Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Zdrowie i pielęgnacja dziecka > One nigdy nie namawiają na kolejny kęs. Weź przykład z tych mam
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 14.02.2024 11:25

One nigdy nie namawiają na kolejny kęs. Weź przykład z tych mam

japońskie dzieci są najzdrowsze na świecie
Fot. Freepik

Zastanawialiście się kiedyś, gdzie żyją najzdrowsze dzieci na świecie? Odpowiedź nie powinna nikogo zaskoczyć - to mali Japończycy. W kraju kwitnącej wiśni problem otyłości, a nawet nadwagi wśród najmłodszych jest marginalny. A jeśli dodamy do tego, że mali Japończycy nie urządzają scen rodzicom, są samodzielni i niezwykle pracowici, to pytanie: Jak oni to robią?! - samo ciśnie się na usta.

Japońska kultura jest mocno odmienna od europejskiej, nie znaczy to jednak, że nie możemy skorzystać z kilku prostych zasad, którymi kierują się tamtejsze mamy. Bo efekt, szczególnie ten zdrowotny, jest jak najbardziej pożądany. Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, a to nie tylko problem estetyczny, ale realne ryzyko, bo otyłość jest chorobą, która skraca życie. Tak - jeśli nic nie zrobimy, nasze dzieci będą pierwszym pokoleniem, które będzie żyć krócej, niż ich rodzice i dziadkowie. 

Ogromny wybór jedzenia

Japońskie dzieci jedzą ponad 100 różnych produktów w tygodniu, podczas gdy w Europie średnia to 45. Jak to możliwe? Japońskie mamy stawiają na wielką różnorodność. Dieta tych rodzin złożona jest przede wszystkim z produktów roślinnych. Mowa tu nie tylko o marchewce, ale o całym bogactwie. Mali Japończycy zajadają się glonami, roślinami strączkowymi, kapustnymi, jedzą też mnóstwo świeżych warzyw: ogórków, papryki. Do tego pełen przegląd owoców, od jabłek, przez ananasy i awokado, aż po te sezonowe. 

W japońskich domach nikt nie ładuje dzieciom wielkich porcji i nie zmusza ich do jedzenia do pustego talerza. Obowiązuje zasada spokojnego spożywania posiłku i najadania się w 80 proc. Od stołu odchodzi się, kiedy brzuch jest już spokojny, ale jeszcze coś by się skubnęło. Żeby uniknąć sytuacji, że całe danie jest odrzucone przez jeden składnik, którego dziecko nie lubi, zamiast na dużym talerzu, posiłki serwuje się na małych miseczkach. 

Jedzą niewiele na raz, ale dość często i regularnie. To pomaga uniknąć spadków cukru i wyrzutów insuliny, a także kortyzolu. Wpływa to bardzo dobrze na wewnętrzny spokój. To właśnie dieta przyczynia się do spokojnej natury tamtejszych maluchów. 

Kopia – Marta L (40).png
Fot. Feeepik

Żadnych przymusów przy stole

Naomi Moriyama, autorka książki "Zdrowy jak japońskie dziecko" zauważa, że w tamtejszych domach serwuje się każdemu przy stole kilka małych miseczek, na nich podaje się np. zupę miso, glony, warzywa, ryż - wszystko oddzielnie. Każda osoba, która siedzi przy stole, sama decyduje co i w jakiej ilości zje. Widzicie pewną styczną z BLW?  Tu żadna babcia nie prowadzi terroru spożywczego, ale nie ma też dojadania pomiędzy posiłkami - Japończycy są bardzo zdyscyplinowani.

Ale wracając do warzyw - te serwuje się w wersji chrupiącej, nawet jeśli poddawane są obróbce termicznej, nie uświadczycie tam mamałygi. Tu kluczowe jest jedzenie pałeczkami - nie da się chwycić rozgotowanej na paćkę marchewki - palcami też łatwiej jeść tę jędrną. Zwykle do dań jest serwowana niewielka ilość ryby lub tofu jako źródło białka, rzadziej jest to mięso. Nie smaży się jednak tych produktów w panierce, a piecze lub gotuje na parze z dodatkiem ziół zamiast soli. Japończycy soli i cukru na co dzień prawie nie uznają. 

