Czworaczki z Białegostoku wyszły ze szpitala. W domu ktoś już na nie czeka
Malwina, Marcel, Mikołaj i Milan są już w domu! Urodzone 17 października w Białymstoku czworaczki, dzisiejszą noc spędzą z rodzicami i starszą siostrą w rodzinnym domu. Ich mama przyznała, że kiedy dowiedziała się o ciąży mnogiej, płakała kilka dni. Ten poród był jak bitwa.
Przygotowania do powitania na świecie czwórki maluchów wymagały strategicznego podejścia. W Szpitalu Uniwersyteckim w Białymstoku zmieniono grafik tak, aby w momencie zakończenia ciąży w placówce byli obecni wszyscy specjaliści, którzy mogli udzielić ewentualnej pomocy maluszkom i ich mamie. Misja zakończyła się sukcesem.
Rodzice byli przerażeni
Choć dla wielu ciąża mnoga kojarzy się z większym szczęściem, to trzeba pamiętać, że im więcej płodów rozwija się w łonie matki, tym trudniejsza jest to sytuacja . Ciążę zawsze trzeba zakończyć wcześniej, a to rodzi ryzyko powikłań. Dzieci spędzają w bezpiecznej macicy mniej czasu, niż te z ciąż pojedynczych, mają też mniej miejsca do wzrostu i zwyczajnie - coś może się nie udać.
Kiedy pani Urszula Witkowska dowiedziała się, że będzie mamą czworaczków, była przerażona. - Kiedy usłyszałam od mojego położnika, że widzi na USG czwórkę dzieci, byłam przerażona . Kolejne dwa tygodnie przepłakałam - mówiła w czasie rozmowy z mediami kobieta. Przyznała, że długo towarzyszył jej strach.
- Na szczęście mąż szybciej się pozbierał i dodawał mi otuchy. Ciąża przebiegała prawidłowo do 21 tygodnia . Wtedy okazało się, że jest zagrożona. Ostatnie 11 tygodni spędziłam na oddziale patologii ciąży. Szczególnie trudne były pierwsze tygodnie, kiedy bałam się wstać z łóżka, by nie poronić - wspomina.
Poród zaplanowany co do sekundy
Czworaczki przyszły na świat przez cesarskie cięcie w 32 tygodniu ciąży. To 8 tygodni przed terminem, należało więc zadbać o odpowiednią opiekę. Wszystko zostało skrupulatnie zaplanowane. Każdy na porodówce i neonatologii wiedział, za które dziecko odpowiada i co ma robić. To ważne, bo na bloku było mnóstwo ludzi. Pięciu neonatologów, osiem położnych, dwóch anestezjologów, pielęgniarz anestezjologiczny, trzy położne instrumentariuszki. Poród trwał... trzy minuty. Największy Mikołaj ważył 1600 gramów, najmniej ważyła Malwinka – 1400 gramów. W dniu wypisu dzieci podwoiły swoją wagę.
Po 6 tygodniach cała "ekipa" opuściła szpital i wraz z rodzicami udała się do domu w Suwałkach, gdzie czeka na nich 2,5-letnia starsza siostra - Maja. Jak przyznali w czasie konferencji prasowej rodzice, postanowili, że choćby nie wiem, co się działo, pierwszą noc spędzą z dziećmi w domu sami. Pod telefonem czekają gotowe do pomocy babcie. Ta pomoc na pewno się przyda, bo przed rodziną sporo wyzwań.
Witkowscy mieszkają na 3. piętrze bez windy. Ostatnie tygodnie spędzili, reorganizując swoje mieszkanie, tak, aby wszystko było gotowe na przyjęcie maluchów. W czasie ciąży nie zajęli się tym, bo jak przyznają, bali się zapeszyć.
Misja zakończona sukcesem
- Bardzo cieszymy się, że wszystkie dzieci jadą do domu zdrowe. Czworaczki zdarzają się rzadko i taki poród jest dużym wyzwaniem dla położników. Bardzo szczegółowo przygotowaliśmy się do przyjęcia maluszków na świat. Wszystko poszło prawidłowo – mówi dr Elżbieta Kulikowska. To już drugie czworaczki, które przyszły na świat w tym szpitalu.
- Trochę martwi tylko 5-osobowy samochód i mieszkanie na 3 piętrze bez windy. Wiemy, że to nie będzie jedyne wyzwanie . Teraz nasze życie mocno się zmieni. W sypialni zmieściły się dodatkowe cztery łóżeczka. Najważniejsze, że dzieci są piękne i zdrowe, bardzo je kochamy – mówili państwo Witkowscy, rodzice czworaczków.
Dzieci rozwijają się prawidłowo, a swoją wolą walki zaskoczyły nawet lekarzy. Pierwotnie ich wypis był planowany na 12 grudnia, jednak z racji na szybkie przybieranie na wadze i bardzo dobry stan ogólny, do domu mogły wrócić znacznie wcześniej. Teraz co miesiąc będą odwiedzać szpital na rutynowe kontrole. Gratulujemy i życzymy całej rodzinie dużo zdrowia!
Zobacz także:
W Białymstoku urodziły się czworaczki. Wszystkie mają imiona na tę samą literę
Kolejne smutne wieści od Mamy Pięcioraczków. Mały Czaruś ma problemy
Mama pięcioraczków poleca niezawodny sposób na ból krtani. Czym jest "malowanie gardła"?