Tu dzieci nie chodzą do żłobka, bo państwo ich nie zakłada. Zgadniecie, co to za kraj?
Instytucja żłobka w tym kraju nie istnieje. Dzieci są przyjmowane do przedszkoli jeszcze przed ukończeniem roku, a placówki są publiczne i prywatne, ale nigdy darmowe. A kiedy chętnych jest więcej niż miejsc, jako pierwsze przyjmowane są dzieci, których język ojczysty, jest inny niż obowiązujący.
Edukacja w tym kraju kompletnie różni się od systemu obowiązującego w Polsce. Zaczyna się już od przedszkoli. Większość dzieci chodzi do placówek w najbliższym sąsiedztwie swojego domu, a mimo surowego klimatu nawet maluszki codziennie wychodzą na dwór. Czy wiesz, jaki to kraj?
Klimat surowy, ale nie w szkole
To wyspa w 11 proc. pokryta lodowcami, o jedną trzecią większa od Irlandii czy Szkocji. Tutaj każdy ma równy dostęp do edukacji. Nie liczy się płeć, miejsce zamieszkania, niepełnosprawności czy pieniądze. Większość szkół jest publiczna i zapewnia wysoką jakość, a nauka w szkole średniej i na wyższej uczelni jest bezpłatna dla wszystkich. Ten kraj to Islandia.
Cały islandzki system nauczania opiera się na tolerancji, wartościach chrześcijańskich i demokratycznych. A dzieli się na 4 etapy:
- Leikskóli – przedszkole,
- Grunnskóli – szkoła podstawowa dla dzieci w wieku od 6 do 16 lat,
- Framhaldsskóli – szkoła średnia dla uczniów do 20 roku życia,
- Háskóli – szkoła wyższa.
Na Islandii nie ma czegoś takiego jak żłobek, a rodzicom nowo narodzonego dziecka przysługuje zaledwie po pół roku urlopu, z czego sześcioma tygodniami mogą się wymienić. Co więc robią, gdy muszą wrócić do pracy? Zapisują dziecko do przedszkola. Czasem jeszcze przed pierwszymi urodzinami.
Żłobków brak, a w przedszkolu nawet niemowlęta
Najczęściej dzieci zaczynają edukację przedszkolną między 1. a 2. urodzinami i kontynuują ją aż do 6 roku życia. Na Islandii przedszkola otwiera się tam, gdzie rzeczywiście są potrzebne, dlatego większość dzieci uczęszcza do placówki w bezpośrednim sąsiedztwie swojego domu. Nie każdemu jednak udaje się z łatwością do przedszkola dostać.
Zdarza się, że do przedszkola zgłasza się więcej chętnych, niż jest wolnych miejsc. Wtedy powstają listy oczekujących. Bardzo zaskakujące jest to, kto przyjmowany jest z tych list jako pierwszy. Poza dziećmi samotnych rodziców są to dzieci studentów, ale to nie koniec.
Pierwszeństwo mają także ci kandydaci, dla których islandzki nie jest językiem ojczystym. Islandzkiego będą się wtedy uczyć w placówce. Uprzywilejowane są również maluchy z niepełnosprawnością. Nie ma w tym nic dziwnego, podobnie jest w Polsce. Ale na Islandii dzieci niepełnosprawne mogą korzystać z tych samych przedszkoli co dzieci zdrowe i mają tam zapewnione odpowiednie wsparcie.
Nie ma złej pogody na spacer
Islandia, chociaż jest wyspą, ma dość surowy klimat. Średnia temperatura we wrześniu zeszłego roku wyniosła tutaj zaledwie 8,5 stopnia. W styczniu na wybrzeżu waha się w okolicach zera, a w centrum lądu zdarzają się solidne mrozy, nawet poniżej 10 stopni. Mimo to przedszkolaki wychodzą na dwór codziennie.
Dzieci w islandzkich przedszkolach muszą być wyposażone w strój przeciwdeszczowy, kalosze, zimowy kombinezon, czapkę, rękawiczki i śniegowce. Na dwór wychodzą bez względu na pogodę i to nie tylko na spacer, ale także na aktywną, czasem kilkugodzinną zabawę na przedszkolnym placu zabaw. Poza tym ich dzień niewiele różni się od dnia polskich przedszkolaków.
Każda placówka ma stały rozkład dnia. Dzieci w przedszkolach na Islandii zjadają ciepły obiad oraz przekąski w postaci owoców i kanapek. Maluszki do 3 roku obowiązkowo leżakują na materacach, z poduszką i kocem. Oprócz tego islandzkie przedszkolaki śpiewają piosenki, oglądają książeczki, mają zajęcia plastyczne i tworzą rękodzieło. Ale jest parę rzeczy, których polskie dzieci mogą im zazdrościć.
Tolerancja, rozwój we własnym tempie i kontakt z rodzicami
Gdy słyszymy, że islandzkie dzieci tak szybko zaczynają edukację przedszkolną, to zaczynamy się zastanawiać, czy to na pewno dobre rozwiązanie. Ale jak się okazuje, maluchy spędzają tam naprawdę szczęśliwe lata, a każdy z nich ma realną szansę rozwijać się we własnym tempie. Podkreśla to podstawa programowa przedszkoli na Islandii.
Pozazdrościć możemy także tego, co w początkowej edukacji jest uznawane za priorytet. Jest to przede wszystkim nauka tolerancji i otwartości na innych. Dzieciom oferuje się powszechną pomoc psychologiczną i emocjonalną. A to wszystko dzieje się w ścisłym porozumieniu z rodzicami.
Ojcowie i matki przedszkolaków są regularnie zapraszani do placówki, aby porozmawiać o tym, jak ich pociecha sobie radzi. Mało tego. Kadra wysłuchuje, szanuje i bierze pod uwagę opinię rodziców. A to, niestety, w polskich przedszkolach nie jest nadal takie oczywiste.
Zobacz także:
Czy 3-miesięczne dziecko może chodzić do żłobka? Niektórym nie mieści się to w głowie