Wyszukaj w serwisie
Przed ciążą Ciąża i Poród dziecko 0-2 przedszkolak szkoła Życie rodzinne zdrowie i pielęgnacja dziecka quizy
portalparentingowy.pl > Szkoła > "Jeszcze na kolonie z nim pojedź". Ci rodzice robią z dzieci nieszczęścia
Marta  Lewandowska
Marta Lewandowska 23.06.2024 12:30

"Jeszcze na kolonie z nim pojedź". Ci rodzice robią z dzieci nieszczęścia

pakowanie walizki
Fot. Freepik

Każdy z nas zastanawia się, czy dziecko jest już dość duże, żeby w różnych sytuacjach poradzić sobie samo. Tyle że niektórych rodziców strach paraliżuje tak bardzo, że najchętniej nigdy by tego nie sprawdzali. Wyręczają dzieci i trzymają je na krótkiej smyczy. Byle się nie sparzyły.

Teraz w sezonie wakacyjnym, gdy okazji do budowana samodzielności i pewności siebie jest więcej, rodzice przechodzą samych siebie. Planują każdą minutę życia dzieci, żeby aby się nie nudziły, nie były same. Nie próbowały swoich sił.

Rodzice krzywdzą dzieci nadopiekuńczością

Są tacy, którzy w salach zabaw wspinają się za sześciolatkiem po konstrukcjach, na placu zabaw w imieniu dwulatka kłócą się z dziećmi sąsiadów o łopatkę. A to nie tylko nie ma sensu, to krzywdzi ich własne pociechy i to na długo. Bo jak dziecko ma nauczyć się radzić sobie samo, jeśli nigdy nie ma ku temu okazji? Kiedy przyjdzie czas na puszczenie potomka wolno?

Moje najstarsze dziecko jest nastolatkiem, który walczy, choć nie zajadle, o własną przestrzeń. Jako rodzice musimy go uwolnić, bo każdy z nas to przechodził. Każdy młody człowiek w pewnym momencie musi stworzyć własną wioskę wsparcia. W niej nie ma miejsca dla rodziców. Zdanie rówieśników, opinia przyjaciół i uścisk od pierwszej miłości muszą w pewnym momencie znaczyć więcej, niż te pochodzące od rodziców. 

Tak mówi psychologia, ale i, jeśli dobrze się zastanowisz, twoje doświadczenie także. Bo gdybyśmy nie odczepili się od rodziców, nie poszlibyśmy na studia, nie poszlibyśmy do pracy i nie zakładalibyśmy własnych rodzin. Nie wyrabiali własnego zdania i w żadnym momencie nie stalibyśmy się samodzielni. To są niezbędne młodemu człowiekowi doświadczenia.

dziewczynka łąka
Fot. Pixabay

Na kolonie nie puszczę, bo się boję

Jestem matką i strach wpisany jest w moje DNA, ciągle boimy się o dzieci, każdy rodzic się boi, niepokoi o przyszłość. Ale najmądrzejszy z mężów, czyli mój własny, zwykł mawiać, że nie można swoich lęków przekazywać dzieciom. Walczę ze sobą i to wcale nie jest prosta walka, ale nie chcę, żeby moje dzieci stawały tylko dlatego, że wpajam im swoje obawy.

- Jeszcze za mała na samodzielny wyjazd - powiedziała Karolina, kiedy zapytałam, czy Oliwia jedzie w tym roku na obóz. Wiem, ze koleżanka mojego syna bardzo chciała wyjechać w góry, mówiła o tym bardzo podekscytowana. Oliwia ma 11 lat, jest mądrą dziewczynką. Jednak jej mama za bardzo się boi, że nie poradzi sobie bez niej na tygodniowym zorganizowanym wyjeździe.

Są i tacy, którzy nawet z babcią nie puszczą dziecka na Mazury, nie mówiąc już o pakowaniu dzieciom walizek i dzwonieniu do nich osiem razy dziennie, gdy te pojadą w końcu na dwudniową wycieczkę. Robią to z własnego strachu, jednak komunikat, który takim zachowaniem przekazują dzieciom - robi krzywdę właśnie najmłodszym.

Ty się troszczysz, a dziecko widzi, że nie ufasz

Dziecko musi wyrobić w sobie poczucie sprawczości. Nie bez powodu mówi się, że wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono. Co z tego, że tłumaczysz, uczysz, wyjaśniasz, jak nie dasz sprawdzić tej wiedzy w praktyce. Chciałabyś, żeby operował cię chirurg, który nie odbył praktyk? Jak ma żyć dorosły, który jako dziecko nie odbył praktyk z samodzielności i odpowiedzialności. Gdy obok był dorosły, który w razie czego pomoże wyjść z impasu?

Jestem pewna, że w głowie masz katalog zagrożeń, które mogą czyhać na dziecko na każdym kroku, ale ono nie powinno go przejmować. Przygotuj dziecko na to, co najważniejsze, powiedz, że zawsze na wyjeździe musi mieć naładowany telefon, że musi przestrzegać obozowych zasad, nie oddalać się z nieznajomymi i puść je w świat. Nie da się ostrzec go przede wszystkim, ale na pewno da mu się zaszczepić swój niepokój, który skutecznie utrudni mu wypoczynek.

Gdy moje dzieci po raz pierwszy wyjeżdżały na kolonie, miały po 7 lat. Oczywiście, że byłam obecna przy pakowaniu, ale to oni, a nie ja mieli wiedzieć, co i gdzie w walizce się znajduje, bo przecież mieli poradzić sobie sami przez dwa tygodnie poza domem. Jeśli dziecko wyręczasz, pokazujesz mu, że nie wierzysz w jego możliwości, a to się odbije na jego przyszłości.

Dorośli, którym rodzice nie ufali

Skoro najbliższa osoba, jak rodzic nie ufa dziecku, to ono bardzo szybko zdobywa przekonanie, że jest niewystarczające. Jest za małe, za głupie, za mało odważne i zdecydowanie za mało odpowiedzialne. Dziś by pojechać samo na letni wyjazd, za 10 lat, by dojeżdżać do wymarzonej szkoły na drugim końcu miasta, a za 20, by sięgnąć po wyższe stanowisko w pracy.

Dzieci, którym nie dano możliwości usamodzielnienia się w dzieciństwie, te chowane pod wiecznym parasolem i skrzydłami matki-kwoki, mają problem, by wyprowadzić się z domu rodzinnego, znaleźć pracę, która pozwoli im godnie żyć. Kiedy wchodzą w związek, latają do mamusi po poradę przy każdej sprzeczce i to odbija się na ich relacji z partnerem. A jeśli już uda im się z tym skończyć, wpadają w sidła narcystycznych partnerów i znów żyją pod cudze dyktando.

Osobowość narcystyczna doskonale radzi sobie ze sterowaniem taką osobą. Wykorzystuje gotowe już przekonanie, że "sama sobie nie poradzę, jestem za słaba, za głupia, za mało zaradna". Tego chcesz dla swojego dziecka? Nie sądzą! Dlatego teraz w wakacje pozwól dziecku się ponudzić, pojechać ze znajomymi do galerii handlowej po nowy t-shirt, czy wycieczkę rowerową na strzeżoną plażę. Uwolnij dziecko i pozwól mu uwierzyć we własną siłę. 

Zobacz także:

Relacje z matką rzutują na całe życie. Tak wychowasz lękliwe dziecko

Nie daj się! 3 metody toksycznych matek i jak z nimi walczyć

Jak nauczyć dzieci szacunku do pracy? Relacja z rodzicem ma kluczowe znaczenie