Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Życie rodzinne > Zarabiamy 11 tys. złotych. Nie odkładamy ani złotówki, nie mamy z czego
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 20.03.2024 14:39

Zarabiamy 11 tys. złotych. Nie odkładamy ani złotówki, nie mamy z czego

Mama z córką
Fot. Pixabay/21150

Kilka dni temu spotkałam się z koleżankami, jedna, prężnie działająca biznes woman, zapowiadała, że już jesienią będzie miała do udostępnienia mieszkanie na włoskiej riwierze. Będzie można "pożyczyć" je od niej bezkosztowo. Na te słowa Dominika wyraźnie się skrzywiła, widziałam, jak skrupulatnie wylicza kwotę za swoją kawę. 11,70 zł, bez napiwku.

Wracałyśmy do domu razem, od słowa do słowa, zeszło na kwestię finansów. Dominika przyznała, że słowa naszej wspólnej koleżanki nieco ją zabolały, bo ona nawet nie może myśleć o wakacjach nad Bałtykiem. - Coś się stało? Niedawno mówiłaś, że dostałaś podwyżkę - zagaiłam. No i Dominice się ulało.

Zarabiamy 11 tys. miesięcznie i ledwo plączemy

Dominika i jej mąż kilka lat temu przenieśli się na wieś. Kupili stary dom, w miarę zadbany, ale jednak wymagający ciągłej czujności. Wychowują dwójkę dzieci, oboje pracują i zarabiają całkiem nieźle, tak zawsze mówiła. Nie jest to typ osoby, która na wszystko narzeka i się skarży, przeciwnie, zawsze była dla mnie wzorem zarządzania domowym budżetem po mistrzowsku - choć różnie u nich bywało.

- Na jedzeniu jeszcze nie oszczędzamy - zastrzegła, jednak słychać było w jej głosie smutek. Pierwszy raz powiedziała, jakim budżetem dysponują - 11 tys. netto na czteroosobową rodzinę nie brzmi źle. Jednak grosik do grosika, jak przyznaje moja koleżanka - rozchodzi się wszystko. - Nie ma mowy o stworzeniu poduszki finansowej na wszelki wypadek, bo na bieżąco wydajemy wszystko - wyjaśniła. 

Kopia – Marta L - 2024-03-20T143223.720.png
Fot. Pixabay/21150

Oszczędności to poczucie bezpieczeństwa - my go nie mamy

Dominika i jej mąż łącznie zarabiają niewiele ponad 11 tys. zł, do tego 1600 zł z programu Rodzina+. Na co wydają wszystkie pieniądze. - Nie żyjemy rozrzutnie, to na pewno nie, dom jest stary i rzadko zdarza się miesiąc, w którym nie jest potrzebna jakaś mniejsza czy większa naprawa. W zeszłym miesiącu przepaliła się grzałka w piecu - 800 zł, w tym przeciekała rura pod zlewem, okazało się, że to większa naprawa.

Na hydraulika wydali prawie 1000 zł. Auto ma już 20 lat, nie ma miesiąca, żeby nie wymagało naprawy. Jeżdżą na LPG, więc taniej, bo tam, gdzie mieszkają, bez samochodu nie da się żyć. 

- Komunikacja w zasadzie tu nie istnieje, wiec jakiekolwiek zakupy to wycieczka 10 km w jedną stronę - dodaje. Na nowszy model ich nie stać, bo samochody używane bardzo zdrożały w ostatnich latach. 

No i kredyt - zabójstwo dla budżetu, z 1400 zł raty, w ubiegłym roku doszli do 2200 zł. - Jedna wypłata to tylko kredyt i drobne naprawy, ale reszta też nie wychodzi taniej. Pozostałych opłat mamy kolejne 3 tys. a jedzenie, sama wiesz, ile kosztuje.

Na co dziś wydajemy pieniądze

Prąd, woda, szambo, telefony, internet, podatek za dom, przedszkole i zajęcia dodatkowe - w lepszy miesiąc to zamyka się w 3 tysiącach. Od jakiegoś czasu córka Dominiki wymaga terapii, która miesięcznie kosztuje prawie 800 zł. 

- Zbliżają się wakacje, wszyscy planują zagraniczne wyjazdy, a my ledwo wyrabiamy na zakrętach. Zawsze trzymałam się tego, że żeby spokojnie spać, musimy mieć odłożone trzy pensje, bo w życiu bywa różnie. Potem obniżyłam ten wymóg do równowartości pralki - jakby się zepsuła, dziś, jeśli zepsuje się pralka, będzie dramat - wyjaśnia.

Na jedzenie i pozostałe wydatki, jak dentysta, nowe buty, tankowanie auta czy szkolna wycieczka zostaje im około 3 tys. zł. Dziś to jak nic. 
- Ludzie cieszą się na święta, ja niekoniecznie, bo to świętowanie kojarzy się z przepychem, na który nas nie stać. Ubieramy się w sklepach z używaną odzieżą, jedzenie kupujemy takie, jakie akurat jest w promocji, nie musimy się ograniczać ilościowo, ale i tak jest trudno - słyszę.

- Ostatnio córka szła z koleżankami na pizzę i do kina - 100 zł to dla nas ogromny wydatek. Rodzinnie nie chodzimy do kina, bo nas nie stać. Nie pamiętam, kiedy jedliśmy na mieście, nawet fast food robimy w domu - ulało jej się.

Roszczeniowe nieroby - to nie my

Dominika przyznaje, że najbardziej ją wkurza, jak czyta w mediach społecznościowych, jakie to dziś matki są roszczeniowe, że robić im się nie chce i ciągną z socjała. - Ależ ja wcale nie chcę tego socjała, chciałabym sama móc utrzymać moje dzieci, uczciwie pracuję, zarabiam 5 tys. na rękę, mąż podobnie i co? I wielkie jajco, nie ma mowy, żeby zabrać dzieci na kilka dni nad morze - podsumowuje rozżalona. 

Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Dominika rozkłada ręce, jej mąż Marcin, zaczął szukać zleceń, jako tzw. złota rączka. Przekopuje ogródki, pomaga karczować działki, ostatnio zaczął przebąkiwać, że weźmie urlop, żeby zatrudnić się dorywczo u wulkanizatora, w sezonie można złapać dodatkowy zarobek. 

Ale tego też nie odłożą, ani nie przeznaczą na wakacje. - Dach trzeba połatać, bo zaczął przeciekać, oby więźba była cała, bo na taki remont jeszcze długo nie będzie nas stać - kończy Dominika.

Imię bohaterki na jej prośbę zostało zmienione, pozostałe dane są prawdziwe. 

Zobacz także:

Nosowska twierdzi, że zaszkodziła swojemu synowi. "Upośledziłam go"

Księżna Kate wychowuje przyszłego króla. To najważniejsze dziecko w Anglii

By wyjść za mąż, potrzyj się jajkiem. Przesądy Wielkanocne potrafią zaskoczyć

Polub PortalParentingowy.pl na Facebooku i bądź z nami na bieżąco