Myjesz mięso drobiowe? Następnym razem zastanów się dwa razy
Planujesz obiad, idziesz do sklepu, klasycznie wybierasz jakieś mięso. Może dzisiaj drobiowe? Teraz już tylko wystarczy je umyć, pokroić, przyprawić i właściwie kotlety będą raz-dwa. Zaraz, zaraz – umyć? To nie jest najlepszy pomysł.
Okazuje się, że mycie mięsa może przynieść nam więcej szkody niż pożytku, choć brzmi to absurdalnie. Z badań wynika, że podczas mycia doprowadzamy do rozprzestrzeniania się bakterii po kuchni. Nie tylko w zlewie. Później znajdują się ona wokół niego, na innych produktach i potrawach.
Pierwszy odruch przed gotowaniem – wszystko pod kran
Tyle się mówi o zachowywaniu higieny. Myjmy często ręce, bo to chroni nas przed chorobami. Nie spożywajmy niemytych owoców i warzyw, jeśli nie chcemy przypadkiem zarazić się jakimiś pasożytami. Nie jedzmy takich prosto z ziemi. A co z mięsem? Mogłoby się wydawać, że nic tak bardzo nie wymaga dokładnego umycia, jak właśnie mięso. A to błąd.
Wsadzenie kawałka mięsa, szczególnie drobiowego, pod strumień wody, powoduje, że bakterie, które się na nim znajdują, rozbryzgują się dookoła. Osiadają dosłownie wszędzie, na blatach, szafkach, kawałku ciasta, który stał nieopodal.
Np. w kurczaku mogą być bakterie Campylobacter, powodujące ostre zapalenie żołądka, a także pałeczki salmonelli i zgorzeli gazowej (Clostridium perfringens). Ta ostatnia bakteria, jeśli wniknie do naszego ciała, np. w wyniku skaleczenia, może doprowadzić do gangreny. Mięso drobiowe jest pod tym względem najbardziej zanieczyszczone.
Myć to mięso, czy lepiej nie?
Specjaliści radzą, by nie myć mięsa. Ono i tak jest już umyte przez producenta w specjalnych warunkach. A wszelkie pozostałości bakterii najlepiej zniszczy obróbka termiczna, czyli np. pieczenie, lub smażenie kotletów. Dobrze wyjaśnia to na swoim profilu na Instagramie Katarzyna Bosacka, dziennikarka, która od lat zajmuje się tematami związanymi z żywnością. Prowadziła np. program w telewizji pt.: “Wiem, co jem”.
Bosacka podkreśla stanowczo, że mięsa przyniesionego ze sklepu i wyjętego z opakowania, absolutnie nie powinniśmy myć:
- Mycie mięsa drobiowego może prowadzić do rozprzestrzeniania bakterii tj. Salmonella, Listeria, Campylobacter, zwłaszcza jeśli woda zmywająca mięso kapie na inne powierzchnie w kuchni. Bakterie obecne na surowym mięsie mogą przenikać na naczynia, deski do krojenia, sprzęt kuchenny, inne produkty spożywcze itp.
- Obróbka cieplna, której poddajemy mięso i tak zabija wszystkie bakterie, dlatego mycie np. kurczaka czy indyka nie jest konieczne, a wręcz niewskazane.
- Mięso drobiowe, kupowane w zaufanych miejscach, powinno być bezpieczne do spożycia bez konieczności mycia. Jeśli jednak zauważysz jakiekolwiek zanieczyszczenia na mięsie, zawsze można je delikatnie usunąć za pomocą papierowego ręcznika.
Rozwiązanie dla tych, którzy bardzo się brzydzą
Jest jednak spore grono osób, dla których jest to po prostu nie do przyjęcia, by mięsa nie umyć. Mówi o tym nawet technolożka żywności, dr. Karolina Kowalczyk na TikToku. Uważa, że jest to kontrowersyjny temat. Chociaż nawet Sanepid nie zaleca mycia mięsa, ona sama mięso myje. Dlaczego?
"Nie wyobrażam sobie, aby pokroić mięso prosto z opakowania, ze sklepu, z lady, które dotykało milion osób, które leżało może na czymś brudnym, albo obok mięsa wołowego, czy wieprzowego i różnych innych nieciekawych rzeczy. Mnie to po prostu obrzydza". Nawet nie chodzi tylko o zanieczyszczenia mikrobiologiczne, ale też te fizyczne, jak jakieś paprochy, czy piasek.
Jaki poleca rozwiązanie? “Mam jedną dużą miskę, w której płuczę mięso w roztworze soli godzinę przed przygotowaniem. Używam jej tylko do tego celu. Kiedy wylewam wodę, mam świadomość tego, że może w niej być dużo zanieczyszczeń i bakterii, które osadzą się na powierzchni zlewu. Zawsze czyszczę go więc mleczkiem i środkiem do dezynfekcji – po każdym umyciu mięsa” - mówi.
Zobacz także:
Wyglądają tak samo, jedno z nich jest zepsute. Tak wybierzesz świeże mięso w sklepie
Kupisz takie mięso i cała rodzina się pochoruje. Radzimy, na co zwrócić uwagę
Ryba z piekarnika, która robi się sama. Moje dziecko zawsze prosi o dokładkę