Polka z Wielkiej Brytanii opowiada, co jej dziecko je w szkole. Twoje może tylko pozazdrościć
Co kraj to obyczaj. Klasyka szkolnej stołówki w Polsce to kluski leniwe i kotlety schabowe, a w Wielkiej Brytanii – smażona ryba z frytkami. Cóż, można by się przyczepić do każdego z tych dań, ale prawda jest taka, że dzieciom trzeba podać coś, co zjedzą.
Na temat brytyjskich szkolnych stołówek w sieci krąży sporo informacji, często niepochlebnych, ale czy to jest prawda i tylko sama prawda? O tym, jak wygląda szkolne jedzenie w Anglii, opowiada nam mieszkająca tam Polka, dziennikarka i podróżniczka. Przyznam, że sama chciałabym jeść tak różnorodnie.
Temat rzeka czyli szkolna stołówka
Często narzekamy na szkolne stołówki. Twierdzimy, że jedzenie jest monotonne, niedoprawione, niezdrowe i niesmaczne. Ale spróbujmy spojrzeć na to z innej strony – dzieci, którym wszystko smakuje, po prostu nic na ten temat nie mówią! Podobnie jest przecież w przypadku opinii o lekarzach lub hotelach – gdy ktoś jest zadowolony, nic nie pisze, nie chce mu się.
Szkolne stołówki w Polsce są lepsze lub gorsze, bo i szkoły, same w sobie, bywają lepiej lub gorzej dofinansowane. Tak więc – różnie bywa i to nie tylko w naszym kraju. Z drugiej strony, rodzice chcieliby, by dzieci jadły smacznie i zdrowo, ale cieszą się, jeśli ich pociechy zjedzą w ogóle cokolwiek.
W tym cyklu przyjrzymy się szkolnym stołówkom z różnych stron świata. Przekonamy się, w jakim kraju dzieci jedzą najzdrowiej, a w jakim najsmaczniej. Dowiemy się, gdzie to jedzenie jest rzeczywiście bardzo skromne, a gdzie – co najmniej dziwne (jak dla nas).
Nie tylko fish&chips i pizza
O tym, co je w szkole jej syn, zapytałam Magdalenę Pinkwart, podróżniczkę i dziennikarkę: – Podczas obiadu dzieci mogą wybierać pomiędzy daniami na zimno: kanapkami, np. z serem i szynką lub pastą z tuńczyka a daniami ciepłymi. Codziennie do wyboru są dwa dania, codziennie jest serwowane coś innego, a jadłospis powtarza się co tydzień – mówi redaktor naczelna Read&Fly Magazine.
Fot. Pixabay/ Fish&chips
Wili chodzi do szkoły katolickiej, więc w piątki zawsze jest dzień bezmięsny – serwują fish&chips lub pizzę margheritę do wyboru. W pozostałe dni tygodnia podawane są zarówno dania tradycyjnej kuchni brytyjskiej, jak roast dinner, czyli pieczeń z ciemnym sosem z mashed potatoes (puree ziemniaczane) i groszkiem, jak i potrawy zaadaptowane przez kuchnię brytyjską z czasów kolonialnych – na przykład indyjskie curry.
Fot. Pexels/ ryż curry
W tej brytyjskiej szkole dzieci dostają nie tylko obiad, ale również przekąski na drugie śniadanie, takie jak owoce, soki owocowe, lub mleko. – W bidonie może być tylko woda, jest zakaz przynoszenia soków czy napojów gazowanych – mówi Magdalena.
– W high schools najczęściej działa taki system, że stołówka jest jak bufet i można wybrać, co się chce z kilku dostępnych dań. Dzieci mają specjalną przedpłaconą kartę i "nabijają" na nią to, co chcą z bufetu. Rodzic ma podgląd na to, co dziecko bierze i w zależności ile wyda na jedzenie, co tydzień uzupełniają fundusze na karcie.
Bogate menu to jest coś, czego w Polsce nie ma na pewno
W tej szkole, do której chodzi Wili, w menu są dania brytyjskie, meksykańskie, hinduskie, oczywiście fish&chips, ale też curry z ryżem, spaghetti bolognese, nuggetsy z kurczaka, pizza, burritos, na zimno tortille z nadzieniem i kanapki. Generalnie, dzieciaki, jeśli nie są wybiórcze pokarmowo, to lubią szkolne jedzenie. W sumie, kto by nie lubił! – podsumowuje Magdalena.
Fot. Pexels/Burrito
Trudno w to uwierzyć? Prawda, że to brytyjskie menu brzmi po prostu fantastycznie? Jest niezwykle zróżnicowane, a ta kwestia, jeśli chodzi o odżywianie dzieci, jest naprawdę istotna. Dzieci mają niestety tendencję do tego, by wybrać sobie kilka potraw i w kółko jeść to samo, a to nie jest zdrowe ani dla ciała (niedobory), ani dla psychiki (lęk przed nowymi potrawami).
Fot. Schutterstock/Roast dinner
A czy to, co oferują angielskie szkoły, jest zdrowe? To już inna kwestia. Z wypowiedzi naszej rozmówczyni wynika, że w menu znajduje się sporo dań smażonych, mocno przyprawionych i ciężkich, choć z pewnością wiele zależy na pewno od tego, jak ułoży się jadłospis na dany dzień. Zauważmy, że brytyjskie dzieci dostają też dużo warzyw i owoców, mleko, mięso, a więc wszystko to, co jest im potrzebne.
Umiejętność wybierania to wielka rzecz
Dzieci należy odżywiać zdrowo i różnorodnie, a ta ostatnia cecha niewątpliwie pasuje do brytyjskiego szkolnego menu. Młody organizm powinien mieć szeroki dostęp do składników odżywczych, by mógł się prawidłowo rozwijać. Zdrowemu dziecku, które ogólnie je wszystko, w tym warzywa i owoce, i które dobrze się nawadnia, z pewnością nie zaszkodzi, jeśli któregoś dnia zje trochę smażonego, a innego – nieco za dużo węglowodanów.
Wnioski? Polskie stołówki mogłyby wzorować się na brytyjskich. W większości naszych szkół jest jeden obiad dziennie i koniec. Jeśli komuś nic nie przypadnie do gustu – nic nie zje. W polskich stołówkach, czy to w szkołach, czy przedszkolach, jest tak, że dziecku kładzie się pod nos talerz i każe jeść. Nie daje się w ogóle wyboru. Nie uczy się go, jak wybierać.
To, co bardzo spodobało mi się w tej brytyjskiej szkole, to to, że tam dziecko ogląda jedzenie i szuka czegoś, co go zachęci, co lubi, co mu się spodoba, co woli od czegoś innego. A w tak szerokim menu zawsze coś znajdzie – i na pewno nie będzie chodzić głodne.
Czytaj także:
Kujawskie przedszkole miało głodzić dzieci. Ta historia ma drugie dno
Darmowe obiady w szkole tylko do końca roku? Szykują się zmiany
Na śniadanko, podwieczorek i spacerek. Najlepsze placuszki brokułowe dla niejadka [PRZEPIS]