Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Życie rodzinne > Od stycznia zyskają nawet 10 800 zł. Rodzice mogą zacierać ręce
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 16.11.2023 14:58

Od stycznia zyskają nawet 10 800 zł. Rodzice mogą zacierać ręce

Ile zarobią na 800+
Fot. Pixabay

Kwestia świadczeń z tytułu programu 500+ rozgrzewa społeczeństwo do czerwoności. Każdy, kto bywa w sklepie, choćby spożywczym, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że 500, czy nawet 800 zł obecnie na pełne utrzymanie dziecka w wieku szkolnym nie wystarczy. 

Jednak zawsze da się też usłyszeć głosy, że kiedyś tego nie było i dzieci dało się wychować, że współcześni rodzice to patologia i ile by nie dostali, to przepiją. Krótko mówiąc, zawsze ktoś będzie niezadowolony, ale będą i tacy, którzy się ucieszą, bo pieniądze realnie wspierają ich domowy budżet i pozwalają zaplanować większe wydatki. 

Niektóre rodziny zyskają aż 10 800 zł rocznie

Podwyżki świadczenia z 500 zł na dziecko do 800 zł przegłosowano jeszcze w poprzedniej kadencji sejmu. Znaczna większość posłów poparła ten pomysł, tłumacząc, że świadczenie nie było waloryzowane od początku swojego istnienia, czyli od 2016 roku. Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, że koszt utrzymania przez tych blisko 8 lat znacząco wzrósł. 

800+ na dziecko to, krótko mówiąc: 300 zł więcej do budżetu w każdym miesiącu, na każde dziecko. Jeśli więc wychowujecie trójkę, to rocznie zyskacie 10 800 zł. Kwota robi wrażenie i daje całkiem realne możliwości zaplanowania większych wydatków. Możecie za tę kwotę kupić np. pralkę, suszarkę bębnową, zmywarkę, lodówkę i piekarnik, gdyby akurat postanowiły się popsuć. Albo pojechać na tydzień nad polskie morze, czy fajny weekend, powiedzmy w Oslo. 

Kopia – Marta L - 2023-11-16T135629.596.jpg

Fot. Pixabay

Rodzice nie odłożą tych pieniędzy

To smutne, ale prawdziwe. I nie mówimy tu o "rozwalaniu" pieniędzy. Ale przy trójce dzieci (sama mam taką gromadkę, więc pozwolę sobie przytoczyć kwoty) wydatków jest sporo. Jest listopad i okazuje się, że wszystkie buty zimowe i kurtki są za małe, więc trzeba się wybrać na zakupy. Część rzeczy oczywiście mamy po starszych dla młodszego, ale pierworodny jest wyższy ode mnie i ma mocno określony styl jeśli chodzi o ubrania, trzeba więc kupić nowe rzeczy.

Do tego większość polskich dzieci chodzi na zajęcia dodatkowe. Zwykle są to lekcje angielskiego, albo korepetycje z przedmiotów ścisłych, a te tanie nie są. Do tego dochodzi jeszcze rozwój pasji dzieci, sama wychowałam się na wsi i nie było mowy o zajęciach dodatkowych. Dziś też mieszkamy na prowincji, więc na wszystkie zajęcia trzeba dojechać, samo paliwo, żeby być na szachach, ceramice, tańcach, itd. miesięcznie kosztuje około 400 zł, do tego uczestnictwo w zajęciach około 1000 zł miesięcznie.

Odłożyć? Nierealne, bo średni przebąkuje, że chciałby chodzić jeszcze na karate. Tak, wiemy, pokolenie naszych rodziców nie miało tego dodatku, a jakoś dzieci wychowali. 

Nie żałujemy dzieciom i chętnie w nie inwestujemy

Tacy są współcześni rodzice. Nie mówimy tu oczywiście o patologiach czy skrajnościach. Nie chcemy przekraczać granic i zapychać grafików naszych dzieci "pod korek", jednak jeśli dziecko prosi, bo chce na jakieś zajęcia chodzić, bo to go interesuje i bardzo chce pasję rozwijać, to jak możemy mu powiedzieć: "sorry, ale nie"? Nie mówimy, bo mamy 500, a za chwilę 800+ i te pieniądze w całości inwestujemy w dzieci.

Tak, można powiedzieć, że co roku zyskamy nawet pół 15-letniego samochodu. Ale ile rodzin go kupi? Sądzimy, że tylko te, którym poprzedni się popsuje tak, że już nie będzie sensu naprawiać. Większość rodzin wyda te pieniądze na prywatne wizyty lekarskie, żeby dziecku jak najszybciej pomów, na korepetycje, żeby łatwiej było mu w szkole, czy rozwój hobby.

Część może nawet założy budżet wakacyjny i będzie mogła w końcu posłać dziecko na wymarzony obóz nad morze, bo wcześniej nie było ich na to stać.

Im więcej dzieci, tym większy zysk? Niekoniecznie

Oczywiście jeśli chłodno przeanalizujemy same kwoty, to owszem, przy jednym dziecku "zarobicie" 3 600 zł, przy dwójce 7 200 zł, przy trójce 10 800 zł, przy czwórce 14 400, a przy dziesiątce, ho-ho 
36 000! Kwoty robią wrażenie, a jakże, tylko każdy, kto ma dzieci, wie, ile ich utrzymanie kosztuje. I nie chodzi o to, że rodzice się użalają i są roszczeniowi, ale o to, że te dzieci są przyszłością tego narodu i warto w nie inwestować. 

Społeczeństwo się starzeje, już dziś około 30 proc. lekarzy pracujących w placówkach medycznych to emeryci. Są miejsca, gdzie nie ma ani jednego pediatry w wieku przedemerytalnym, oddziały geriatryczne, czy paliatywne są zamykane, bo nie ma kto na nich pracować. Nasze dzieci są tymi lekarzami, prawnikami, sprzedawcami, sprzątaczami, urzędnikami, których każdy z nas potrzebuje. 

Więc dobrze, że są dzieci, dobrze, że rodzice dostają pieniądze, które mogą w nie inwestować i dobrze, że po tylu latach w końcu doczekamy się waloryzacji tego świadczenia. Szkoda, że nie wszyscy otrzymają 800+ od stycznia, ale nie można mieć wszystkiego.

Zobacz także:

Na świąteczne zakupy z dziećmi tylko w niedzielę. Znamy daty

Koniec z 500+. Jest nowy pomysł na wypłatę świadczenia

Papież Franciszek szokuje wiernych. Osoba po zmianie płci może zostać chrzestnym