Są takie słodycze z dzieciństwa, których smak pamiętamy do dzisiaj, ale nie możemy już się nimi cieszyć, bo dawno znikły ze sklepowych półek. Dla wszystkich dorastających w latach 90. mamy świetną wiadomość. Po dwóch dekadach nieobecności do sklepów wraca kultowa rolada lodowa Viennetta!W latach 90. nie było bardziej wystawnego deseru niż lodowa rolada. W moim domu taki rarytas pojawiał się tylko na specjalne okazje. A spośród wszystkich lodów, to właśnie Viennetta wyróżniała się tym niezapomnianym smakiem. Teraz możemy sobie urządzić małą podróż w czasie i to za całkiem przystępną cenę.
Bocianie gniazdo na polskiej wsi było zawsze odczytywane jako dobry znak. Mówiono różnie, albo, że bocian zagnieździł się w obejściu, bo ludzie dobrzy, albo, że gospodarze będą mieć szczęście, bo boćki go wybrały. Bocianie gniazda na dachu to rzadkość, najczęściej ptaki wybierają specjalne platformy.Dlaczego bociany gniazdują przy ludzkich siedliskach i co nimi kieruje, kiedy wybierają takie, a nie inne okolice? Przez wielki te ptaki obrosły w legendy, nie wszystkie prawdziwe. Dziś rozprawiamy się z tym, co fałszywe o bocianim żywocie.
O łusce karpia słyszał chyba każdy, ale nie tylko ta wigilijna pamiątka ma chronić przed brakiem pieniędzy. Według starych lubelskich wierzeń w portfelu warto nosić trzy przedmioty pochodzące z natury. Wszystkie można znaleźć na zwykłym spacerze. Czy to działa? Babcia mówi, że tak. A spróbować na pewno nie zaszkodzi.Każdy rejon ma swoje unikalne przesądy i wierzenia, które powoli odchodzą w zapomnienie. Na szczęście żyją jeszcze ludzie, którzy pielęgnują dawne tradycje. Od jednej ze staruszek mieszkających na Lubelszczyźnie można się dowiedzieć, co trzeba nosić w portfelu, aby nigdy nie zabrakło w nim pieniędzy.
Już za chwilę będziemy obchodzić Święto Pracy. W Polsce data 1 maja kojarzy się z kolorowymi pochodami, jakie kroczyły ulicami miast w czasach PRL. Ale to święto wcale nie jest wymysłem władzy ludowej. Jego historia jest dużo dłuższa i znacznie bardziej dramatyczna.Święto Pracy bierze początek w historii Stanów Zjednoczonych. 1 maja świętuje większość krajów na świecie, podczas gdy w USA obchody święta przeniesiono na początek września. Trudno się dziwić. Amerykanom data 1 maja nie kojarzy się dobrze.
Chrzest to pierwsza ważna uroczystość w życiu dziecka. Dla całej rodziny jest to niezwykle podniosła chwila, którą poprzedza kilka tygodni intensywnych przygotowań.Ceremonia w kościele, przyjęcie, goście, dekoracje i oczywiście zakup ubranka dla maluszka. Z wszystkimi tymi elementami wiążą się różne zwyczaje. Nawet to, jak dziecko ma być ubrane i kto ubiera dziecko na chrzest, jest określone przez tradycję.
W wielu regionach Polski jest tradycja dotycząca pierwszych urodzin dziecka. Polega ona na tym, że przed maluchem kładzie się kilka przedmiotów. To, co wybierze, ma być symbolem tego, co czeka go w przyszłości.Pierwsze urodziny są bardzo ważnym wydarzeniem. Są swojego rodzaju rytuałem przejścia. Dziecko przestaje już być niemowlęciem. Do tej pory czcimy je najczęściej z wielką pompą.
Opłatek to wyjątkowy rodzaj wypieku. Dzielimy się nim podczas składania wigilijnych życzeń. To on jest symbolicznym ciałem Chrystusa, który przyjmują katolicy w czasie mszy świętej.Mało kto wie, w jaki sposób powstaje opłatek i kto zajmuje się jego produkcją. Aż zaskakujące, jak prosty jest jego skład.
Niektóre zwyczaje są z nami od tak dawna, że nawet nie zastanawiamy się nad tym, skąd właściwie się wzięły. Podobnie jest z powitaniem państwa młodych na weselu. Ten obrazek zna każdy — matki młodej pary witają ich w progu sali weselnej z chlebem, solą i dwoma kieliszkami. O co tutaj tak naprawdę chodzi?Na ślubnym bochnie chleba bardzo często zaznaczony jest znak krzyża. Ale tradycja witania chlebem pojawiła się na polskich ziemiach na długo przed chrześcijaństwem, a nawiązanie do Ciała Chrystusa po prostu z czasem do niej przylgnęło. A dwa kieliszki – jeden z wodą a drugi z czymś mocniejszym, chociaż pojawiają się tuż obok powitalnego chleba, to zupełnie inna historia.
Kiedy tylko pojawia się dziecko, pojawia się miłość. A wraz z nią nieustanny lęk. Czy będzie zdrowe? Czy nic mu nie dolega? Dlaczego tak płacze? Skąd ta krostka na policzku?Mamy zamartwiają się od wieków. My możemy wykonać szybki telefon do znajomego lekarza albo nawet posłużyć się "Doktorem Google". Nasze babcie i prababcie nie miały takiej możliwości. Dbały o swoje dzieci nieco inaczej.
