Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Przedszkolak > Przestałam tam chodzić, bo nie mogłam na to patrzeć. Matki z placów zabaw są dziwne
Marta Uler
Marta Uler 12.03.2024 19:17

Przestałam tam chodzić, bo nie mogłam na to patrzeć. Matki z placów zabaw są dziwne

dziecko na placu zabaw z matką
Fot. Pixabay/epicioci

To, co czasem można zaobserwować na placu zabaw, jest aż śmieszne. Rodzice nie tylko bujają swoje dzieci na huśtawkach, czy karuzelach! Towarzyszą im na każdym kroku, otrzepują piasek ze spodni, prowadzą za rączkę, żeby się czasem nie przewróciły, podpowiadają, na czym najfajniej będzie się pobawić.

Ze zdumieniem obserwuję, jak drobnej postury mama wsadza swoje kilkuletnie, naprawdę spore dziecko wysoko na drabinkę. A potem z dołu nawiguje je, jak ma stawiać stopy, żeby czasem nie zlecieć. No naprawdę, nie ma to jak spontaniczność na placu zabaw.

Czasem naszej uwagi dzieci mają po "kokardę”

Rodzice troszczą się o swoje dzieci najlepiej, jak potrafią. Nie tylko zdrowo je odżywiają i dbają o jego rozwój fizyczny, ale także mają na uwadze, że warto inwestować w zajęcia dodatkowe, bywają skrupulatni przy wyborze placówki edukacyjnej, do której ma zamiar zapisać pociechę, itd.

Ponad wszystko dla oddanych swoim dzieciom rodziców ważny jest jednak rozwój emocjonalny potomstwa. Wspierają więc swoje maluchy, rozmawiają z nimi, otaczają miłością, zapewniają poczucie bezpieczeństwa. Chcą, by wiedziały, że zawsze mogą na nich liczyć. Zapewniają, że przy nich, nic złego im nie grozi. 

To wszystko jest naturalne, jak najbardziej słuszne. Choć czasem brakuje umiaru. Bywa, że rodzice zapominają, że dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje nie tylko tego, by być non-stop wspierane i prowadzone przez swoich opiekunów, ale również... przestrzeni. Na to, by:

  • wpaść na jakiś pomysł i spróbować go zrealizować,
  • coś się nie udało i móc zrobić to inaczej,
  • nauczyć się na własnych błędach,
  • upaść i podnieść się.
Fot. Pixabay/StockSnap

Na placu zabaw dziecko nic nie może!

Dzieci powinny mieć szansę na odkrywanie, poznawanie, na spontaniczność po prostu. Wie o tym doskonale część rodziców, którzy – mniej lub bardziej świadomie – promują tzw. styl "leniwego rodzicielstwa”. Polega on na tym, że nie trzeba non-stop zajmować się dzieckiem, dostarczać mu atrakcji, organizować czas wolny i dbać, by się nigdy nie nudziło.

Przeciwnie. Warto czasem dziecko "zostawić” samo sobie. Pilnować go tylko w takim stopniu, by nie stała mu się krzywda. Ale pozwolić na eksperymentowanie, na realizowanie własnych pomysłów, na spontaniczne rozwiązania problemów. I zaufać mu. Niestety, obserwując to, co dzieje się na większości placów zabaw, takich rodziców nie jest zbyt dużo.

Tam dominują mamy, które podprowadzają nawet 4-5-letnie dzieci za rączki do piaskownicy i sugerują, którą łopatką najlepiej będzie wykopać dołek. Upominają, by maluch siedział tak, by przypadkiem nie wpadł mu piasek do butów. Odradzają wsiadanie do karuzeli, bo może się zakręcić w główce. Itp., itd.

Place zabaw są dla dzieci

– Gdy przychodzę na plac zabaw z synem, to liczę na to, że on się pobawi, a ja trochę odsapnę, poczytam książkę, albo załatwię jakąś sprawę przez internet, sprawdzę maile – mówi Karolina, która ma 2,5-letniego chłopca. Opowiada, że ławki na placach zabaw, przeznaczone dla odpoczywających opiekunów dzieci, dla matek i babć, zwykle jednak są puste. – Nie mogę uwierzyć w to, że chce się im wszystkim tak ganiać za tymi dzieciakami. Z drugiej strony to chyba jest frustrujące też dla tych maluchów. Nic nie mogą zrobić bez wiedzy i akceptacji mamy i taty – mówi.

Na jeszcze coś innego zwraca z kolei uwagę Kama, mama 5-letniej Oli. – Niektórzy tatusiowie, ale i mamy też, wsadzają dzieci na zbyt wysokie dla nich zjeżdżalnie. Robią im w ten sposób krzywdę. Dzieciak zacznie myśleć, że wszędzie może wejść, jeśli tylko chce i kiedyś rzeczywiście coś może mu się stać – mówi.

To fakt. Nowoczesne place zabaw są już zaprojektowane tak, by zminimalizować ryzyko urazów. Nie ma sensu podsadzać dziecka na wysokie drabinki czy zjeżdżalnie. Nie bez powodu mają one tak szeroko rozstawione szczeble i nie bez powodu zaczynają się tak wysoko nad ziemią. Małe dzieci mają na nie nie wchodzić. 

Gdy podrosną, dadzą radę zadrzeć odpowiednio nogę, to same będą mogły tam wejść. A jak ktoś gdzieś wejdzie, to zwykle i zejdzie. Sam. I nic mu się nie stanie. A jeśli wsadzimy malucha na zabawkę niedostosowaną do niego, żeby sobie “fajnie” zjechał, to musimy liczyć się z tym, że tam na górze, może już nie ”ogarnąć”. I co my, biedni, zrobimy patrząc na to z dołu?

Dajmy dzieciom więcej swobody

Plac zabaw, który jest ogrodzony i dobrze zaprojektowany, jest dla dzieci miejscem bezpiecznym. Jasne, nawet na prostej drodze można sobie złamać nogę, dlatego nie chcemy tu zalecać wpuszczania maluchów między instalacje i zapominania o nich. Zerkajmy. Bądźmy czujni. Ale dajmy im też przestrzeń.

Usiądźmy sobie wygodnie gdzieś niedaleko i pozwólmy, by bawiły się tak, jak chcą. Nie podtrzymujmy im pupek, kiedy włażą na pajęczyny. Skoro włażą – to są w stanie. To znaczy, że dziecko w tym wieku powinno sobie z tą konstrukcją poradzić. Jeśli jest za małe – nie zrobi odpowiednio dużego kroku. Zaufajmy też instynktowi samozachowawczemu młodego człowieka. 

A jeśli maluch ma ochotę wejść na taką pajęczynę wysoko, ale się boi i prosi o pomoc? Wytłumaczmy, że boi się dlatego, że jeszcze jest za mały. Ale szybko urośnie i wtedy wejdzie tak wysoko, jak tylko będzie chciał, może nawet na sam czubek. Podsadzanie to jest bardzo zły pomysł.

Fot. Pixabay/cocoparisienne

Zobacz także:

Bez łez i krzyków. Tak namówisz dziecko, aby wyszło z placu zabaw

Tak wychowasz pewne siebie dziecko. 5 zasad dla rodziców

Tak matki niszczą swoich synów. A wystarczy jedna rzecz, aby naprawić tę relację