Skąd się wzięło powitanie chlebem i kieliszkami na weselu? Na pewno nie zgadniesz
Niektóre zwyczaje są z nami od tak dawna, że nawet nie zastanawiamy się nad tym, skąd właściwie się wzięły. Podobnie jest z powitaniem państwa młodych na weselu. Ten obrazek zna każdy — matki młodej pary witają ich w progu sali weselnej z chlebem, solą i dwoma kieliszkami. O co tutaj tak naprawdę chodzi?
Na ślubnym bochnie chleba bardzo często zaznaczony jest znak krzyża. Ale tradycja witania chlebem pojawiła się na polskich ziemiach na długo przed chrześcijaństwem, a nawiązanie do Ciała Chrystusa po prostu z czasem do niej przylgnęło. A dwa kieliszki – jeden z wodą a drugi z czymś mocniejszym, chociaż pojawiają się tuż obok powitalnego chleba, to zupełnie inna historia.
Chleb i sól – symbole dostatku
W zamierzchłych czasach, gdy nasi praprzodkowie wierzyli w Swaroga, Światowida i moc natury, chleb nie był tak dostępny jak dzisiaj. Nie wszyscy mogli sobie pozwolić na jego codziennie spożywanie, a jeżeli już to robili, to wypieki przybierały raczej zgrzebną formę. Dlatego piękny i rumiany bochen chleba był oznaką dobrobytu.
Nie inaczej było z solą. Wieki temu była cenna prawie tak, jak złoto. A ten, kto ją posiadał, był prawdziwym bogaczem. Z czasem Słowianie przekonali się też o jej konserwujących właściwościach, co dodatkowo zbudowało wokół soli niemalże magiczną otoczkę.
Powitanie chlebem i solą to zwyczaj pielęgnowany jeszcze w czasach, gdy wiejskie chaty bardziej przypominały lepianki niż prawdziwe domy. Gospodarz, męska głowa rodziny, lub najstarszy z rodu, witał chlebem i solą swoich gości. Tym samym pokazywał im, że jego rodzina żyje w dostatku, a z drugiej strony wyrażał nadzieję, że przybyszom nigdy nie zabraknie chleba.
Powitanie chlebem i solą
Ta symbolika znajduje idealne odzwierciedlenie w powitaniu chlebem i solą nowożeńców wkraczających na salę weselną. Zwyczaj nie zniknął z naszej tradycji nawet na chwilę. Kultywowano go także w czasach chrześcijańskich, gdy wesela najczęściej organizowano w domu pani młodej. Wtedy z bochnem chleba w drzwiach czekała jej matka. Nie inaczej jest dzisiaj.
Chleb i sól podają nowożeńcom ich mamy. Starodawna symbolika tego zwyczaju zachowała się także w recytowanych przy tej okazji formułkach. Najbardziej znane są dwie wersje. Pierwsza, to werset wygłaszany przez matkę pani młodej: "Witamy was chlebem i solą, aby wam chleba i soli nigdy w życiu nie zabrało".
Druga to dialog między matką a panną młodą. Gdy jedna z mam pyta: “Panno młoda co wybierasz – chleb, sól czy pana młodego?”, świeżo upieczona żona odpowiada: "Chleb, sól i pana młodego, żeby zarabiał na niego", albo: "Pana młodego, a chleba i soli dorobimy się powoli". Czasami łączy się obydwa te wierszyki, a po skonsumowaniu odrobinki chleba z solą przychodzi pora na kieliszki.
Woda, wódka i tłuczenie kieliszków
Jedna z matek witających państwa młodych trzyma tacę z dwoma kieliszkami. Czasami są one związane wstążką, a w środku znajdują się dwa różne płyny – w jednym woda, w drugim wódka. Ten zwyczaj w niesamowity sposób łączy dziedzictwo pierwszych cywilizacji z dużo młodszymi weselnymi tradycjami. Pierwsze zapisy o podobnych rytuałach pochodzą jeszcze ze starożytnego Rzymu.
Rzymski solenizant wylewał na podłogę wino, aby zapewnić sobie długie i szczęśliwe życie. A efekt dodatkowo miało wzmacniać tłuczenie naczyń podczas uczty urodzinowej. Zwyczaj przeszedł wiele zmian i przeniósł się także na inne uroczystości, w tym przyjęcia weselne, a w Polsce połączył się też z pewnym przesądem.
Kto z państwa młodych trafi na wódkę w powitalnym kieliszku, ten będzie rządzić w małżeństwie. Po wypiciu trunków państwo młodzi rzucają kieliszki za siebie, licząc, że zbiją się na drobny mak. Im więcej kawałeczków szkła, tym więcej szczęścia. A jeżeli któreś z naczyń się nie stłucze, obowiązkiem świadka jest jak najszybsze przydeptanie go nogą, aby odgonić od młodej pary czyhające na nich nieszczęście.
Zobacz także:
Tych piosenek nie może zabraknąć na żadnym weselu! Pamiętasz je wszystkie?
Wesele bez dzieci — temat, który nadal wzbudza kontrowersje
Pierwsza Komunia Święta. Dekoracje, które zachwycą gości, nie muszą być drogie