Kolorowe palmy złożone z bazi, farbowanych trawek i liści bukszpanu przygotowujemy na Niedzielę Palmową. To tego dnia zanosi się je do Kościoła, by ksiądz je poświęcił.Potem zdobią wielkanocny stół, obok pisanek, żonkili i stroików z kurczaczkami. Jednak święta kiedyś się kończą. Według tradycji palma powinna z nami pozostać przez cały rok.
W tradycyjnym koszyczku wielkanocnym oprócz pokarmów nie może zabraknąć także zielonych gałązek. To nie tylko wiosenna dekoracja, ale także ważny świąteczny symbol. Najczęściej do święconki trafia bukszpan, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę, że ta roślina może być niebezpieczna. Bukszpan jest zawsze zielony, dlatego jako symbol nieśmiertelności idealnie wpisuje się w znaczenie wszystkich elementów święconki. Niestety bukszpan jest trujący. Najbardziej narażone na zatrucie są małe dzieci, które mogą spróbować włożyć go do buzi. Zamiast bukszpanu można wykorzystać inną, równie symboliczną roślinę, którą można hodować nawet na domowym parapecie. Istnieją też inne możliwości.
Chleb, jajka, kiełbasa, sól i chrzan. A oprócz dorodna babka, piękna serwetka i kilka gałązek bukszpanu. To podstawowe wyposażenie tradycyjnego wielkanocnego koszyczka. Ale wielu z nas dorzuca do święconki także inne smakołyki. Na przykład czekoladowe króliczki. Okazuje się, że to duży błąd.Święcenie pokarmów w Wielką Sobotę to jedna z najpiękniejszych polskich tradycji, chociaż jej historia nie jest tak długa, jak chociażby malowanie pisanek. Wydaje nam się, że doskonale wiemy, co powinno znaleźć się w koszyczku wielkanocnym. A jednak większość Polaków nie ma pojęcia, że istnieje lista przedmiotów, których do święconki wkładać nie można.
Wielki Tydzień w dawnej polskiej wsi obfitował w niesamowite, prawie magiczne obrzędy. W Wielki Czwartek palono kukłę Judasza, a w Wielki Piątek wchodzono do wody, która miała tego dnia wielką moc. Z hukiem żegnano się z wielkopostnymi potrawami – żurem i śledziem. Nie brakowało też sposobów na to, aby w Wielkim Tygodniu zwiększyć swoje szanse na zamążpójście.Polska tradycja jest pełna obrzędów, których próżno szukać gdziekolwiek indziej. Wielki Tydzień był kiedyś wyjątkowym czasem w roku. Wierzono, że w Wielki Czwartek ziemię nawiedzają duchy przodków, którym trzeba zostawić płonące krzyże jako drogowskazy. W Wielki Piątek przeżywano prawdziwą żałobę, zatrzymując zegary i zasłaniając lustra, a w Wielką Sobotę święcono ogromne kosze jedzenia.
Czasem narzekamy, że w polskiej szkole dzieciom nie wolno tego, czy tamtego. Szkoda, że nie wiemy, jakie zasady obowiązują uczniów w innych krajach. Szybko byśmy zaczęli uważać, że u nas to jednak jest "luz”.W Japonii szkoły są bardzo rygorystyczne. Uczniowie muszą nosić nie tylko mundurki, ale także krótko obcięte włosy. W dodatku sami sprzątają swoją klasę, a nawet toalety. Oburzające? Nie dla każdego. W tamtej kulturze to rzecz najbardziej naturalna pod słońcem.
Gdy na świat przychodzi dziecko, jednym z podstawowych pytań, jakie zadają na jego temat nasze babcie, jest: "Kiedy chrzest?” Gdy rodzice zwlekają, a czas płynie, starsze pokolenie zaczyna się bardzo niepokoić. Dawniej wierzono np., że nieochrzczonego dziecka nie można kłaść w kołysce, ponieważ nie jest jeszcze w pełni człowiekiem. Ten powód dziś może co najwyżej wywołać uśmiech pobłażliwości. Jednak wielu rodziców podejmuje decyzję o chrzcie dziecka wcale nie z pobudek religijnych.
Topienie Marzanny to zwyczaj stary jak świat i w niektórych rejonach wciąż praktykowany. Nawet przedszkolaki wybierają się w pierwszy dzień wiosny, aby wrzucić do wody, zrobioną wcześniej wspólnie kobiecą postać. Marzanna brzmi całkiem miło i niewinnie, co innego Mora, albo – co gorsza – Śmiercicha…Tymczasem wszystkie te nazwy oznaczają to samo – pradawną słowiańską boginię zimy i śmierci, której kukłę nasi przodkowie spalali i topili, aby przywołać wiosnę. Zwyczaj był nieco makabryczny, jak wiele innych słowiańskich obrzędów. Próbowano go także w Polsce zakazać, ale jak widać, spełzło to na niczym. Kim była Marzanna i czemu w pierwszy dzień wiosny musi tak dramatycznie zakończyć swój żywot?