Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Życie rodzinne > Jestem rozpieszczoną matką. Biorę 800+, nie gotuję, nie prasuję i nie piorę na tarze
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 02.02.2024 12:07

Jestem rozpieszczoną matką. Biorę 800+, nie gotuję, nie prasuję i nie piorę na tarze

Leniwa matka
Fot. Shutterstock

Kiedy byłam dzieckiem, mieszkaliśmy w domu moich dziadków. Do mieszkania wchodziło się po wąskich krętych schodach na pierwsze piętro. Kuchnia węglowa, pralka Frania, woda noszona wiadrem ze studni. Moja mama jest heroską. Moją największą bohaterką. Codziennie dojeżdżała PKS-em do pracy, ogarniała dwójkę małych dzieci i zajmowała się domem sama. Tata, jak wielu mężczyzn w latach 80., pracował za granicą, w domu był gościem.

Ponad 30 lat później mam własną rodzinę i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak dzielne były wtedy kobiety. Sama jestem leniwą matką z bardzo wygodnym życiem. I choć mamę podziwiam i doceniam, jak mało kogo, to trochę chlubię się tym, że ja tak żyć nie muszę.

Współczesne matki mają fantastyczne życie

Pewnie i tak oberwę po uszach, bo przecież jestem taka leniwa, ktoś powie, że jestem "brudasem", "nierobem" no i oczywiście jestem "wygodnicka". Pewnie nawet będziecie mieć rację, ale czy to na pewno są takie skandaliczne cechy we współczesnym świecie? “Mam wątpliwość” - jak mawiał klasyk, i to całkiem poważną. Bo wbrew temu, co można przeczytać choćby w komentarzach pod artykułami o 800+, wcale nie żyję z “socjala”. Nigdy nie żyłam na niczyj koszt, bo rodzice nauczyli mnie szacunku do ciężkiej pracy i tego, że liczyć trzeba przede wszystkim na siebie.

Przez znaczną część swojego życia pracowałam na półtora, a bywało, że i na dwa etaty. Owszem, nie wydobywam węgla, ale moja praca jest wymagająca i angażująca. Nie spędziłam całego życia za biurkiem. Sprzedawałam okulary przeciwsłoneczne na deptaku, pracowałam w sklepie obuwniczym, roznosiłam ulotki, miałam krótki epizod ze sprzątaniem i towarowaniem sklepu. Ostatecznie skończyłam za burkiem i dobrze mi z tym, choć spędzam za nim zdecydowanie za dużo czasu.

Kiedy już wstaję, wcale nie mam ochoty prać na tarze, myć podłogi na kolanach i stać godzinami przy garach. Na szczęście dzięki postępowi technicznemu - nie muszę i bardzo to doceniam. Mam lepsze rzeczy do roboty i wcale się tego nie wstydzę. Dom to nie muzeum - mawia moja sąsiadka i jestem jej szalenie wdzięczna za to powiedzonko.

Kopia – Marta L - 2024-02-02T110001.524.jpg
Fot. Pexels

Co robią matki, kiedy nic nie robią

Nie mam cienia wątpliwości, że moja mama nie raz padała ze zmęczenia, notorycznie niedosypiała, a bywały i dni, kiedy po prostu nie miała czasu, żeby zjeść normalny posiłek. Tryb zadaniowy matki, ale też ówcześnie przyjęte stereotypy, to były tortury na wielu kobietach z jej pokolenia. Wybaczcie, ale to nie jest normalne, że człowiek nie ma czasu się po nosie podrapać. Ileż to się nasłuchałyśmy o szkodliwości takich programów, jak "Perfekcyjna pani domu", że niby wywierają niepotrzebną presję.

Powiedzcie to kobietom, które dziś są w wieku 60+. Kiedy miały małe dzieci, zwykle pracowały na pełen etat, mało kto miał samochód, więc dojazdy do pracy zajmowały więcej czasu. W domu NIKT nie miał pani do sprzątania, jeszcze w latach 80. wiele z nich prało we Frani, w blokach były suszarnie, a w domach - podobnie, jak u nas często nie było wody i kanalizacji. 

A jednak myliśmy się, jedliśmy, wypróżnialiśmy, praliśmy - ile wody się do domu przyniosło - tyle trzeba było wynieść. No i co ludzie powiedzą! Trzeba było wyprasować pościel i okna jakoś częściej się myło - gorącą wodą i szmatą. Nie było chusteczek jednorazowych, ani takich pieluch, więc prania było nieporównywalnie więcej. Przerąbane. Mówicie, że teraz jest presja? Wyobraźcie sobie tamto życie.