Słodycze? Proszę bardzo - jedz na zdrowie

Wbrew obiegowej opinii Japończycy jedzą słodycze regularnie, jednak nigdy nie trzymają zapasów w domu. W zależności od rodziny raz lub dwa razy w tygodniu wychodzą na lody, czy ciastka. Koniec - żadnych batoników po obiedzie. Na deser oferują dzieciom świeże owoce, które w pełni zaspokajają ich apetyt na cukier. A ten jak wiadomo, zaburza uczucie sytości. 

Japończycy nie stosują zakazów, w imię zasady, że zakazany owoc najlepiej smakuje, oni pozwalają dzieciom jeść wszystko, ale wtedy, gdy jest na to czas. Do szkoły nie przygotowują nudnych kanapek, tylko wręcz legendarne bento, czyli pudełka pełne kolorowych smacznych rzeczy. W tamtejszych domach zwykle jest specjalna szuflada z wielorazowymi papilotkami i wykałaczkami, którymi urozmaica się pudełka z drugim śniadaniem.

Spontaniczny ruch to droga do zdrowia

Nawet jeśli zapisują dzieci na dodatkowe zajęcia ruchowe, to Japończycy są mistrzami spontanicznej aktywności. Gdzie mogą - idą pieszo, chętnie przemieszczają się też na rowerach czy hulajnogach. Minimum godzina spontanicznego ruchu o umiarkowanej aktywności pozwala im bez trudu zrobić legendarne 10 tys. kroków dziennie. Ciało jeszcze długo po zakończonym wysiłku ma przyspieszony metabolizm, więc ważniejsze od ciągłego i mocnego wysiłku jest... niezaleganie na kanapie.

Już małe dzieci w Japonii chodzą pieszo do szkoły, nad ich bezpieczeństwem na tej trasie czuwają wszyscy dorośli, choć nierzadko są to mieszkający w pobliżu seniorzy, którzy "zerkną" na dziecko na ochotnika. Te dzieci od najmłodszych lat są przyzwyczajone do tego, że samochód jest ostatnim środkiem transportu, po który się sięga. Najpierw nogi, dwa kółka, transport zbiorowy (na przystanek czy stację trzeba dojść), a dopiero w ostateczności auto.

Polskie dziecko wychowane po japońsku

Zanim powiecie, że w Polsce żadne dzieci nie będą jeść wodorostów, od razu chcemy jasno powiedzieć, że wcale nie o to chodzi. Kiedyś w każdym domu na obiad była zupa. Warto wrócić do tej tradycji, bo to stosunkowo łatwy sposób na zwiększenie ilości warzyw w diecie malucha, ale i starszego dziecka. Już do śniadania, oprócz tostów (niekoniecznie z kremem czekoladowym), zaserwuj pokrojone w kawałki owoce i warzywa - takie kąski na raz. Koniecznie sięgajcie po lokalne produkty sezonowe!

Zmniejsz porcje. Zamiast pchać w dziecko schabowego większego od jego głowy, zaserwuj kaszę, ryż, albo pieczone ziemniaki z duszonymi lub pieczonymi warzywami, do tego MAŁY kawałek ryby czy kurczaka. Kiedy mówi, że jest najedzone - nie zmuszaj do kolejnego kęsa. Przecież za 2-3 godziny można podać owoce i warzywa, a do tego jogurt naturalny. 

Nie kupuj i nie magazynuj słodyczy, zamiast tego wybierzcie się raz w tygodniu na fajne ciastko do cukierni, przy okazji spędzicie razem czas. Ale uwaga - idźcie tam pieszo. Jeśli macie blisko do szkoły czy sklepu, wybierajcie się tam spacerkiem, jeśli macie trochę dalej wysiądźcie z autobusu czy tramwaju przystanek lub dwa wcześniej. Przy okazji przed wysiłkiem umysłowym dotlenicie głowy. Same plusy!

Zobacz także:

Lawina zakażeń w Europie. Pół miliona polskich dzieci zagrożonych

Na odporność i na infekcje. Gdy maluch choruje, warto mieć ją pod ręką

Wycierają noski, kroją kotlecik. Współcześni rodzice wychowują życiowe niedorajdy