Do tej restauracji dzieci nie mają wstępu. "Klienci cenią sobie ciszę"
Nie masz 18 lat? Nie wejdziesz. Taka informacja wita klientów w nowo otwartej restauracji w Sydney, a na właściciela spadła lawina krytyki. Szef kuchni jest stanowczy i swojego zdania nie zmienia. Decyzja zapadła po tym, jak zaproszone na otwarcie dziecko uległo wypadkowi.
Pomysł zakazu wstępu z dziećmi nie dotyczy tylko odległych krajów. Takie rzeczy dzieją się także w Polsce. Wielu krytyków widzi w tym przejaw dyskryminacji, mimo iż oficjalnie żadne prawo tego niezabrania. Inni są przekonani, że dorośli powinni mieć dostęp do miejsc, w którym mogą cieszyć się tylko towarzystwem pełnoletnich. A co na to wszystko rodzice?
Żadnych dzieci w restauracji
Właściciel i szef kuchni w restauracji Kin Dining and Bar podjął decyzję, że w jego lokalu mogą pojawiać się tylko pełnoletni goście. Peter Wu, w rozmowie z portalem Delicious wyjaśnia, że na początku takiego pomysłu nie było. Wszystko zmieniło się jednak w wieczór otwarcia, na którym kilkuletni maluch biegał między stolikami, zakłócając spokój gości, a w pewnym momencie dotkliwie uderzył się w głowę.
Peter Wu stwierdził, że w jego eleganckiej restauracji, w której serwuje się nie tylko wykwintne dania, ale także wymyślne drinki, nie ma miejsca na takie wybryki. Jego goście przychodzą tutaj, aby cieszyć się jedzeniem, drogimi alkoholami i kameralną atmosferą. Chcą oderwać się na chwilę od codziennych trosk i żaden biegający maluch nie powinien im tego psuć.
Doszła również kwestia bezpieczeństwa – po kolizji dziecka ze stolikiem właściciel restauracji usłyszał, że jego meble są niebezpieczne dla dzieci. A wystroju swojej nowej perełki nie miał zamiaru zmieniać. Dzieci zaprasza do swojej restauracji tylko w weekendy, w porze lunchu.
Wstęp tylko dla pełnoletnich
Podobno wielu stałych gości Kin Dining and Bar jest zachwyconych i dziękuje właścicielowi, że stworzył miejsce, w którym dorośli mogą nacieszyć się posiłkiem, alkoholem i własnym towarzystwem, bez wysłuchiwania dziecięcych krzyków w tle. Oczywiście mniej zadowoleni są rodzice, którzy widzą w tej decyzji przejaw dyskryminacji. Oni pewnie także chętnie zjedliby posiłek w spokoju, ale problem pojawia się wtedy, gdy nie mają z kim swoich maluchów zostawić.
Najgłośniej jednak protestuje młodzież. Dlaczego wstęp jest dopiero od 18 roku życia? Przecież, teoretycznie, nastolatkowie potrafią się opanować i nie zakłócać spokoju w restauracji. Może warto rozważyć zmianę wieku wstępu z 18, na 16 lat?
Jednak raz podjętej decyzji szef kuchni nie ma zamiaru zmienić. Widzi, że taki format restauracji doskonale się sprawdza. Rodzice z dziećmi nie są jego docelowymi klientami, a brak nastolatków najwyraźniej też nie stanowi żadnego problemu. Lokale, w których dzieci nie są mile widziane, to nie jest tylko wymysł dalekich krajów. Coraz więcej takich miejsc znaleźć można także w Polsce.
Nie przyjazne dla dzieci
Na rodzimym restauracyjnym gruncie niewiele miejsc decyduje się na bezpośredni zakaz wstępu dla dzieci. Najczęściej stosuje się coś odwrotnego, czyli brak zachęty. Miejsca, które chcą być uznawane jako przyjazne dzieciom, głośno o tym mówią. Zaznaczają to w swoim menu, na drzwiach restauracji, lub w mediach społecznościowych. Każdy rodzic potrafi też taką restaurację wytropić po dostępnych krzesełkach do karmienia i kąciku dla dzieci.
Kiedy takich rzeczy w restauracji nie ma, to dla rodziców jasny sygnał – tutaj twoje dziecko nie jest mile widziane. Jednak kilka polskich lokali poszło o krok dalej i wprost zakazało gościom przychodzenia z maluchami. Najlepszym przykładem jest jedna z pizzerii w Poznaniu, gdzie decyzja właściciela odbiła się szerokim echem w lokalnej społeczności.
Restaurator miał dość głośnych i brudzących dzieci w swoim przybytku. Decyzję o zakazie wstępu dla dzieci poniżej 6 lat umotywował zdjęciami z pobojowiska, jakie pozostawiła po sobie jedna z rodzin. Stwierdził, że ma dość czyszczenia tapicerek i wymiany talerzy, dlatego nie życzy sobie dzieci w swoim lokalu. Tak restrykcyjnych restauracji w Polsce jest niewiele, co innego z hotelami.
Hotel tylko dla dorosłych
Hotele nie mają już żadnych oporów w określaniu się mianem miejsc tylko dla dorosłych. To ogólnoświatowy trend, który coraz lepiej odnajduje się także w Polsce. Takie miejsca noszą miano "child-free zone" (strefa wolna od dzieci), a pierwszym rodzimym hotelem z tym oznaczeniem został Manor Hause SPA w Pałacu Odrowążów. Na początku na właściciela luksusowego obiektu spadła fala krytyki, jednak szybko przekonał się, że lepszej decyzji podjąć nie mógł.
Polacy szturmują hotele wolne od dzieci, a najczęstszymi gośćmi nie są tylko single, ale także rodzice, którzy pragną wyrwać się z domu bez dzieci na kilka dni. Nadal podnoszona jest kwestia, że takie zakazy to jawna dyskryminacja, ale z drugiej strony wiadomo, że żadne przepisy prawa nie zabraniają właścicielom decydować o tym, kto może wejść do ich przybytku.
Zobacz także:
Przestałam tam chodzić, bo nie mogłam na to patrzeć. Matki z placów zabaw są dziwne
27 lat temu uciekła od ojca alkoholika. Teraz musi płacić na jego utrzymanie
Czy można zapisać dziecko do takiej szkoły, jaka nam się podoba?
Polub PortalParentingowy.pl na Facebooku i bądź z nami na bieżąco