Kopia – Marta L - 2024-02-02T110348.159.jpg
Fot. Pixabay

Od prania jest pralka, a od sprzątania odkurzacz

Kiedy kończę pracę, a pracuję w domu, to zwykle w suszarce czeka już gotowe pranie, które "robi się samo". Wystarczy złożyć i roznieść do szafek. Mam odkurzacz mopujący, sprzątnięcie nim całego domu zajmuje mi 15 minut. Żadnego zamiatania, żadnej szmaty do podłóg. Dywanów nie mam, bo dzieci mają alergie, więc nie ma trzepania. Okna myję dopiero wtedy, gdy nie widać przez nie czy pada, czy nie

Gotować akurat lubię, ale jestem mistrzynią przepisów w pięć minut. Mało tego, wiem, które paluszki rybne mają najlepszy skład i nie boję się raz w tygodniu zamówić gotowego obiadu, albo pojechać z dzieciakami do baru mlecznego. Ale najlepszym przedsięwzięciem w moim życiu było nauczenie dzieci gotować. 

Bywa, że nim skończę pracę, obiad jest na stole. Tak - jestem leniwa, przynajmniej jeśli chodzi o obowiązki domowe. Wcale nie dziwię się koleżankom, do których przychodzi raz w tygodniu pani sprzątająca. Do mnie nie przychodzi, bo mam delikatny problem z kontrolą - wszystko musi być po mojemu. 

Domowe obowiązki dzielę z mężem i dziećmi - są już na tyle duże, że kontrolują konieczność rozpakowania zmywarki (najlepszy wynalazek ludzkości) czy wyrzucanie śmieci, łazienkę też sprzątają chłopaki, ubrań nie pracuję - wyjmuję ciepłe z suszarki, więc nie ma takiej potrzeby. Obijam się, jak mogę i kiedy mogę. Uważam, że to absolutnie najlepsze, co mogę zrobić dla mojej rodziny. A dlaczego?

grafika do środka (2).jpg

Mój czas jest zbyt cenny, żebym tyrała od rana do nocy

Twój zresztą też, ale jak zaczynam od siebie, to masz się na kogo wkurzyć, więc ja to biorę na klatę. Masz to u mnie. Mój "zmarnowany czas", to czas w pełni przeznaczony dla mojej rodziny. Kiedy pracuję w domu, muszę stawiać granice. Stawiam ją więc odważnie i odmawiam czytania bajek, słuchania piosenek i zabawy klockami gdy pracuję. Mówię: jestem w pracy i moje dzieci uczą się to szanować. Jednak kiedy zamykam komputer, wykrzykują radośnie: Skończyłaś pracę?!

I wtedy odpowiadam TAK. I to jet prawda, bo reszta dnia jest dla nich, a nie na rzeczy przyziemne, jak szorowanie fug. Teraz już dzień jest dłuższy, więc możemy pójść na spacer. Po powrocie razem przygotowujemy posiłek, to świetna zabawa i okazja do spędzania razem czasu. Jemy wspólnie, rozmawiamy, śmiejemy się, smucimy, mamy dla siebie czas. A jak nam się nie chce - włączamy telewizję.

Wybieramy film, bierzemy przekąski i siedzimy - czasem w ciszy, czasem oni gadają, a ja robię na szydełku, albo czytam książkę. Przytulamy się i jesteśmy razem. Czasem, po prostu, nudząc się. I wcale, ale to wcale, nie bierze mnie brudna podłoga w przedsionku, ani zachlapana płyta indukcyjna. 

Bo matka to nie jest ktoś, kto zapełnia lodówkę i pierze galoty, to ktoś, do kogo można się przytulić i liczyć na jego troskę, zainteresowanie i CZAS. Moja mama kradła ten czas sobie, bo zamiast odpocząć, po nocach wykonywała obowiązki domowe. My już nie musimy. Korzystajmy z tego. 

Zobacz także:

Współczesna babcia nie "bawi wnuków", bo nie ma czasu. Woli mieć swoje życie

Mama pięcioraczków z Horyńca gorzko o relacjach z rodziną. "Nikt nam nie pomaga"

Co o tobie myśli dziecko? 15 pytań, które warto zadać dziecku, odpowiedzi rozbawią cię do łez