10-letnie bliźniaczki miały spędzić w domu dziecka tylko chwilę, by uciec od przemocy w domu i przetrwać najtrudniejsze momenty rozwodu rodziców. A dzisiaj mija już 5 lat, odkąd dziewczynki straciły kontakt ze swoimi najbliższymi. W rozpaczy uciekły z placówki do swojej matki, skąd zostały wyprowadzone przez policję jak przestępcy.Ta sprawa jest wyjątkowo zawiła. Matka bliźniaczek miała sądowy zakaz kontaktu z dziećmi, a opiekę miał sprawować ojciec. Ale to on był sprawcą przemocy, której doznawały także dziewczynki. Dzisiaj matka ma pozytywną opinię lekarza i może zajmować się już swoimi dziećmi. Jednak sąd jest nieugięty, a dziewczynki w domu dziecka czują się coraz gorzej. Reportaż programu Uwaga TVN.
13-letni Hubert i 15-letni Igor wychowywali się w rodzinie zastępczej. Zostali zabrani ze swojej biologicznej rodziny, w której nie działo się za dobrze. Znaleźli jednak spokojny dom i bardzo związali się ze swoimi zastępczymi rodzicami.Jednak to nie był koniec ich traumy. Urzędnicy postanowili zabrać ich spod opiekuńczych skrzydeł rodziny zastępczej. Chłopcy na 13 miesięcy znaleźli się w domu dziecka. Sprawę nagłośnia “Uwaga” TVN.
Świat nie zawsze jest sprawiedliwy. Jedni mają w nadmiarze, innym ciągle brakuje. Zarówno jasnej, jak i ciemnej strony życia zaznał zaledwie 24-letni Kamil Labudda. Nic wam nie mówi to nazwisko? Nie przejmujcie się, zaraz odkryjecie, że na pewno już o nim słyszeliście, ale cofnijmy się do lipca 2023 roku.Była sobota, 1 dzień lipca. Kiedy otwarto drzwi domu dziecka w miejscowości Długie koło Krosna, nie jednej osobie zakręciło się w głowie. Przed budynkiem stała metalowa skrzynia, którą ktoś opasał łańcuchem. Do pakunku dołączono list: "Proszę się nie bać. Paczka to darowizna, nic groźnego".
Bycie rodzicem nie jest łatwe, to wymagające zajęcie. Zdarzają się sytuacje, gdy należy wyciągnąć konsekwencje z niewłaściwego zachowania dziecka. Jednak choć wciąż powtarza się, że kary są złe i niczego nie uczą dzieci, to nadal mają wielu zwolenników.Rodzice pewnego ośmiolatka dopuścili się czynu haniebnego. Ich pomysł na ukaranie syna, zafundował mu traumę na całe życie. Postanowili bowiem w ramach "lekcji" podrzucić go pod dom dziecka. Po 15 minutach dziecko odebrali, ale teraz szuka ich policja.
" 2599 złotych kosztował nowy, jeszcze nierozpakowany komplet rattanowych mebli ogrodowych. Środki na ten cel pozyskaliśmy od darczyńców, a dzisiejszej nocy meble te zostały z naszego ogrodu ukradzione" - przekazała dyrektorka domu dziecka w Wałbrzychu. Jak stwierdziła kobieta, kradzież jest nie tylko stratą dla placówki, ale również przykrością dla dzieci, które w niej przebywają. W oficjalnym komunikacie dyrektorka placówki poprosiła o pomoc w znalezieniu sprawcy. Podała dwa numery kontaktowe, na które mogą zgłaszać się wszyscy, którzy mają jakieś informacje. Podkreśliła również, że zawiadomienie zostanie wycofane z policji, jeśli sprzęt zostanie zwrócony.
Codziennie do Polski napływają setki dzieci z Ukrainy. Z relacji świadków wynika, że maluchy często są przerażone i straumatyzowane wydarzeniami na wojnie. Niedawno do naszego kraju trafił autobus z ukraińskimi podopiecznymi domu dziecka. Maluchy jechały do Polski przez ponad 30 godzin. Gdy w końcu trafiły na miejsce, były przemęczone i zagubione. "Jeden z pięcioletnich chłopców po wyjściu z autobusu przykucnął i czekał, co będzie dalej" - słyszymy w relacji świadków.