Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Dziecko 0-2 > Głogów. Sąsiedzi uratowali dziecko z rąk kata. To, co mu robił, nie mieści się w głowie
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 08.05.2024 08:57

Głogów. Sąsiedzi uratowali dziecko z rąk kata. To, co mu robił, nie mieści się w głowie

karetka, rączka dziecka
Fot. Portal Parentingowy/Pixabay

Do głogowskiego szpitala (woj. dolnośląskie) trafił 5-miesięczny chłopczyk. Niemowlę ma uraz głowy. Pod opiekę medyków trafiła także jego mama. Z relacji sąsiadów jawi się obraz strasznej, trwającej miesiącami tragedii. 

Najgorsza w tym wszystkim jest jednak bezsilność służb, które okoliczni mieszkańcy alarmowali od dawna, że w tej rodzinie dzieje się coś złego. Teraz ze łzami w oczach mówią: Cud, że nie doszło do większej tragedii. Czy to koniec piekła tego maleństwa?

Sąsiedzi uratowali dziecko

To nie był pierwszy raz, kiedy sąsiedzi wzywali służby do mieszkania przy ul. Neptuna w Głogowie. Mimo że wcześniej funkcjonariusze rozkładali ręce, ludzie się nie poddali, wiedzieli, że za zamkniętymi drzwiami dzieje się coś złego. Nie stracili wiary, że w końcu ktoś ich wysłucha. I całe szczęście, prawdopodobnie dzięki ich determinacji udało się uniknąć większej tragedii.

6 maja po południu dyżurny głogowskiej policji po raz kolejny odebrał wezwanie pod ten sam adres. Tym razem policjanci nie odpuścili, mimo że nikt ich nie wpuścił, zdecydowali się wyważyć drzwi. Widok, który ukazał się ich oczom, był przerażający. Nikt już nie miał wątpliwości, to sąsiedzi uratowali to dziecko i jego matkę.

izba przyjęć
Fot. Portal Parentingowy

5-miesięczne niemowlę z urazem głowy

"Karetka zabrała pięciomiesięczne dziecko. Niemowlę zostało pobite przez swojego ojca. Do szpitala trafiła też matka chłopca. I nie była to pierwsza taka sytuacja w tym domu" - mówili w rozmowie z lokalnymi mediami sąsiedzi, dzięki którym ta interwencja doszła do skutku. Nie poddali się, choć wielokrotnie wcześniej ich zgłoszenia nie przynosiły efektu. 

Przemoc, krzyki, a nawet wątek związany z narkotykami, to co relacjonowali sąsiedzi, mrozi krew w żyłach. Młody mężczyzna nie tylko bił dziecko i jego matkę, ale także zabierał dziecku butelkę z mlekiem. Maluszek nie raz płakał z głodu. "Trzymałam na rękach to dziecko i widziałam, że miało siniaki i zadrapania na główce" - wspominała jedna z sąsiadek, która była obecna przy ostatniej interwencji.

Sąsiedzi mają żal do służb - tego można było uniknąć

Mieszkańcy bloku przy ul. Neptuna nie mają wątpliwości: cierpienie maluszka nie musiało trwać tak długo, może nawet tego urazu głowy dałoby się uniknąć. Rzucają śmiałe oskarżenia w kierunku służb. 

Policja tu już była wcześniej dziesięć razy, z MOPS-em. Nic nie zrobili. Nie chcieli wejść do środka, chociaż było zagrożenie dla zdrowia i życia dziecka. A dzisiaj dziecko wylądowało w szpitalu - mówią.

To zagrożenie życia i zdrowie było realne. Słyszeli, że za drzwiami dzieje się coś złego, a jednak nikt nie chciał ich słuchać. Czemu wcześniej nie dokonano siłowego wejścia do mieszkania - nie wiadomo. Wiadomo tylko, że znęcający się nad dzieckiem i partnerką mężczyzna odmawiał wpuszczenie służb do środka, więc te odchodziły z kwitkiem. A tragedia trwała.

Trzy dni temu była tu karetka, sąsiadka wezwała. Dziecko płakało przez pół dnia - mówiła jedna z sąsiadek w rozmowie z portalem myglogow.pl. 

Dziecko z urazem głowy trafiło do szpitala

- Na SOR-ze stwierdzono podejrzenie urazu głowy. (chłopiec - przyp.red.) Został przyjęty na pododdział chirurgii dziecięcej celem wykonania dodatkowych badań i obserwacji. Na chwilę obecną dyżurny lekarz chirurgii określa stan dziecka jako stabilny – mówiła Ewa Todorov, rzeczniczka szpitala w Głogowie. 

Policja nie udziela informacji o toczącym się postępowaniu. Wiadomo tylko, że zarówno 5-miesięczny chłopiec, jak i jego mama wymagali pomocy. 

Dzwoniłam do MOPS-u, zgłaszałam, a oni twierdzili, że nic nie mogą zrobić, że nie mogą wejść do domu, bo on ich nie chce wpuścić. A to jest nieprawda, skoro jest zagrożenie zdrowia i życia dziecka, to powinni już dawno tam wejść - mówili sąsiedzi. 

Dobrze, że nie przestali dzwonić, bo inaczej moglibyśmy dziś mówić o znacznie gorszej tragedii. Ci mieszkańcy Głogowa są prawdziwymi bohaterami, którzy nie pozostali głusi na tragedię, która działa się w tej rodzinie od dawna. 

Zobacz także:

Trojaczki z Tarnowa szukają rodziny. Babcia już nie daje rady się nimi opiekować

Ten lekarz ostatnio widział odrę 30 lat temu. Teraz jest przerażony

Dlaczego dziecko budzi się z płaczem? O tym większość rodziców zapomina