Pokazała, co jej córka dostała do jedzenia w szpitalu. To chyba jakiś żart
Jeśli jesteśmy tym, co jemy, to lepiej nie żywić się w większości szpitali w naszym kraju. Nie jest dla nikogo niespodzianką, że wyżywienie w placówce medycznej ma zaspokoić jedynie podstawowe potrzeby. Większość rodziców, kiedy ich dziecko trafia na oddział, zwyczajnie bierze z domu jedzenie, żeby maluch miał się czym posilić.
Papierowe naklejki na chlebie, zawiesiste i pozbawione smaku sosy, parówki, których nikt nie ma ochoty spróbować, to niestety standard. Na facebookowej grupie "Jedzenie w szpitalach" pojawił się kilka dni temu post, na którym mama 8-letniej pacjentki pokazała kolację swojej córki. Zdjęcie wywołało niemałą dyskusję.
Kolacja dla chorego dziecka w szpitalu
Autorka zdjęcia, jak wynika z posta, przebywała z 8-letnią córką na oddziale chirurgii ogólnej w szpitalu dziecięcym przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie. To jeden z dwóch stricte dziecięcych szpitali w stolicy. Córka kobiety jest na diecie wegetariańskiej. Autorka nie wyjaśnia przyczyny, ale pokazuje, że na kolację jej dziecko otrzymało biały chleb, na zdjęciu widać trzy kromki, kawałek masła i kleks hummusu klasycznego.
To, co uderza, to brak warzyw. Zdecydowanie posiłek prezentowałby się lepiej i był znacznie zdrowszy, gdyby dziewczynce zaserwowano, choć ćwiartkę pomidora, czy kilka słupków papryki. Na te warzywa jest teraz sezon i nie są one szczególnie drogie.
Staramy się dawać warzywa!
Jedna z komentujących, pani Agnieszka, pisze: "Warzywo jest dawane do kolacji i śniadania zawsze" - sugerując w dalszej dyskusji, że pracuje w szpitalu "To nie nasza wina, że kucharki nie dodają" - czytamy.
Z relacji mamy małej pacjentki wynika, ze tego dnia, gdy jej córka dostała hummus, dzieci jedzące mięso dostały parówkę i kleks keczupu. Trudno więc tu mówić o zalecanych 5 porcjach warzyw i owoców, które powinien spożywać każdy z nas.
Dieta w szpitalu - jest źle
Przeglądając wspomnianą grupę, można zauważyć, że choć sytuacja w wielu szpitalach się poprawia, to niestety w wielu placówkach, wciąż trudno tu mówić o dobrze zbilansowanej diecie. Niezależnie od tego, czy mówimy o szpitalach pediatrycznych, położniczych czy innych.
Na talerzach pacjentów wciąż królują białe pieczywo, przetworzona żywność, niskiej jakości wędliny, ziemniaki i zawiesiste sosy. Wynika to niestety z niskich stawek żywieniowych, jakie są naliczane w szpitalach. Jak czytamy na stronie nik.gov.pl wysokość stawki żywieniowej na pacjenta ustala kierownik podmiotu leczniczego.
Tyle że z pustego w próżne, to i Salomon nie naleje. Wiele podmiotów medycznych mierzy się z ogromnymi problemami finansowymi i to czuć w jakości produktów serwowanych pacjentów. W Polsce rozbieżność w stawkach żywieniowych jest ogromna od 6 do 60 zł. A mówimy o 3 posiłkach.
Dlaczego dziecko nie je mięsa?!
Część komentujących oburzyło się na autorkę posta, że decyduje za tak małe dziecko, że nie będzie ono jadło mięsa. Nikt jednak nie zapytał o powody takiej decyzji. Czasem są to względy zdrowotne, innym razem - ideologiczne, a czasem, nawet małe dziecko odmawia jedzenia mięsa. Jeśli dieta jest odpowiednio zbilansowana - da się żyć bez mięsa.
Lepsza porcja warzyw, niż byle jakie parówki. Problem w tym, że o te warzywa w szpitalach zwykle bardzo ciężkie. Nawet jeśli dziecko po operacji nie może jeść surowej marchewki, czy papryki, zawsze lepiej byłoby podać brokuł czy marchewkę gotowaną na parze, niż nic.
Zobacz także:
Groźna moda wśród rodziców. Takie mleko wcale nie jest dobre dla dzieci
Koniec z energetykami w szkołach. Prezydent podpisał nowelizację ustawy