Nowe fakty ws. wypadku w Obiecanowie. Mały Oliwier umierał na rękach taty
O tym wstrząsającym zdarzeniu we wsi Obiecanowo pisaliśmy w sobotę, 24 lutego. Teraz, za sprawą reporterów Faktu, na jaw wyszły kolejne dramatyczne okoliczności wypadku, w wyniku którego dwuletni chłopiec stracił życie.
Mały Oliwierek wyszedł z domu niezauważony, a chwilę później potrącił go rozpędzony samochód. Konające dziecko znalazł na poboczu jego ojciec. Mały Oliwier umierał na jego rękach.
Chłopczyk wymknął się z domu
W piątek 23 lutego 2024 roku dwuletni Oliwier przebywał w swoim domu we wsi Obiecanowo, pod opieką taty Mariusza. Przed 18:00 udało mu się wymknąć na zewnątrz i nikt tego nie zauważył. Chłopiec wyszedł z podwórka i skierował się w stronę ruchliwej drogi krajowej nr 57.
Chwilę później, jak donoszą świadkowie, rozległ się klakson. Oliwierek najprawdopodobniej wyszedł na jezdnię i został staranowany przez rozpędzony samochód. Impet uderzenia wyrzucił ciało chłopca na pobocze drogi. Sprawca wypadku nawet się nie zatrzymał, żeby sprawdzić co z dzieckiem.
Dziecko konało w ramionach ojca
Kiedy ojciec Oliwiera zorientował się, że chłopiec zniknął, natychmiast wybiegł z domu i zaczął go szukać. Poprosił o pomoc najbliższych sąsiadów, którzy nie wahali się ani chwili. Wezwano także policję i straż pożarną, ale pan Mariusz znalazł dziecko na poboczu drogi, zanim służby dojechały na miejsce.
Zrozpaczony wziął syna w ramiona i pobiegł na podwórko swojego domu. Wkrótce pojawiła się karetka, a ratownicy rozpoczęli walkę o życie dziecka.
Jeden z uczestników akcji ratowniczej mówił w rozmowie z Fakt.pl:
Chłopczyk był reanimowany. Robiono wszystko, żeby go uratować. Karetka zabrała go do szpitala, ale niestety nie udało się przywrócić mu funkcji życiowych.
Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia
Kierowca, który potrącił dziecko i uciekł z miejsca zdarzenia, nie udzielając mu pomocy i jest poszukiwany. Po apelu policjantów zaczęli zgłaszać się sąsiedzi rodziny, którzy na swoich posesjach mają zamontowane kamery.
Mieszkaniec Obiecanowa w rozmowie z Faktem powiedział, że prawdopodobnie ma nagranie z wypadku.
Widać światła przejeżdżającego auta. Chwile wcześniej słychać też klakson samochodu. Niestety było ciemno i nie można rozpoznać marki auta. Nagranie dostarczę policji.
W Obiecanowie są także kamery zamontowane tuż przy drodze, więc odnalezienie sprawcy może być tylko kwestią czasu.
Policjanci pracują nad odnalezieniem sprawcy
Rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Makowie Mazowieckim, podkom. Monika Winnik w rozmowie z Faktem, mówi:
Funkcjonariusze cały czas pracują nad rozwiązaniem sprawy. Policjanci z pionu kryminalnego pracują non stop, 24 godziny na dobę, by ustalić sprawcę tej tragedii”
Dalej apeluje do wszystkich, którzy mogą mieć nagrania z drogi nr 57:
Nawet najdrobniejsza wiadomość może być bardzo ważna, prosimy o przejrzenie zapisów z monitoringu wszystkich kierowców i nie tylko, którzy w tym czasie przejeżdżali w tej okolicy
Pierwsze nagrania już trafiły w ręce policji i są skrupulatnie analizowane. Mamy nadzieję, że kierowca, który zachował się w tak bestialski sposób, zostanie szybko złapany i poniesie surowe konsekwencje.
Zobacz także:
Nie żyje dwuletnie dziecko! Sprawca wypadku poszukiwany
Podwójna tragedia. W szpitalu zmarła ciężarna i jej nienarodzone dziecko
Mieli uratować setki dzieci. Tymczasem wielki szpital zieje pustką