki plemienne wyrokowały, że pożycie w łzach i wszystko walnie po roku. (...) Tyle przeszliśmy i razem robimy tyle wspólnie już 46 lat — autostopy, wakacje, szukanie rytmu do życia w rodzinie, potem dzieci. Po drodze 40 lat temu też ślub kościelny i wnuki i Orkiestra — robimy to razem — tak jak razem żyją i pracują miliony Polaków — kobiet i mężczyzn, którzy w różnych związkach, uczciwie i z ogromnym zaangażowaniem tworzą Polskę dobrą, mądrą, biznesową i rozsądną. 

Po tylu latach, które falują jak Morze Bałtyckie, nawet z tą dziewiątą najwyższą falą — żyjemy, kochamy się i wzmacniamy, kiedy trzeba tej drugiej osoby, aby nie podupaść na duchu! Po to są małżeństwa i partnerstwa — dla ciała, ducha i przyjaźni! (...) Przez te 46 lat świat przetoczył się niesamowicie po każdym z nas — miłość, przyjaźń, a także muzyka jest w tym niezmienna i trwała!

Zobacz także:

"Telewizyjne drewno" poderwało pilotkę wojskową. Co wiemy o rodzinie Szymona Hołowni?

Hania jest już ze swoim Antosiem. Niezwykła historia miłości Gucwińskich

Miłość znalazł dzięki bólowi zęba. Władysław Kosiniak-Kamysz, jakiego nie znacie